Kingsley
wspiął się na piętro i stanął przed Remusem i Ginny. Twarz miał
napiętą z nerwów, a w oczach czaił się gniew. Lupin przełknął
ślinę, zastanawiając się, co mogło aż tak zdenerwować zwykle
opanowanego aurora.
– Nie
mam dla was dobrych wieści – rzekł, spoglądając najpierw na
Remusa, potem na Ginny. – I nie oczekujcie, że dalej będę was
bronić w ministerstwie.
Lupin
popatrzył na dziewczynę, mając nadzieję, że chociaż ona wie, o
co chodzi.
– W
ogóle nie powinienem tutaj przychodzić – kontynuował Kingsley. –
Zrobiłem to ze względu na szacunek, którym darzę twojego ojca –
dodał, wskazując Ginny. – Zaryzykowałem swoją posadę, aby
wybronić cię przed konsekwencjami tego, co zrobiłaś na Nokturnie,
teraz też chciałem załagodzić sytuację, tłumacząc, że to ten
śmierciożerca doprowadził cię do ostatecznej obrony, ale po tym,
co zeznał, musiałem zmienić zdanie.
Remus
słyszał, jak Ginny głośno przełyka ślinę. Poczuł, że on
również zaczyna się denerwować. Dłonie zadrżały
niebezpiecznie, a po skroni pociekła kropla zimnego potu. Wiedział,
co za chwilę się wydarzy, ale podświadomie próbował wypchnąć
to z umysłu.
– Remusie,
myślałem, że sobie ufamy – mówił dalej auror, a jego słowa
coraz bardziej raniły. – Dlaczego, do cholery, nie powiedzieliście
mi o tej książce!
Wszystko
stało się jasne. Lupin miał nawet wrażenie, że mroki Grimmauld
Place odrobinę opadły, obnażając ich paskudne kłamstwo. Ginny
się cofnęła, a nogi Remusa stały się zbyt ciężkie, aby zrobić
krok.
– Dopiero
dzisiaj uzdrowiciele doprowadzili Antonina Dołohowa do takiego
stanu, aby mógł złożyć zeznania. Przesłuchiwałem go osobiście
i powiedział mi o magazynie, który znalazłaś, mówił, że byłaś
tam z Lucjuszem i że zabrałaś książkę dotyczącą czarnej magii
i nieśmiertelności. Zeznał, że powiedział mu o tym wyjątkowo
wkurzony Malfoy, którego potem zabili pozostali śmierciożercy.
Jego słowa oczyściłyby cię z zarzutów, ale, niestety, coś
innego wyszło na jaw. Gdzie jest ta książka?
– Spłonęła
– wyszeptała dziewczyna tak cicho, że z trudem dało się ją
zrozumieć.
Kingsley
pokręcił delikatnie głową, jakby nie mógł lub nie chciał
wierzyć jej słowom.
– Posłuchaj,
to poważna sprawa – oznajmił, zbliżając się o krok. –
Zrozumiałbym, że ją wzięłaś. Byłaś w szoku i miałaś prawo
zrobić coś głupiego, ale teraz to wszystko stawia cię w bardzo
złym świetle. Więc pytam raz jeszcze, gdzie jest książka?
– Przecież
mówię, że spłonęła! – krzyknęła dziewczyna, a po jej
policzkach pociekły łzy.
Auror
odwrócił głowę i spojrzał przenikliwe na Remusa.
– A
cały czas miałem nadzieję, że nie masz z tym nic wspólnego –
oświadczył, kręcąc głową.
– Niestety
– przyznał Lupin posępnie. – Książka spaliła się z całym
moim domem, bo najzwyczajniej w świecie leżała w mojej sypialni.
Kiedy u nas byłeś, wiedziałem, że Ginny ją zabrała i teraz
wiem, że powinienem ci o tym powiedzieć.
– Więc
dlaczego tego nie zrobiłeś?
– Bo
chciałem ją najpierw przeczytać, poszukać jakichś wskazówek
odnośnie serca – wytłumaczył, dziwiąc się, że stać go na tak
spokojny ton.
– I
nie mogłeś mi tego powiedzieć? Przecież skopiowałbym ci jakoś
te strony...
Zapadło
milczenie przerywane głośnym tykaniem zegara. Remus czuł się
dziwnie pusty, kiedy tracił ostatnią rzecz, jaka mu pozostała –
wolność. Odwrócił się i popatrzył na Ginny. Nie chciał być
teraz w jej głowie, bo chyba nie wytrzymałby tego wszystkiego.
– Aresztujesz
nas? – zapytał po chwili.
– Nie
– rzekł Kingsley. – Przyszedłem tutaj, aby powiedzieć wam, że
aurorzy zjawią się po was jutro z samego rana. Nie radzę wam
uciekać, bo tylko pogorszycie sytuację. Musicie mi wierzyć, że
jest mi z tym naprawdę ciężko, ale nie będę umiał was już
obronić.
– Zaczekaj
– poprosiła cicho Ginny. – Dlaczego jutro? Czemu nie zabrali
mnie od razu, jak tylko się dowiedzieli?
– A
jaki dziś jest dzień? – odpowiedział jej pytaniem na pytanie. –
Dziesiątego sierpnia. Jutro będziesz odpowiadać jak dorosła
czarownica – wytłumaczył.
– Ale
to niesprawiedliwe – wtrącił się Remus. – Przecież kiedy to
się wydarzyło, to była nieletnia.
– To
już nie zależy ode mnie. Musicie mieć nadzieję, że wszystko
jakoś się ułoży.
A
potem Kingsley odwrócił się na pięcie i powoli zszedł po
schodach, zostawiając ich samych z natłokiem nieprzyjemnych myśli.
Ginny oparła się o ścianę, ledwo łapiąc oddech. Remus przymknął
powieki. Wina leżała po obydwu stronach...
– Powinnaś
wracać do domu – powiedział spokojnie. – Porozmawiać z
rodzicami i...
– Nie
– przerwała mu. – Jeśli serce jest gdzieś tutaj, to nie
zostało mi wiele czasu na poszukiwania. Chcę wykorzystać każdą
chwilę do maksimum.
Remus
pokiwał głową. To i tak było lepsze niż bezczynne siedzenie i
czekanie na wyrok.
* *
*
Ginny
pisnęła, kiedy ze starej komody wyszła biała mysz. Ze strachem
zerknęła do szuflady i westchnęła z ulgą, kiedy okazało się,
że jest pusta. Nie wyobrażała sobie, aby serce Harry'ego mogło
przez rok leżeć w takim miejscu. Wyprostowała się i raz jeszcze
obrzuciła wzrokiem pokój. Miała wrażenie, że nie ma w nim już
żadnego miejsca, które by przeoczyła.
Machnęła
różdżką, aby potrząsnąć starym żyrandolem. Ale kiedy w
powietrzu zaczęły unosić się kłęby kurzu, a na ziemię spadł
tuzin pająków, szybko tego pożałowała. Odskoczyła i wycofała
się na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Opadła się o nie
plecami i odetchnęła.
Dopóki
jej umysł był zajęty myślami o Harrym, dopóty mogła jakoś
funkcjonować. Ignorowała zmęczenie i ból mięśni, który pojawił
się po kilkugodzinnym klęczeniu przy niewielkim sekretarzyku,
ignorowała kołatanie serca i nierówny oddech, ignorowała ból
żołądka i pulsowanie w skroniach.
Bo
najważniejszy był Harry i fakt, że zostało jej niespełna kilka
godzin względnej wolności.
Powoli
ruszyła w kierunku kolejnych drzwi i zamarła. Nawet się nie
zorientowała, że stanęła przed sypialnią Syriusza Blacka.
Zacisnęła dłonie w pięści, walcząc z narastającymi mdłościami,
a potem wślizgnęła się do środka.
– Jestem
tu ze względu na Harry'ego – oznajmiła głośno. – Nie chcę o
tobie myśleć, rozumiesz? Muszę skupić się na nim, tylko na
nim...
Rozejrzała
się po sypialni. W pierwszej chwili chciała zrezygnować, ale potem
uświadomiła sobie, że jest to jedno z najprawdopodobniejszych
miejsc ukrycia serca. Zaczęła od biurka i leżących na nim
szpargałów. Przekładała i oglądała wszystko, szukając jakiejś
wskazówki. Potem po kolei otwierała szuflady.
Pierwszy
raz poczuła się nieswojo, grzebiąc w cudzych rzeczach. Bielizna,
skarpetki, koszulki... to wszystko było zbyt osobiste, aby mogła
bezkarnie dotykać. W dodatku wyglądało tak, jakby ich właściciel
za chwilę miał wejść do pokoju i zapytać swoim naturalnym, lekko
zachrypniętym głosem:
– Dlaczego
grzebiesz w moich rzeczach?
Odskoczyła
z piskiem i rozejrzała się nerwowo. W pokoju było pusto. Musiała
się przesłyszeć. To wszystko wina zmęczenia.
W
kolejnej szafie znalazła mnóstwo notatek z Hogwartu. Dotyczyły
głównie piątej klasy, ale Ginny i tak przeglądała je z
zainteresowaniem. Czuła dziwne mrowienie, kiedy uświadomiła sobie,
że Syriusz sam wypisywał te słowa, że jego dłoń dotykała
pergaminu, a pióro kreśliło nierówne litery.
– To
raczej ci się nie przyda...
Rzuciła
kartki na podłogę. Rozsypały się po całym dywanie, ale jej wzrok
nadal nie napotkał znajomej sylwetki.
– Przestań
– szepnęła, zatykając uszy rękoma. – Daj mi żyć!
A
potem przestała nad sobą panować. Otworzyła kolejną szafę i
zaczęła wyrzucać wszystko na podłogę. Stare pióro, kałamarz,
który rozbił się na dywanie, a atrament ochlapał wszystko, co
było w pobliżu. Potem poleciał zużyty, kieszonkowy fałszoskop i
pudełko po jakichś czekoladkach wypełnione kapslami od piwa.
Niespodziewanie
w jej ręce wpadła butelka z przezroczystym płynem. Otworzyła ją
w pośpiechu i powąchała. Ostry zapach alkoholu podrażnił jej
nozdrza.
– Dziś
są moje urodziny – rzekła, zdając sobie sprawę, że jest już
grubo po północy. – Zawsze chciałam być dorosła.
Z
jej piersi wyrwał się cichy śmiech, a potem upiła łyk alkoholu.
Napój był obrzydliwy. Omal nie zwymiotowała, kiedy zaczął
rozchodzić się po przełyku. Poczuła, że robi jej się gorąco.
A
potem bez zastanowienia wlała w siebie połowę butelki.
* *
*
Korytarze
Ministerstwa Magii były niemal puste o tej porze. Hermiona mijała
pojedynczych czarodziejów i czarownice, których jedynym
zmartwieniem był powrót do domu. Przypadkiem usłyszała rozmowę
dwóch mężczyzn o tym, że po wojnie jest jeszcze więcej roboty
niż przed nią.
Odetchnęła
i przystanęła.
Wojna.
Słowo to za każdym razem wywoływało dreszcz na plecach.
Kiedy
ocknęła się zaraz po bitwie, nie pamiętała kompletnie nic. Błogi
stan pustki jednak nie trwał długo. Ludzie zaczęli na nią
naciskać, Ron siedział cały czas przy niej i opowiadał o
rzeczach, o których nie miała pojęcia. Były one tak przerażające,
że marzyła, aby jednak nie dotyczyły jej życia.
Liczne
kłótnie, przekrzykiwania i oskarżenia sprawiły, że zaczęła
mieć dość.
A
potem pamięć zaczęła wracać. Zaczęło się niewinnie, od
wczesnego dzieciństwa, pierwszego dnia w Hogwarcie i pierwszej,
najwyższej oceny z testu.
I
nagle trzask. W jej śnie była noc. Siedziała w ciemnym pokoju i
czytała baśń. Była to przerażająca historia o mężczyźnie,
który pozbawił się serca, aby nigdy się nie zakochać. Jak ona
mogła w ogóle pomyśleć o tym, że jest zdolna dopuścić się
takiego czynu?
Nie
miała pojęcia. Ani wtedy, ani teraz.
Nie
wiedziała, co kierowało nią, kiedy szła do sypialni Harry'ego,
nachyliła się przed nim i jednym płynnym ruchem rozcięła mu
skórę. Nie wiedziała, jak znalazła w sobie siłę, aby wyciąć
gorące, bijące serce z jego piersi, a potem zaszyć ranę, wrócić
z nim do sypialni Ginny i ukryć tam, gdzie było jego miejsce.
Okłamała
dziewczynę, mówiąc, że tego nie pamięta.
Hermiona
westchnęła, kiedy znalazła się na ostatnim piętrze. Stanęła
przed głównym biurem aurorów i zapukała głośno. Wstrzymała
oddech, kiedy drzwi się uchyliły, a przy biurku dostrzegła znajomą
jej postać Kingsleya. Liczyła na kogoś innego, przy obcej osobie
łatwiej byłoby się otworzyć.
– Hermiona?
– zapytał zaskoczony.
Na
jego twarzy malowało się zmęczenie. Po oczach poznała, że nie
spał od kilku nocy.
– Jeszcze
w pracy? – zagadnęła, siląc się na naturalny ton.
– Muszę
załatwić jeszcze kilka spraw – odpowiedział. – A ty co tu
robisz? Coś się stało?
– Tak
– rzekła, patrząc mu w oczy. – Zrobiłam coś złego.
Kingsley
odsunął dla niej krzesło i gestem ręki poprosił, aby usiadła.
Zawahała się na chwilę, ale spełniła prośbę. Wstrzymała
oddech, zaciskając powieki.
– To
ja wycięłam serce Harry'ego – powiedziała, nie otwierając oczu.
– A potem je ukryłam w... piersi Ginny.
* *
*
Remus
usłyszał huk na piętrze. Zignorował go, myśląc, że Ginny
przewróciła coś przypadkiem. Ale potem hałasy się nasiliły. Coś
roztrzaskało się o podłogę, a za nią kolejna i kolejna rzecz.
Mężczyzna zacisnął powieki, słysząc jej głośny krzyk.
Wrzask
był tak donośny i przepełniony bólem, że poczuł, że robi mu
się słabo. Kiedy ruszył biegiem po schodach, w głowie miał
najgorsze z możliwych scenariuszy.
Jej
głos doprowadził go do sypialni Syriusza. Był wściekły na
siebie, że nie zaczął poszukiwań od tego miejsca. Bez pukania
wpadł do pomieszczenia i omal się nie przewrócił.
Najpierw
rzucił mu się w oczy okropny bałagan. Porozrzucane po podłodze
ubrania, pergaminy, roztrzaskane flakoniki i przewrócone meble.
Nawet zasłony w oknach były podarte i postrzępione. W powietrzu
unosiły się kłęby kurzu, a po ścianach pełzały rozbudzone
pająki.
Dopiero,
kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku, zobaczył skuloną na
łóżku Ginny. Trzęsła się, a z jej oczu ciekły łzy. W ręce
trzymała opróżnioną do połowy butelkę. Kiedy Remus się
zbliżył, wyczuł zapach alkoholu.
Dziewczyna
uniosła głowę. Oczy miała czerwone, a twarz niemal szarą. Nie
panowała nad sobą, kiedy rzuciła butelkę i z głośnym hukiem
roztrzaskała ją na ścianie.
– Odejdź!
– wrzasnęła, dławiąc się łzami. – Mówiłam ci, że nie
chcę cię oglądać!
Pomyliła
go z nim. Nie było innego wytłumaczenia.
– Uspokój
się – poprosił, starając się panować nad głosem. – Jeśli
znów stracisz nad sobą kontrolę...
– Zamknij
się!
W
jego stronę poleciał kolejny przedmiot. Tym razem książka od
zaklęć, przed którą udało mu się uchylić.
– Nie
jestem nim – powiedział, robiąc kolejny krok do przodu. –
Syriusz uzależnił cię od siebie, ale ja nie jestem nim!
Jej
twarz na chwilę zamarła. Wyprostowała się i powoli usiadła na
łóżku.
– Dojrzewałaś,
a on okazywał ci zainteresowanie jak prawdziwej kobiecie. Nie wiem,
ile z tego, co się wydarzyło, sama sobie dopowiedziałaś, nie wiem
i nie chcę wiedzieć, co tak naprawdę robiliście, ale zrozum, to
już jest koniec.
Wargi
jej zadrżały.
– Szukałaś
go we mnie, a ja szukałem w tobie mojej żony – dodał ciszej. –
Ale dla żadnej ze stron to nie miało sensu.
Ginny
wstała i na drżących nogach podeszła do mężczyzny. Remus
chwycił ją za ramiona, bojąc się, że upadnie. Czuł od niej
alkohol.
– Przepraszam
– jęknęła, a potem zrobiła coś, czego się nie spodziewał.
Czas
się zatrzymał, kiedy wspięła się na palce i musnęła wargami
jego usta. A potem zaczęła go całować. Namiętnie i pożądliwie.
Czuł smak alkoholu pomieszany ze słonymi łzami. Poczuł dreszcz na
plecach, kiedy dotknęła językiem jego warg.
– Bądź
nim – jęknęła błagalnym tonem, biorąc wdech. – Ten jeden,
jedyny raz... a ja będę twoją żoną...
Remus
zbyt późno otrząsnął się z amoku. Kiedy delikatnie ją od
siebie odsunął, zdał sobie sprawę, że dziewczyna omdlewa w jego
ramionach. Znów zaczęła jęczeć, ale tym razem na jej twarzy
pojawił się grymas bólu. Chwyciła się za pierś i opadła na
kolana.
Lupin
starał się zachować zimną krew, kiedy uklęknął przed nią i
uniósł delikatnie jej twarz. Chciał coś powiedzieć, ale nie
zdążył. Na jej jasnej koszulce zaczęły się tworzyć plamy krwi.
Rozkwitały na piersiach niczym róże.
– Spokojnie,
zaraz zawiadomię uzdrowicieli – rzekł Remus, starając się
zapanować nad nerwami. Wyciągnął różdżkę.
– Harry...
– wyszeptała. – Wybacz mi...
A
wtedy z jej ust pociekła strużka krwi. Powieki opadły ciężko.
* *
*
Najważniejsza
zagadka rozwiązana. Jak już wspominałam, to opowiadanie jest w
pewnym sensie baśnią i niektóre kwestie na pewną są nie możliwe
nawet w świecie czarodziejów.
Takiego rozwiązania się nie spodziewałam. I chyba Ginny się nie spodoba, że serce Harry'ego zawsze było aż nazbyt blisko. Ale Hermiona trafnie powiedziała ,,tam, gdzie było jego miejsce". Aż mi żal Hermiony po bitwie, bo nie jest Hermioną przed bitwą, a będzie za nią odpowiadać. I Kingsley <3 Tak dołująco normalne oficjalne sprawy.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Hermiona schowa serce Harry`ego do piersi Ginny. W sumie, to nawet o tym nie pomyślałam. Jednak wątpię, aby z tego powodu miała tak realistyczne wizje z Syriuszem. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńOj, tak, zdecydowanie zaskoczyłaś mnie, bo nie pomyślałam, że serce może znajdować się w ciele Ginny. Myślę, że przez to dziewczyna miała takie nie wyjaśnione zdolności, jednak zgodzę się z moją poprzedniczką, że raczej to wpłynęło na to, co czuła do Syriusza.
OdpowiedzUsuńKońcówka przyprawiona o dreszczyk, jestem ciekawa, co się potoczy dalej :)
Pozdrawiam serdecznie!
Wow, to świetne rozwiazanie. No i jakże znamienne, a przy okazji nieco przerażajace jest to, jak bliski dla Ginny mającej w sobie serce Harry'ego jest ojciec chrzestny wybrańca... Teraz to juz ledwo wysiedze w iczekiwaniu na następny roDzial. Przejęłam sie, kiedy przeczytałam ze nazajutrz autorzy przyjdą po Ginny j Remusa,ale teraz gdy hermiona przyznała sie do tego, co zrobiła, tamto jakoś zeszło ba drugi plan... Bize, co ra granger w ogóle sobie myśli, jej chyba coś sie rzuciło na mózg... I Ron tk wszystko aprobował? Co to za jaja...? Ale genialne w swoim znaczeniu, jak juz mówiłam :) Condawiramurs
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale cóż, w przeciwieństwie do wielu osób, ja, zamiast "nadrabiać" w wakacje zaległości w sieci, sięgam po laptop bardzo rzadko - stąd opóźnienie. Co się tyczy samego rozdziału - jest super. Muszę przyznać, że już od jakiegoś czasu tak właśnie myślałam, że tytułowe serce Wybrańca znajduje się w piersi Ginny. Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy. Kiedy mniej więcej można się spodziewać kolejnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Angel.
Przepraszam za opóźnienia w komentowaniu, miałam troszkę spraw na głowie.
OdpowiedzUsuńAle mnie zaskoczyłaś takim obrotem sprawy. Nie przypuszczałam, że serce Harry'ego może znajdować się w samej Ginny. Zastanawia mnie tylko fakt, że dziewczyna nie poczuła, że cały czas ma je w sobie.
Jestem ciekawa, czy Hermiona poniesie konsekwencje swojego czynu i czy naprawi sytuację.
Mam nadzieję, że ani Ginny ani Lupina nie zostaną zamknięci w Azkabanie, przecież to by ich zniszczyło.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam,
Neithiria.
No to nie wykażę się oryginalnością, ale też napiszę: wow, w piersi Ginny! Tego się na pewno nie spodziewałam. Przeczuwałam, że serca nie ma na Grimmauld Place, ale Hermiona i tak wykazała się dużo większą inwencją, niż sądziłam. Zastanawiam się tylko, czy to znaczy, że Ginny została pozbawiona swojego własnego serca, czy teraz ma dwa. W każdym razie obie wizje są mało przyjemne. No i ciekawe, czy te okoliczności wybawią ją od więzienia. To na pewno kwestia sporna. x)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo podoba się ta lekka baśniowość w twoim opowiadaniu, a jednocześnie nutka... grozy. W końcu serce ukryte w piersi innej osoby jest nieco przerażające. Jeśli mam być szczera, w ogóle się tego nie spodziewałam. Teraz dziwię się, że Ginny w ogóle nie odczuwała tego serca w sobie. A może jednak odczuwała, a ja coś przegapiłam? Ciekawe.
OdpowiedzUsuńW sumie współczuję Hermionie. Jak tu teraz żyć z taką świadomością?
I scena pomiędzy Remusem i Ginny była ładna. "Szukałaś go we mnie, a ja szukałem w tobie mojej żony " - myślę, że to idealnie ich opisuje. Jestem jednak ciekawa, czy zajdą jeszcze dalej, czy naprawdę się pokochają xD
Pozdrawiam.
Na początek wybacz że dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńW końcu wakacje swoje robią i nawet od pracy trzeba odpocząć. Muszę przyznać że mną wstrząśnęłaś. Hermiona ukryła serce Harry'ego w Ginny? Rety, rety aż takiego zawirowania się nie spodziewałam. Naprawdę umiesz zaintrygować od początku do końca. Jesteś jedną z moich ulubionych autorek a ja jestem wierna Twoim opowiadaniom od dość dawna.
No i moje ulubione na końcu.
Remus i Ginny.
na coś takiego czekałam od bardzo dawna.
pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.