sobota, 21 marca 2015

12: Zaufanie

 – Posłuchajcie – zaczął Kingsley. – Do gazet wyciekła informacja dotycząca tego, co tak naprawdę stało się z Harrym. Ludzie zaczęli się oburzać, że Ministerstwo Magii nic z tym nie robi. Dzisiaj od rana wychodzą wydania specjalne wszystkich możliwych pism, w których roi się od chorych spekulacji.
Przecież to miała być tajemnica – oburzył się Remus. – Wiedział tylko Zakon Feniksa, Gwardia Dumbledore'a i zainteresowani uzdrowiciele. Sam dyrektor Munga obiecał nam dyskrecję.
Tak – przyznał cierpko Kingsley. – I w obecnej chwili uważa, że ani on, ani jego personel nie mają sobie nic do zarzucenia.
A co mają powiedzieć? – wtrąciła Ginny. – Wiadomo, że każdy będzie bronić swoich. Wy ręczycie za Zakon, ja za Gwardię, a szpital za siebie.
Zapadło krótkie milczenie.
Chodzi o to – kontynuował auror – że ministerstwo ma mocno zszarganą opinię, ludzie najzwyczajniej nam nie ufają i teraz musimy zrobić coś, z czego będą zadowoleni.
Kosztem Harry'ego? – zapytała dziewczyna, mierząc go wzrokiem. – Świetny pomysł, naprawdę. Mogę się założyć, że wszyscy będą zadowoleni.
Ginny, dziennikarze zaczęli węszyć. To jest kwestia czasu, aż dotrą do ciebie i będą chcieli, abyś zabrała głos w tej sprawie. A jeśli zaczniesz się wypowiadać, to ministerstwo zwróci na ciebie baczną uwagę.
Panna Weasley przełknęła głośno ślinę. Poczuła, że robi jej się gorąco z nerwów. Wzrok Kingsleya był niepokojący. Wręcz przeszywał ją na wylot. On wie – pomyślała. – Poczeka, aż popełnię jakiś błąd, a wtedy mnie aresztuje.
A co ja mam do tego? – wtrącił Remus. – Myślę, że powinieneś porozmawiać z Ronem i Hermioną, a nie ze mną.
Tak, do nich udam się w drugiej kolejności. A ty, Remusie? Nie wiem, skąd redaktor Czarownicy wziął tę informację, ale widział cię w Dolinie Godryka i insynuował, że serce znajduje się właśnie tam, a przyjaciele Harry'ego specjalnie nie chcą go oddać, aby narobić więcej szumu wokół siebie.
Co? – oburzyła się Ginny. – Co za idiotyzm...
A potem przeniosła wzrok na Lupina i zmarszczyła nos. Oczywiście, Remus nie miał obowiązku jej się tłumaczyć, ale mógł wspomnieć, że również wziął się za poszukiwania. Mężczyzna wyglądał na mocno wstrząśniętego i zmieszanego. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
Chcesz powiedzieć, że ktoś mnie śledzi?
Nie wiem, możliwe, że teraz już tak. Możliwe, że obydwoje zostaniecie przesłuchani w ministerstwie. Postaram się, aby odbyło się to w jakiś cywilizowany sposób, ale wątpię, abym osobiście mógł się tym zająć. Tylko proszę was, nie róbcie nic głupiego i jakby co, to informujcie mnie o wszystkim.
Tylko że... – zaczęła niechętnie Ginny. – Ja chyba już zrobiłam coś głupiego...
Nie była pewna, dlaczego to powiedziała, ale kiedy napotkała wzrok Remusa i widziała, jak mężczyzna delikatnie kiwa głową, uznała, że faktycznie lepiej będzie mieć to za sobą. Jeśli będzie musiała ponieść konsekwencje, trudno, przynajmniej wiedziała, że Lupin również przejął się sprawą Harry'ego i jak nie ona, to on zrobi wszystko, aby mu pomóc.
Jeśli chcesz złożyć oficjalne zeznania w jakiejś sprawie, to powinni być przy tym twoi rodzice – oświadczył Kingsley tak rzeczowym tonem, że dziewczyna poczuła, że robi jej się słabo.
Nie przesadzaj – upomniał go Lupin. – W razie czego, wezmę to na siebie.
Auror nie był zbyt przekonany, ale odwrócił się w stronę Ginny. Dziewczyna w pierwszej chwili myślała, że wyciągnie notatnik i pióro i przeprowadzi z nią przesłuchanie z prawdziwego zdarzenia. Najwyraźniej jednak zrezygnował z tego zamiaru i wyprostował się nieznacznie.
Chodzi o Lucjusza Malfoya – zaczęła, mając nadzieję, że uda jej się zapanować nad drżeniem głosu.
* * *
Remus wysłuchał ponownie opowieści Ginny. Podziwiał ją, że zapanowała nad emocjami, choć w niektórych momentach zadrżał jej głos. Jednak jego uwadze nie uszedł fakt, że zupełnie pominęła wątek książki, na której, co zdążył zauważyć, siedziała.
Wiedział, że powinien coś powiedzieć, wtrącić się, szczególnie że kilkanaście minut temu Kingsley wyraźnie powiedział, że lepiej dla nich, jeśli nie będą nic ukrywać przed Ministerstwem Magii. Był jednak wdzięczny aurorowi, że ten nie zapytał go, co robił w Dolinie Godryka. Bo co Remus miałby wtedy odpowiedzieć? Że chciał odwiedzić grób swoich przyjaciół i spotkał tam Lily? A co jeśli ten redaktor zauważył coś podejrzanego na cmentarzu i już przygotowuje specjalne wydanie Czarownicy poświęcone tylko jego osobie? Nie, nie należy popadać w paranoję.
Naprawdę nad sobą nie panowałam, kiedy jego włosy stanęły w ogniu. - Jej łamiący się głos wyrwał go z zamyślenia. – Wystraszyłam się i... uciekłam.
Kingsley wydał z siebie głośne westchnięcie, a potem wstał z kanapy i zaczął niespokojnie chodzić po pokoju. Remus chciał się wtrącić, ale został uciszony gestem dłoni. Auror był wyraźnie zdenerwowany. Mięśnie twarzy były napięte, a usta zaciśnięte w cienką linię.
Dziecko, coś ty narobiła? – rzekł, a potem zbliżył się do Ginny i spojrzał jej w oczy. – Gdzie są twoi rodzice?
W domu... – odpowiedziała niepewnie.
No to trzeba ich tu wezwać jak najszybciej – dodał, zwracając się do Remusa. – A tak w ogóle, ty wiedziałeś?
Powiedziała mi w nocy, chciałem wysłać do ciebie wiadomość nad ranem.
Nie mów mi, że musisz mnie aresztować przy rodzicach – wyjąkała ze strachem.
A za co mam cię aresztować? – odpowiedział jej pytaniem na pytanie. – Muszę porozmawiać z twoimi rodzicami, bo musimy cię gdzieś ukryć.
Ukryć? – powtórzyła cicho.
Jeśli byłaś w kryjówce śmierciożerców i zostawiłaś tam żywego Lucjusza Malfoya, to ktoś musiał przyjść tam po tobie i dowiedzieć się od niego, co zaszło. Uznali go za bezwartościowego i zabili, a ty będziesz następna, bo wiesz, gdzie jest magazyn.
Przecież mówiłam, że nic nie pamiętam! Byłam w szoku!
Ja ci wierzę, ale nie wiem, czy śmierciożercy również. Trzeba będzie wysłać dodatkowe patrole na Nokturn. Podejrzewam, że zmienili już miejsce, ale może ktoś coś widział i zapamiętał.
Remus przeklął w duchu, że sam nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które jej groziło. Przypomniał sobie, jak dostała się w nocy do jego domu. Lecąc na miotle, była łatwym celem. A najgorsze było to, że nie opuściła bazy śmierciożerców z pustymi rękoma.
Mężczyzna bez słowa wstał z kanapy i wyczarował patronusa, który miał dostarczyć wiadomość Arturowi i Molly. Kątem oka dostrzegł, że Ginny jest coraz bardziej przerażona, jakby dopiero teraz to wszystko zaczęło do niej dochodzić.
Dziewczyna powoli wstała z fotela. W pierwszej chwili Remus myślał, że chce wyjąć książkę, ale ona skierowała swoje kroki w kierunku schodów.
Muszę iść do łazienki – oświadczyła, widząc, pytające spojrzenie Kingsleya.
Auror kiwnął krotko głową.
* * *
Ginny oparła się o umywalkę i oddychała głośno. Nawet przez chwilę przez głowę nie przeszedł jej scenariusz, który przedstawił Kingsley. Musiała się uspokoić, wziąć w garść i spróbować poukładać myśli. Najpierw będą jej szukać w Norze, potem wśród braci, może będą na tyle zdesperowani, aby obserwować szpital...
Jak mogła być tak głupia i ciągle myśleć tylko o sobie? Przecież swoją lekkomyślnością naraziła rodzinę i przyjaciół.
Poczuła, jak zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Doskoczyła do toalety i zwymiotowała. Kilka dobrych minut dławiła się śliną i krwią.
A kiedy znów się wyprostowała i spojrzała w lustro, nie potrafiła się poznać. Na bladej cerze nie było już widać piegów. Wory pod oczami wyglądały tak, jakby ktoś podbił jej oczy, natomiast suche wargi pękły i pociekła z nich cienka stróżka krwi.
Ochlapał twarz zimną wodą, ale nawet ona nie przyniosła upragnionego efektu.
Musiała zejść, jeśli tego nie zrobi, to Kingsley i Remus zaczną się denerwować, pomyślą, że znów strzeliło jej do głowy coś głupiego. Narobią niepotrzebnego szumu...
Jej dłoń powędrowała w stronę klamki. Zawahała się, kiedy w oczy rzucił jej się wypełniony po brzegi kosz z brudnymi ubraniami. Bardzo kobiecy, seledynowy sweter, którego dekolt obszyty był drobnymi perełkami, leżał niemal na samym wierzchu. Założyła go. Był luźny, ale dzięki temu nie było widać, że nie ma na sobie biustonosza.
Otworzyła drzwi i pomału zeszła po schodach, trzymając się poręczy. Czuła, że kręci jej się w głowie, a żołądek nadal fikał niebezpieczne koziołki.
Remus i Kingsley siedzieli na kanapie. Rozmawiali o czymś pół szeptem, ale ona nawet nie miała ochoty podsłuchiwać. Kiedy usłyszeli jej kroki, zamilkli i unieśli głowy. Przez twarz Lupina przebiegł cień zaskoczenia.
Przepraszam – powiedziała, wskazując sweter. – Powinnam była zapytać.
W porządku, nic się nie stało – odpowiedział, a jego głos zadrżał. – Dobrze się czujesz?
Pokręciła głową i szybko pożałowała swojego gestu. Mdłości tylko narastały, kiedy usiadła na fotelu. Niemal pisnęła, kiedy zdała sobie sprawę, że książka nadal tam jest. Pochyliła nisko głowę, mając nadzieję, że krew napłynie jej do głowy i poczuje się choć trochę lepiej.
Aż tak się denerwujesz? – Usłyszała pytanie Kingsleya. – Spokojnie, już teraz nic ci nie grozi. Choć to, co zrobiłaś, było wyjątkowo lekkomyślne.
Ginny uniosła głowę i zauważyła, że Remus posyła mu karcące spojrzenie. Dziewczyna jednak nie zdążyła nic powiedzieć. Po chwili rozległo się głośne pukanie, a zanim gospodarz zdążył wstać z kanapy, drzwi otworzyły się z trzaskiem i dało się słyszeć uderzenia butów o podłogę.
Do salonu wpadła pani Weasley, omal nie przewracając się o dywan. Rozejrzała się czujnym wzrokiem, a potem doskoczyła do córki i objęła ją mocno ramieniem. Ginny wydała z siebie ciche jęknięcie. A chwilę później w pomieszczeniu pojawił się też Artur.
Wybacz, Remusie – rzekł, wskazując na Molly. – Mówiłem jej, że ma...
Nic się nie stało.
Pani Weasley zdawała się nie zwracać uwagi na mężczyzn. Chwyciła córkę mocno za ramiona i spojrzała jej głęboko w oczy. Ginny marzyła o tym, aby spłonąć z poczucia winy. Jak mogła znów to zrobić?
Mało miałaś kłopotów przez Lucjusza Malfoya? – zapytała srogo. – Mało?
Przepraszam... – szepnęła bezgłośnie.
Pani Weasley pokręciła krotko głową i wyprostowała się . Popatrzyła na córkę, ale tym razem miała w sobie więcej żalu i współczucia.
Remus wskazał gościom miejsce na kanapie, a sam podsunął sobie krzesło.
To już się stało – zaczął Kingsley. – Nie ma więc sensu niczego roztrząsać. Oczywiście, zgadzam się, że było to wyjątkowo nierozważne i mogło skończyć się znacznie gorzej, ale teraz trzeba zadbać o to, aby nie dopuścić do tragedii.
Myślisz, że śmierciożercy będą jej szukać? – zapytał Artur.
Ginny zauważyła, że wszyscy unikają jej wzroku. Mówili o niej, ale jej zdanie niezbyt ich interesowało. Wstrzymała oddech.
A czego się spodziewałaś? – Usłyszała znów w swojej głowie i omal nie pisnęła.
Jestem wręcz przekonany, że tak – odpowiedział. – Podejrzewam, że zaczną od Nory. Nie twierdzę, że was zaatakują, bo zbyt wiele by ryzykowali.
Ginny od jakiegoś czasu mieszka z Billem – powiedziała Molly.
Kingsley kiwnął głową.
Tak, ale domy waszych synów to kolejne miejsca, które nasuwają się same.
Trzeba ich ostrzec i wzmocnić zaklęcia ochronne – dodał Artur.
Ale co z Ginny? – wtrąciła nerwowo pani Weasley.
Zapadła krótka chwila milczenia. Dziewczyna miała wrażenie, że cały pokój zaczyna wirować jej przed oczami. Wszystko nabierało tempa. Musiała zacisnąć powieki, aby zupełnie nie zwariować. I wtedy poczuła niemożliwy do opisana ból w skaleczonym udzie. Zagryzła wargę i z trudem powstrzymała się od wydania jakichkolwiek dźwięków.
Zanim przyszliście, rozmawialiśmy z Remusem na ten temat. – Głos Kingsleya dochodził do niej jak spod wody.
Miliony cieniutkich, rozgrzanych do czerwoności szpilek zaczęło wbijać się w jej nogę. Krew zaczęła gotować się w żyłach, a myśli nie potrafiły skupić się niczym innym.
Mówił, że jeśli wyrazicie zgodę, to może zostać u niego na jakiś czas.
Bała się spojrzeć na swoje udo. Miała wrażenie, że zobaczy tam jakąś krwawą miazgę. Słowa przestały mieć znaczenie. Ból narastał tak szybko, że przez chwilę straciła poczucie miejsca. Potem zapomniała, jaki jest dzień.
Najpierw poczuła w ustach rdzawy smak krwi, zakrztusiła się, a z kącików ust pociekły strużki wymiocin. Zaczęła się dusić.
Ktoś krzyknął i o dziwo nie była to ona. Silne ręce chwyciły ją za ramiona, zanim osunęła się na podłogę. Poczuła ostre uderzenie w plecy.
Oddychaj spokojnie – nakazał jej głos, którego źródła nie umiała zlokalizować.
Ona krwawi...
Zróbcie coś!
Głosy zaczęły się zlewać w jeden krzyk. Znów rozbolała ją głowa. Pulsowanie w skroniach było tak silne, że odebrało jej resztki świadomości.


Znów miała jedenaście lat, a ciasne macki zaciskały się na jej umyśle. Przypomniała sobie początek swojej znajomości z Tomem. Był taki miły i ciepły, zawsze gotowy ją wysłuchać i doradzić. A teraz? Tak bardzo chciała coś zrobić, pozbyć się go z głowy, ale już dawno było za późno.
Sama sobie zgotowałam taki los – jęknęła, wpatrując się w odbicie w lustrze.
Jego niewidzialna dłoń gładziła jej włosy. Dotyk był zachłanny i coraz mocniejszy. Ciągnął jej warkocze z taką siłą, że Ginny sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze nie zaczęła krzyczeć.
Cóż to za wielka tragedia dla rodziców – mówił jego głos. – Taka głupia i bezwartościowa córka.
A potem coś zacisnęło się na jej żołądku. Ból był tak silny, że po jej plecach pociekły krople potu. Niewidzialny knebel ugrzęzł jej w ustach, uniemożliwiając krzyk.
Dziewczynka nie była w stanie utrzymać dłużej równowagi. Osunęła się, uderzając kolanami w twardą podłogę. Zwinęła się w kłębek, drżąc z przerażenia.
Nic nie potrafisz dobrze zrobić – kontynuował. – Najpierw kotka Filcha, potem pajac z Hufflepufu, a teraz twój kolega Creevey... Wiesz, co się dzieje, jak ktoś źle wykonuje moje polecenia?
Nie odpowiedziała, jej usta cały czas były zaciśnięte, ale dłonie zaczęły błądzić po ciele bez jej zgody. Wsunęły się pod nocną koszulę.
Ktoś taki zasługuje na karę i to bardzo dotkliwą, Ginny, bardzo... – dokończył.
Czuła, że rozsiadł się wygodnie w jej głowie. Bez najmniejszych trudności prowadził jej drżącą rękę.
Nie – poprosiła w myślach, a on tylko się zaśmiał.
Ból, wstyd i krew. Gorące krople spływały po jej nogach, brudząc koszulę i tworząc niewielką kałużę na podłodze. Jej bezbronny, dziecięcy umysł krzyczał z przerażenia.
* * *
Wiosna! Piękna, ciepła pogoda, można założyć cieńszą kurteczkę i okularki przeciwsłoneczne. Ach... Wcale nie odwracam waszej uwagi :P Możecie mnie zlinczować za ciszę z mojej strony, ale wtedy nie dowiecie się, gdzie jest serduszko Harry'ego.

Pozdrawiam i mam nadzieję, do szybkiego przeczytania :) 

11 komentarzy:

  1. Pierwsza ! :) Zajmuje miejsce na komentarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku świetnie zresztą jak zawsze :o
      Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :o Czuje że coś jeszcze zaiskrzy między Ginny i Remusem:33
      Pozdrawiam :*
      quiberon-i-huncwot.blogspot.com

      Usuń
    2. Jejku świetnie zresztą jak zawsze :o
      Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :o Czuje że coś jeszcze zaiskrzy między Ginny i Remusem:33
      Pozdrawiam :*
      quiberon-i-huncwot.blogspot.com

      Usuń
  2. Stęskniłam się za nowym rozdziałem i jak zwykle czuję niedosyt. Rozdział był jak zwykle bardzo ciekawy. Martwię się o Ginny. To musi by poważna rana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj kochana brakowało mi Ciebie.
    Wielki powrót i to jaki ;)
    Szkoda mi Ginn po przejściach z Lucjuszem miała naprawdę bardzo ciężko.
    Oby Śmieciożercy nigdy jej nie szukali ale wiadomo jak to bywa.
    Nie odpuszczą na pewno.
    Ja również jestem ciekawa co będzie gdy zamieszkają razem.
    I oczywiście mam wielką chęć zlinczować ciebie a co ale tego nie zrobię.
    poczekam cierpliwie na kolejne rozdziały i posyłam buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się cieszę, że już nowa notka. mimo tak długiej przerwy nie wypadłaś z rytmu, ba - było wręcz doskonale! świetnie napisany rozdział, tryzmał w napięciu, najbardziej mnie zastanawiają te dziwne ataki, które ma Ginny, co tak na nią działa, to naprawdę jakas czarna magia, i to niebyle jaka, a z pewnością bardzo potężna... Cieszę się,że Ginny powiedziała Kingslwyowi o Malfoyu, ale myślę,że powinien on też wiedizec o książce, ponieważ to ona stanowi wg mnie główne zagrożenie. Z jednej strony dobrze,l że Ginny będzie mieszkać u REmuysa, bo może faktycznie na początku nikt tam nie będzie szukać, ale z drugiej strony nie wiem, czy to nie sprawi,że oboje staną się jszcze bardziej szaleni :P bo cóż, Remus też ma dziwne wizje, nie da się ukryć. Zapraszam na zapiski-condawiramurs, gdzie niedawno zaczęłam publikować opowiadanie o młodym pokoleniu HP;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że do nas wróciłaś i postanowiłaś zakończyć to opowiadanko. I tak, nie gniewam się za ciszę, bo chce poznać lokalizacje serca Harry'ego. Choć wymiera we mnie już zainteresowanie ff potterowskim.
    Rozdział mi sie podobał. Dobrze, że Ginny powiedziała o wszystkim Kingsleyowi. Teraz przynajmniej beda mogli ją ochronić. Końcówka bardzo przrarzająca. Mam nadzieje że Ginny wyjdzie z tego.
    Zauważyłam, ze zainteesowałaś sie moim nowym opowiadaniem, wiec zapraszam Cie na Prolog. Przegladarka mi szwankuje, nie wiem czemu, dlatego powiadamiam.

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdaję sobie sprawę, że po kilku pierwszych rozdziałach zniknęłam. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że zniknęłam z całej blogosfery, a potem miałam wszędzie zaległości i długo mi zajęło samo zabieranie się za odrabianie ich, a co dopiero robienie tego.
    Jest za to jakiś plus - mogłam przeczytać wszystko po kolei a nie męczyć się przerwami między rozdziałami. Jest też minus - zdecydowanie za krótkie rozdziały! Nie, żebym narzekała, ale czyta się je tak łatwo i szybko, że zanim się obejrzę już jest koniec. Mam nadzieję, że wena Ci dopisze i zmajstrujesz szybko resztę rozdziałów, tak, by już bez przeszkód dodawać je jeden za drugim.
    Co do samej fabuły, strasznie mi się podoba, a już zwłaszcza ta delikatna i powoli rozwijająca się relacja Ginny-Remus. Nie mogę się doczekać co będzie dalej!
    No i zaciekawiłaś mnie tym całym wspomnieniem z Syriuszem, co tam się takiego wydarzyło?
    Cieszę się, że tu zajrzałam i nadrobiłam rozdziały (:
    Mam nadzieję, że kolejny dodasz szybciutko!
    Pozdrawiam Cię ciepło i czekam na nowy rozdział,
    Atelier {stop-dreaming-hp.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło mi Cię widzieć wśród żywych ;) Przyznam, że byłam nieco zła, że tak nagle zamilkłaś, ale widzę, że wiosna ma na Ciebie dobry wpływ. Oby tak dalej :)

    Rozdział był ciekawy, chociaż już troszkę zapomniałam, na czym skończyła się akcja z poprzednich rozdziałów. Fajnie, że Ginny i Remus się wspierają. Budujesz ich relację powoli, bez pośpiechu i mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś owocnego. Najbardziej jednak podobało mi się to wspomnienie. Było takie... smutne i brutalne. Dobrze ukazałaś traumę Ginny, nawet jeśli to, co robił z nią Tom, jest już po części Twoją interpretacją.

    Weny! ^^
    W wolnej chwili zapraszam też na moją starą Baśniową Pozytywkę, aczkolwiek zrozumiem, jeśli na razie nie znajdziesz czasu. Z pewnością masz co robić :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ugh! Już myślałam, że się nie doczekam! Naprawdę ogromnie się cieszę, iż wreszcie dodałaś kolejny rozdział. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się znacznie szybciej ;3

    Najbardziej podoba mi się to, że relacja między Ginny i Remusem rozwija się miarowo, nie za szybko. Nie lubię opowiadań, kiedy już w pierwszych rozdziałach między bohaterami zaczyna się dziać za dużo ;)
    Opis przeżyć Ginny był zachwycający. Fantastycznie to ujęłaś. No i nie sposób nie wspomnieć o czarującym Tomie. Ach ten Voldzio xx

    Życzę weny w nadmiarze i wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie opisałaś emocje Ginny i jej relację z Remusem. Dobrze, że ma kogoś, kto ja wspiera. Samotnie prawdopodobnie nie poradziłaby sobie z traumą, jaką z pewnością zostawił w jej psychice Voldemort.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy