Kiedy
się obudziła, nie była w stanie się poruszyć. Nie czuła nic.
Umarłam
– przeszło jej przez myśl.
To
było jedyne sensowne wyjaśnienie. Czuła, że się obudziła, ale
mimo to widziała tylko nieprzeniknioną ciemność. Do jej uszu nie
dochodził żadne dźwięki. Nos nie wyczuwał żadnych zapachów, a
w ustach nie było żadnego posmaku. Tkwiła w pustce.
Nie
miała pojęcia, jak długo to trwało, nie walczyła z tym uczuciem.
Po prostu czekała. Może kilka godzin, może dni? A może całą
wieczność...?
Aż
w pewnym momencie usłyszała dziwne stukanie. Bum bum, bum bum...
dźwięk zaczął ją irytować, a razem ze słuchem wróciły inne
zmysły. Czerń zaczęła się rozjaśniać do tego stopnia, że
oślepiła ją biel. Potem poczuła dziwny, szpitalny zapach i smak
krwi. Na końcu wróciło czucie w całym ciele, a razem z nim ostry
ból.
– Mamy
ją! – krzyknął ktoś tak głośno, że miała wrażenie, że
pękną jej bębenki w uszach.
– Trzymaj
się, dziewczynko – odezwał się drugi głos, bliższy i
spokojniejszy. – Jeszcze nie pora umierać.
Dlaczego
nazwał ją dziewczynką? Jeśli czegoś w życiu nienawidziła, to
właśnie traktowania jak dziecko. Jednak, o dziwo, w tamtym momencie
nie czuła złości. Głos był taki melancholijny, że pomyślała,
że jest w stanie wszystko mu wybaczyć. Nawet tak okropne
przewinienie. Szczególnie że powiedział – jeszcze nie pora
umierać. Czy to znaczyło, że po tym wszystkim, co się stało,
musiała dalej żyć?
* *
*
S z
p i t a l.
Korytarz
nie wyróżniał się niczym szczególnym. Biała posadzka, kremowe
ściany, gdzieniegdzie wisiały obrazy zasłużonych magomedyków i
fotografie przedstawiające jego chlubną historię. Pod ścianami
ustawiono tuzin krzeseł, aby choć na chwilę zmniejszyć cierpienie
oczekujących pacjentów.
Tym
razem nie było tłumu i była to dziwna odmiana w porównaniu z tym,
co zapamiętał Artur ze swojej ostatniej wizyty w tym miejscu.
Mężczyzna uniósł głowę i wzrokiem napotkał napiętą z emocji
twarz żony.
Siedziała,
stukając niskim obcasem swojego buta w posadzkę. Dokładnie w ten
sam sposób, jak jego córka dwa miesiące temu. Artur poczuł
suchość w gardle, gdyby nie ustąpił i kazał Ginny wejść do
gabinetu i sprawdzić, czy na pewno wszystko jest w porządku, to
uzdrowiciele zauważyliby, że coś jest nie tak z jej sercem.
Znów
spojrzał na Molly. Kobieta drgnęła niespokojnie i wstała z
krzesła. Zrobiła kilka kroków, a potem znów wróciła na swoje
miejsce.
– Jak
mogłam zlekceważyć to jej dziwne zachowanie?! – krzyknęła w
końcu, załamując ręce. – Jak mogłam tłumaczyć to sobie
nerwami i zmęczeniem, jak?
Głos
jej się załamał, a potem schowała twarz w dłoniach i
zaszlochała. Artur nagryzł wargę. Tak bardzo chciał ją
pocieszyć, powiedzieć cokolwiek, jednak słowa ugrzęzły mu w
gardle.
Po
chwili usłyszeli głośny tupot stóp. Unieśli głowę, mając
nadzieję, że to jakiś uzdrowiciel spieszy z wieściami. Niestety,
w ich stronę zmierzał jeden z szóstki synów – Percy. Chłopak
był bardzo wysoki i szczupły. Widać było, że się spieszył, bo
tiara przekrzywiła się na jego głowie, opadając na lewe oko.
Poprawił ją dopiero, kiedy stanął przed rodzicami.
– Wiadomo
już coś? – zapytał, a jego głos lekko zadrżał.
– Nie
– odpowiedział krótko Artur.
– Słuchajcie,
rozmawiałem z Kingsleyem, kiedy w nocy przyszła do niego Hermiona i
obciążyła winą siebie, zdradzając, co tak naprawdę uczyniła,
to Ginny została nieformalnie uniewinniona.
Weasleyowie
unieśli głowy i spojrzeli na syna ze zdziwieniem.
– Dlaczego?
Przecież ciążyły na niej inne zarzuty – rzekł Artur.
– Tak,
ale uznali ją za niepoczytalną – wytłumaczył cierpko Percy. –
W pewnym sensie serce Harry'ego miało wpływ na jej szalone
zachowanie. Remus całą noc zeznawał w ministerstwie. Mówił, że
oddzielenie serca od ciała na dłuższą metę jest bardzo
niebezpieczne. To jak pasożyt, który chce żyć własnym życiem,
nieważne, kim jest jego właściciel i jakie ma intencje.
– Skoro
Remus zeznawał, to chyba wytłumaczył, co tak właściwie się
stało na Grimmauld Place – odezwała się pani Weasley, tłumiąc
szloch.
Percy
zbladł, co według Artura było jasnym sygnałem, że znał prawdę,
która prawdopodobnie im się nie spodoba. Mężczyzna wziął kilka
głębokich wdechów.
– Zupełnie
straciła nad sobą kontrolę – wytłumaczył cierpko. – W sumie
to nie wiem, czy aż tak się upiła, czy miało to związek z
Harrym, ale...
Zamilkł.
Drzwi najbliższej sali otworzyły się, a przez wąską szparę
wślizgnęła się uzdrowicielka. Była to wysoka, dość młoda
kobieta o zaokrąglonych kształtach. Długie, brązowe włosy
związała w ciasny kok na czubku głowy. Na jej twarzy malowało się
zmęczenie, ale widząc zatroskane twarze Weasleyów, zmusiła się
do bladego uśmiechu.
– Myślę,
że najgorsze mamy za sobą – oświadczyła. – Ale na razie
ciężko mi powiedzieć, jakie będzie to miało konsekwencje w
przyszłości. Musimy czekać, aż się obudzi.
Artur
widział, jak Percy przytula łkającą Molly.
– A
czy wie pani, co z Harry Potterem? – zapytał.
Kobieta
pokręciła delikatnie głową.
– Przykro
mi, ale w tym momencie nie pomogę. Jego serce było w lepszym stanie
niż państwa córki, ale od czasu jak je przekazałam nie doszły
mnie żadne informację. Proszę być dobrej myśli, a ja spróbuję
coś ustalić.
– Czy
mogę do niej wejść? – zapytała Molly drżącym z emocji głosem.
– Dostała
silny eliksir nasenny, więc nie obudzi się przez kilkanaście
godzin. Lepiej będzie, jak wrócą państwo do domu i też odpoczną.
– To
moja córka, chcę ją zobaczyć.
– Mamo,
proszę – odezwał się cicho Percy, gładząc matczyne ramię.
– Chyba
mam do tego prawo – oburzyła się kobieta, a Artur nie miał siły
ingerować w tym konflikcie.
– Dobrze
– rzekła uzdrowicielka. – Ale na chwilę.
Po
chwili kobieta wprowadziła ich do małej sali z jednym łóżkiem,
na którym leżała Ginny. Artur poczuł, jak jego serce roztrzaskuje
się na tysiące drobnych kawałków. Jego jedyna córka była tak
blada, że jej skóra zlewała się z kolorem pościeli. Piegi niemal
wyblakły, a króciutkie włosy i brak makijażu sprawił, że
wyglądała jak małe, bezbronne dziecko.
W
jednej chwili zapragnął ją przytulić, wierząc, że jeśli to
zrobi, to przepędzi całe zło, które ją spotkało.
* *
*
Bum
bum, bum bum, bum...
Serce
biło wolno i cicho. Nie. Po prostu zostało jej tylko jedno i to
stąd to uczucie, jakby co jakiś czas się zatrzymywało. I wcale
nie było takie ciche. Uderzało tak głośno, że rozbolała ją
głowa. Jęknęła, nie mogąc znieść dziwnego uczucia otępienia.
A
potem otworzyła oczy. Błogą pustkę wypełnił obraz małej,
białej sali i mężczyzny, który najwyraźniej przysnął na
krześle. Głowę miał opuszczoną, a włosy opadły mu na twarz.
– Tato...
– wyszeptała z trudem, jednak zbyt cicho, aby obudzić Artura.
Próba
podniesienia tonu głosu zakończyła się napadem duszącego kaszlu,
który wzmógł pragnienie i uczucie suchości w ustach. Dziewczyna
jednak osiągnęła swój cel. Mężczyzna zbudził się w jednej
chwili i nerwowo rozejrzał po sali. Chwilę trwało, zanim chwycił
szklankę wypełnioną wodą i powoli poił swoją córkę.
Dopiero
po kilku sekundach dziewczyna zaczęła uspakajać oddech i
popatrzyła na zatroskaną twarz ojca.
– Nie
uwierzysz, co mi się śniło – wyszeptała, błądząc wzrokiem po
sali. Nie była w stanie pozbierać myśli. Obrazy kłębiły się w
jej głowie, próbując przedrzeć się przez gęstą mgłę.
Kingsley, Grimmauld Place, sypialnia Syriusza, Remus...
– Ginny
– spokojny głos ojca sprawił, że myślami wróciła do
szpitalnej sali. Dołożyła wszelkiego wysiłku, aby skupić na nim
swoją uwagę.
– Ginny
– powtórzył. – To nie był sen.
Słowa
zawisły w powietrzu. Jego palce mocniej zacisnęły się na drobnej
dłoni dziewczyny, jakby chciały ją zatrzymać. W pierwszej chwili
dziewczyna nie zrozumiała tego, co próbował jej przekazać ojciec.
Na jej twarzy pojawił się blady uśmiech.
– Ale
to jest niemożliwe – wypowiedziała doskonale znane Arturowi
słowa. – Niemożliwe, tato...
– Ginny,
posłuchaj mnie – rzekł zaskakująco spokojnie pan Weasley. – To
wszystko, co się wydarzyło, nie jest twoją winą.
– O
czym ty mówisz? – spytała drżącym głosem.
– O
sercu Harry'ego – odpowiedział krótko.
Ginny
wyczuła narastające napięcie. Chciała coś odpowiedzieć, ale
głos utknął jej w gardle. Poczuła, że ciało zaczyna spadać, a
zmęczenie odbierało resztki świadomości.
* *
*
Remus
usiadł w starym fotelu na Grimmauld Place. Wziął do ręki
najnowszy numer Proroka Codziennego i odczytał tytuł artykułu
zamieszczony nad ogromnym zdjęciem Harry'ego: Serce Wybrańca
odnalezione!
Westchnął
głośno, a potem rzucił gazetę z powrotem na stół.
Tak
– pomyślał gorzko. – I co z tego?
Cały
czas mieli je pod nosem, na wyciągnięcie ręki, a oni miotali się
niemal po całej Anglii, aby je odnaleźć. To było idiotyczne.
Jeśli ktoś sterował ich życiem, to musiał mieć prawdziwy ubaw,
kiedy załamywali ręce w geście poddania.
Tak,
tak, bardzo śmieszne, Syriuszu. Ty też, Lily, znałaś prawdę.
Mężczyzna
poczuł gorycz w ustach. Nie mógł się oprzeć nieprzyjemnemu
wrażeniu, że został wykorzystany przez tych, których najbardziej
w życiu kochał. I ona też...
Ginny
Weasley od pięciu dni leżała w Mungu i z tego co wiedział
odzyskiwała przytomność tylko na kilka chwil, a potem znów
zapadała w sen i nie pamiętała nic, co się wydarzyło. Remus
chciał jej pomóc, ale miał wrażenie, że nie ma już na to siły,
szczególnie że w pewnym sensie to on przyczynił się do tego
wszystkiego. Powinien od razu ją odepchnąć, a nie pozwalać, aby
zachłannie całowała jego wargi.
Mężczyzna
zaśmiał się cierpko. Jak mogło mu się wydawać, że zna się na
zaklęciach, klątwach i urokach, skoro dziewczyna szalała dosłownie
przed jego oczami. Jak mógł przyglądać się jej lunatycznemu
transowi i nic, kompletnie nic nie zrobić!
Moment,
w którym weszła do kuchni, w którym chwyciła nóż i próbowała
pozbyć się serca Harry'ego, był tak przenikliwie przejmujący i
oczywisty, że Remusa zaczęły nachodzić jeszcze większe wyrzuty
sumienia.
Pomału
wstał z fotela i wspiął się po schodach. Zatrzymał się przy
balustradzie i ocenił stan drewna. Wyglądało na zachowane w dobrym
stanie, ale dla bezpieczeństwa wzmocnił je zaklęciem. A potem
wyczarował sznur. Gruby i długi, który pomału zaczął obwiązywać
wokół swojej szyi.
Nie
myślał, nie miał już o czym.
Drugi
koniec przymocował do balustrady. Nie był pewny, czy dobrze
odmierzył odległość, ale nie miało to już znaczenia. Usiadł na
poręczy, a jego nogi zawisły.
Czy
kiedykolwiek myślał o takim zakończeniu? Nie...
Trzy...
James
leżał przy schodach. Zielony promień światła ugodził go w
pierś, kiedy próbował zablokować drogę. Umarł jak bohater,
chcąc chronić swoją rodzinę. Był taki młody, kiedy jego oczy
zgasły.
Dwa...
Syriusz
uśmiechał się do samego końca, nie będąc pewnym tego, co się
wydarzyło. Zniknął, nie pozostawiając nawet ciała, które można
by opłakiwać. Ale umierał już wcześniej. Znikał,
przyzwyczajając przyjaciół do pustki, którą pozostawił.
Jeden...
Peter
był małym, zagubionym chłopcem, który do końca życia nie umiał
się odnaleźć. Do końca próbował zrobić coś, co sprawiło, że
świat by go zapamiętał. I nawet mu się to udało, tyle że już
na wieki pozostanie tym złym, tym, który zdradził swoich
przyjaciół.
Zero...
– Co
ty wyprawiasz? – pytanie zawisło w powietrzu, a Remus był zbyt
zmęczony, aby odwrócić głowę.
Głos
był słodki, spokojny i tak doskonale mu znany. Mógł go słuchać
długimi godzinami, ale, niestety, było to niemożliwe, bo należał
do osoby, która już nie żyła.
– Zejdź,
proszę – głos odezwał się ponownie. Tym razem lekko zadrżał z
emocji.
– Nie
mogę – odpowiedział szczerze Remus. – Poddaję się.
– Oszalałeś!
Dlaczego?
– Bo
cię zdradziłem.
Powiedział
to. Teraz nie było odwrotu. Usłyszał długie westchnienie za
plecami, a potem chłodna dłoń dotknęła jego pleców. Zadrżał.
– Nie
zdradziłeś – rzekła. – Remusie, nie zrobiłeś nic złego! Nie
możesz tak na to patrzeć i musisz spróbować ułożyć sobie życie
od nowa. Zasługujesz na szczęście.
– Nie
dam rady...
– A
Teddy? Co z naszym synem?!
– Twoja
matka się nim zajmie. Dała mi jasno do zrozumienia, że sobie z tym
nie poradzę.
– Bo
dałeś jej powody, aby tak sądziła.
Zapadło
milczenie. Ted... mały, niewinny chłopiec, który nieświadomy
niczego spał grzecznie w swoim łóżeczku. Może mlaskał cicho?
Może gaworzył przez sen? Może tęsknił i czekał na swoich
rodziców?
– Ona
ci pomoże – szepnęła w końcu Dora. – Wystarczy, że wyrazisz
chęć.
A
kiedy Remus się odwrócił, nie zobaczył nikogo za swoimi plecami.
Zapłakał.
* *
*
W
celi było zimno i ciemno. W dodatku czuć było nieprzyjemny zapach
wilgoci, a ściany pokrywała gruba warstwa kurzu i pajęczyn.
Obrzydliwe, czarne pająki pełzały po podłodze i z każdą chwilą
były coraz bliżej niej. Na początku starała się je odgonić, ale
potem przestało mieć to dla niej jakiekolwiek znaczenie.
Czekała
w milczeniu.
Miała
sucho w gardle, choć godzinę temu Kingsley przyniósł jej szklankę
zimnej wody. Zrobił to po starej znajomości, a gdyby ktoś się
dowiedział, to pewnie mężczyzna miałby spore nieprzyjemności.
Ministerstwo
potraktowało ją jak największego przestępcę, zapominając o tym,
co wcześniej zrobiła dla świata czarodziejów. Wszyscy domagali
się ukarania osoby odpowiedzialnej za całe zajście związane z
Harrym, więc nie powinna się dziwić, że zamknięto właśnie ją.
Dziewczyna
jednak sama nie wiedziała, czy gula, która urosła w jej gardle,
była wyrzutami sumienia, czy może czymś innym. Na początku nie
żałowała swojej decyzji, była wręcz przekonana, że dzięki niej
Harry przeżyje walkę z Voldemortem, ale teraz...
Gęsia
skórka nie ułatwiała myślenia.
Harry
był dla niej kimś więcej niż tylko najlepszym przyjacielem. W
pewnym sensie był ważniejszy nawet od... Rona. I chyba tylko
modlitwa za niego trzymała ją przy życiu w celi.
Bo
Hermiona nawet w takich chwilach jak ta nie potrafiła myśleć o
sobie.
* *
*
Zanim
ktoś znów napisze: kiedy nowa notka. My tu czekamy,
chciałabym tylko poinformować, że od lutego moja babcia jest
chora. Bywało lepiej i gorzej, teraz jest gorzej, ponieważ babcia
nie chodzi i wymaga niemal stałej opieki. Możecie być pewni, że
po kilku godzinach jestem zmęczona i fizycznie i psychicznie. Kiedyś
pisanie mnie relaksowało, dziś już tak nie jest. Denerwuję się
jeszcze bardziej, kiedy siedzę przed pustą kartką i próbuję
sklecić słowa. Efekt widać. Ta notka była pisana niedawno, a
poprzednia przed rokiem. Nie lubię się zwierzać i pisać o tak
prywatnych sprawach na blogu, ale ostatnio naprawdę mam doła i
najlepszą odskocznią są lalki i szycie. Mam wielką nadzieję, że
niedługo to się zmieni.
EDIT:
Czy ktoś byłby w stanie stworzyć kod html do grafiki, która obecnie widnieje na blogu? Byłabym wdzięczna, bo moja estetyka chyba się mocno zachwiała...
Pozdrowienia dla babci.
OdpowiedzUsuńŚwietna notka, dziękuję, że znalazłaś czas na napisanie jej dla nas.
Kochana na początek trzymaj się i bądź silna.
OdpowiedzUsuńOpiekowanie się ukochaną osobą i patrzenie jak odchodzi jest naprawdę straszną rzeczą, ale nie można się poddawać. Pamiętaj, że babcia mimo swojej choroby na pewno to widzi i wyczuwa i w głębi duszy może się o to obwiniać że przyczynia się do Twojego zmęczenia. Ja osobiście nie widzę różnicy tekstu od tych wcześneij. Wręcz przeciwnie. Wydaje mi sie być bardziej dojrzalszy, bo chyba ty sama się zmieniłaś. Gdzieś w środku widać to bardzo głęboko. Osobiście jestem zachwycona. Coraz więcej się wyjaśnia. Hermiona wcale nie jest taka zła. Wierzę że wszystko sobie poukłada i wróci dawna Granger. No i Ginny. Ten rozdział taki dramatyczny dla niej. Zaczynam rozumieć sens Twoich tekstów. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę że będzie lepiej.
pozdrawiam ciepło!
Rozdział cudowny, a Ty trzymaj się !
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Mimo że sprawił Ci tak wiele problemów i uważasz, że nie jest dobry, mi się bardzo podobał. Odkąd dowiedzieliśmy się, gdzie zostało ukryte serce Harry'ego, czekałam na rozdział, w którym będzie choć troszkę opisu uczuć Hermiony. Może i nie przepadam za tą postacią jakoś mocno, ale mimo wszystko uważam, że Granger nigdy nie rozbiłaby krzywdy Wybrańcowi, w każdym razie nie celowo.
OdpowiedzUsuńTym, co mnie zdziwiło, to to, że serce Harry'ego było o wiele silniejsze od serca Ginny. Myślałam, że jednak, mimo wszystko, serce panny Weasley będzie silniejsze, że będzie problem z sercem Pottera, że może będzie miał on problemy z tym sercem w przyszłości... A tu się okazało, że najważniejszy organ naszego Wybrańca był tak silny, że prawie całkowicie przejął kontrolę nad ciałem i umysłem Ginny.
Ciekawa jestem, co teraz myślą i uczynią Weasleyowie? Czy będą mocno źli na Hermionę? Czy Ron dalej będzie chciał z nią być? (No chyba, że panna Granger zostanie skazana na Azkaban, co, jak przypuszczam po przeczytaniu ostatniego fragmentu rozdziału, się stanie.) Czy to, co uczyniło serce Harry'ego biednej Ginny, w jakiś sposób wpłynie na relacje między nim a Weasleyami? Czy Harry będzie taki jak dawniej?
Matko i córko, tyle mam pytań, że te co wymieniłam to jedynie mała cząstka mojej listy. Będę jednak cierpliwie czekać na kolejny rozdział, więc nie musisz się śpieszyć. My i tak zaczekamy.
Pozdrawiam serdecznie!
Cath.
PS. Życzę zdrowia dla Twojej Babci.
Jaki piękny szablon :O
UsuńTeż bym taki chciał ;-)
Bardzo dobry post, sporo wyjaśnił. Biedna Ginny... Dodatkowe Serce chyba zrobiło ostatecznie sieczkę z jej mózgu. Mam nadzieję, ze jednak niedługo obudzi sie na dłużej i bedzie cos pamietać... Remus nie powinien soę zadręczać. Nie wiem, czy on naprawdę widzi czy odczuwa duchy, ale cieszę sie, ze akurat Nimfadora pojawiła dię, aby mu pomoc i przerwała próbę samobójcza... Ted z pewnością potrzebuje ojca, ale nie tylko on! Wielu ludzi ta smierć by zasmuciła, Ginny z pewnością... Co dk hermiony nadal nie ogarniam jej decyzji, ale wierze, zd chciała dobrze... Trudno się jednak dziwić, ze ja zamknęli w celi... Mam jednak nadzieje, ze dojdzie do procesu... Mam nadzieję, ze Twoja Babcia powróci do zdrowia! Pozdrawiam gorąco i trzymaj sie:) Condawiramurs
OdpowiedzUsuńBardzo mi żal Ginny, że tyle musi cierpieć z powodu tego serca. Przynajmniej została oczyszczona z zarzutów, ale co to jest w obliczu tego, że teraz cierpi. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i że też z Harrym wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńA fragment z Remusem był bardzo smutny i poruszył mnie. Co on w ogóle chciał zrobić?! Chyba nie przeżyłabym tego, gdyby coś mu się stało. Dobrze że w porę się pojawiła Tonks i przywróciła go do pionu.
I Hermiona w Azkabanie? Szczerze powiedziawszy w ogóle sobie jej tam nie wyobrażałam. Mam nadzieję, że po przebudzeniu Harry'ego (wierzę że tak będzie) wszystko się wyjaśni.
Bardzo podoba mi się Twój nowy szablon :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Mnie się rozdział bardzo podobał. Pokazywał losy różnych postaci, różne perspektywy. Była w tym taka pewna... chaotyczność, cudowny bezład myśli, który myślę, że jest adekwatny do sytuacji.
OdpowiedzUsuńRemus naprawdę chciał się zabić? To straszne, sumienie musiało mu naprawdę ciążyć, przecież on zawsze był taki spokojny i rozsądny... To nagłe spotkanie z Tonks mnie wzruszyło.
Tak samo jako ostatnie zdanie. Biedna Hermiona. Mimo wszystko ona działała w dobrej wierze. Nie mogę się zastanawiać, jak to opowiadanie się skończy, co z tymi wszystkimi postaciami...
Życzę Ci siły i przede wszystkim zdrowia dla babci. Pozdrawiam :)
Odnośnie htmlu - zależy. Jestem w stanie stworzyć prosty kod do grafiki, ale nie mogę zagwarantowac, że ramki będą w tym odcieniu łososiowym (najpewniej przeźroczyste, choć głowy nie daje) no i na pewno nie umiem takiego menu, nawet nie wiem, czy się takie da w htmlu.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę najwygodniej dałoby się to zrobić, jakbyś tło ramek naniosła już na grafikę i wtedy można dopasować ramki dokładnie na tło. No i musiałabyś mieć wtedy wersję otwartą szablonu, a sama grafika by uciekała do góry, jakbyś przewijała.
Nie wiem, do czego to potrzebujesz i czy taki prosty kod Ci wystarczy, ale jak coś, to mogę pomóc. ;P
Tylko tak po 26 września, bo wcześniej mam poprawki. xD
Chciałabym napisać coś mądrego, ale pewnie będzie ciężko. Dwa dni temu spędziłam pół nocy na czytaniu tego opowiadania i totalnie nie żałuję. Pomysł genialny, czapki z głów. Nie musiałam się długo zastanawiać, czy warto to przeczytać, ponieważ już pierwsze słowa mnie do tego zachęciły. Wycięte serce, a to dopiero. Poza tym te zakazane relacje! Mianowicie Ginny wymykająca się nocami do Syriusza, czy rodząca się więź między nią a Lupinem - cudo, uwielbiam tego typu kombinowanie. To coś zupełnie innego, pociągającego i bajkowego. I mimo że świat jest zapożyczony z książek, kiedy czyta się to, co napisałaś, wie się, że jest to całkowicie Twoje.
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Pozdrawiam!