– Posłuchajcie
– zaczął Kingsley. – Do gazet wyciekła informacja dotycząca
tego, co tak naprawdę stało się z Harrym. Ludzie zaczęli się
oburzać, że Ministerstwo Magii nic z tym nie robi. Dzisiaj od rana
wychodzą wydania specjalne wszystkich możliwych pism, w których
roi się od chorych spekulacji.
– Przecież
to miała być tajemnica – oburzył się Remus. – Wiedział tylko
Zakon Feniksa, Gwardia Dumbledore'a i zainteresowani uzdrowiciele.
Sam dyrektor Munga obiecał nam dyskrecję.
– Tak
– przyznał cierpko Kingsley. – I w obecnej chwili uważa, że
ani on, ani jego personel nie mają sobie nic do zarzucenia.
– A
co mają powiedzieć? – wtrąciła Ginny. – Wiadomo, że każdy
będzie bronić swoich. Wy ręczycie za Zakon, ja za Gwardię, a
szpital za siebie.
Zapadło
krótkie milczenie.
– Chodzi
o to – kontynuował auror – że ministerstwo ma mocno zszarganą
opinię, ludzie najzwyczajniej nam nie ufają i teraz musimy zrobić
coś, z czego będą zadowoleni.
– Kosztem
Harry'ego? – zapytała dziewczyna, mierząc go wzrokiem. –
Świetny pomysł, naprawdę. Mogę się założyć, że wszyscy będą
zadowoleni.
– Ginny,
dziennikarze zaczęli węszyć. To jest kwestia czasu, aż dotrą do
ciebie i będą chcieli, abyś zabrała głos w tej sprawie. A jeśli
zaczniesz się wypowiadać, to ministerstwo zwróci na ciebie baczną
uwagę.
Panna
Weasley przełknęła głośno ślinę. Poczuła, że robi jej się
gorąco z nerwów. Wzrok Kingsleya był niepokojący. Wręcz
przeszywał ją na wylot. On wie – pomyślała. – Poczeka,
aż popełnię jakiś błąd, a wtedy mnie aresztuje.
– A
co ja mam do tego? – wtrącił Remus. – Myślę, że powinieneś
porozmawiać z Ronem i Hermioną, a nie ze mną.
– Tak,
do nich udam się w drugiej kolejności. A ty, Remusie? Nie wiem,
skąd redaktor Czarownicy wziął tę informację, ale widział
cię w Dolinie Godryka i insynuował, że serce znajduje się właśnie
tam, a przyjaciele Harry'ego specjalnie nie chcą go oddać, aby
narobić więcej szumu wokół siebie.
– Co?
– oburzyła się Ginny. – Co za idiotyzm...
A
potem przeniosła wzrok na Lupina i zmarszczyła nos. Oczywiście,
Remus nie miał obowiązku jej się tłumaczyć, ale mógł
wspomnieć, że również wziął się za poszukiwania. Mężczyzna
wyglądał na mocno wstrząśniętego i zmieszanego. Pokręcił głową
z niedowierzaniem.
– Chcesz
powiedzieć, że ktoś mnie śledzi?
– Nie
wiem, możliwe, że teraz już tak. Możliwe, że obydwoje
zostaniecie przesłuchani w ministerstwie. Postaram się, aby odbyło
się to w jakiś cywilizowany sposób, ale wątpię, abym osobiście
mógł się tym zająć. Tylko proszę was, nie róbcie nic głupiego
i jakby co, to informujcie mnie o wszystkim.
– Tylko
że... – zaczęła niechętnie Ginny. – Ja chyba już zrobiłam
coś głupiego...
Nie
była pewna, dlaczego to powiedziała, ale kiedy napotkała wzrok
Remusa i widziała, jak mężczyzna delikatnie kiwa głową, uznała,
że faktycznie lepiej będzie mieć to za sobą. Jeśli będzie
musiała ponieść konsekwencje, trudno, przynajmniej wiedziała, że
Lupin również przejął się sprawą Harry'ego i jak nie ona, to on
zrobi wszystko, aby mu pomóc.
– Jeśli
chcesz złożyć oficjalne zeznania w jakiejś sprawie, to powinni
być przy tym twoi rodzice – oświadczył Kingsley tak rzeczowym
tonem, że dziewczyna poczuła, że robi jej się słabo.
– Nie
przesadzaj – upomniał go Lupin. – W razie czego, wezmę to na
siebie.
Auror
nie był zbyt przekonany, ale odwrócił się w stronę Ginny.
Dziewczyna w pierwszej chwili myślała, że wyciągnie notatnik i
pióro i przeprowadzi z nią przesłuchanie z prawdziwego zdarzenia.
Najwyraźniej jednak zrezygnował z tego zamiaru i wyprostował się
nieznacznie.
– Chodzi
o Lucjusza Malfoya – zaczęła, mając nadzieję, że uda jej się
zapanować nad drżeniem głosu.
* *
*
Remus
wysłuchał ponownie opowieści Ginny. Podziwiał ją, że zapanowała
nad emocjami, choć w niektórych momentach zadrżał jej głos.
Jednak jego uwadze nie uszedł fakt, że zupełnie pominęła wątek
książki, na której, co zdążył zauważyć, siedziała.
Wiedział,
że powinien coś powiedzieć, wtrącić się, szczególnie że
kilkanaście minut temu Kingsley wyraźnie powiedział, że lepiej
dla nich, jeśli nie będą nic ukrywać przed Ministerstwem Magii.
Był jednak wdzięczny aurorowi, że ten nie zapytał go, co robił w
Dolinie Godryka. Bo co Remus miałby wtedy odpowiedzieć? Że chciał
odwiedzić grób swoich przyjaciół i spotkał tam Lily? A co jeśli
ten redaktor zauważył coś podejrzanego na cmentarzu i już
przygotowuje specjalne wydanie Czarownicy poświęcone tylko
jego osobie? Nie, nie należy popadać w paranoję.
– Naprawdę
nad sobą nie panowałam, kiedy jego włosy stanęły w ogniu. - Jej
łamiący się głos wyrwał go z zamyślenia. – Wystraszyłam się
i... uciekłam.
Kingsley
wydał z siebie głośne westchnięcie, a potem wstał z kanapy i
zaczął niespokojnie chodzić po pokoju. Remus chciał się wtrącić,
ale został uciszony gestem dłoni. Auror był wyraźnie
zdenerwowany. Mięśnie twarzy były napięte, a usta zaciśnięte w
cienką linię.
– Dziecko,
coś ty narobiła? – rzekł, a potem zbliżył się do Ginny i
spojrzał jej w oczy. – Gdzie są twoi rodzice?
– W
domu... – odpowiedziała niepewnie.
– No
to trzeba ich tu wezwać jak najszybciej – dodał, zwracając się
do Remusa. – A tak w ogóle, ty wiedziałeś?
– Powiedziała
mi w nocy, chciałem wysłać do ciebie wiadomość nad ranem.
– Nie
mów mi, że musisz mnie aresztować przy rodzicach – wyjąkała ze
strachem.
– A
za co mam cię aresztować? – odpowiedział jej pytaniem na
pytanie. – Muszę porozmawiać z twoimi rodzicami, bo musimy cię
gdzieś ukryć.
– Ukryć?
– powtórzyła cicho.
– Jeśli
byłaś w kryjówce śmierciożerców i zostawiłaś tam żywego
Lucjusza Malfoya, to ktoś musiał przyjść tam po tobie i
dowiedzieć się od niego, co zaszło. Uznali go za bezwartościowego
i zabili, a ty będziesz następna, bo wiesz, gdzie jest magazyn.
– Przecież
mówiłam, że nic nie pamiętam! Byłam w szoku!
– Ja
ci wierzę, ale nie wiem, czy śmierciożercy również. Trzeba
będzie wysłać dodatkowe patrole na Nokturn. Podejrzewam, że
zmienili już miejsce, ale może ktoś coś widział i zapamiętał.
Remus
przeklął w duchu, że sam nie zdawał sobie sprawy z
niebezpieczeństwa, które jej groziło. Przypomniał sobie, jak
dostała się w nocy do jego domu. Lecąc na miotle, była łatwym
celem. A najgorsze było to, że nie opuściła bazy śmierciożerców
z pustymi rękoma.
Mężczyzna
bez słowa wstał z kanapy i wyczarował patronusa, który miał
dostarczyć wiadomość Arturowi i Molly. Kątem oka dostrzegł, że
Ginny jest coraz bardziej przerażona, jakby dopiero teraz to
wszystko zaczęło do niej dochodzić.
Dziewczyna
powoli wstała z fotela. W pierwszej chwili Remus myślał, że chce
wyjąć książkę, ale ona skierowała swoje kroki w kierunku
schodów.
– Muszę
iść do łazienki – oświadczyła, widząc, pytające spojrzenie
Kingsleya.
Auror
kiwnął krotko głową.
* *
*
Ginny
oparła się o umywalkę i oddychała głośno. Nawet przez chwilę
przez głowę nie przeszedł jej scenariusz, który przedstawił
Kingsley. Musiała się uspokoić, wziąć w garść i spróbować
poukładać myśli. Najpierw będą jej szukać w Norze, potem wśród
braci, może będą na tyle zdesperowani, aby obserwować szpital...
Jak
mogła być tak głupia i ciągle myśleć tylko o sobie? Przecież
swoją lekkomyślnością naraziła rodzinę i przyjaciół.
Poczuła,
jak zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Doskoczyła do
toalety i zwymiotowała. Kilka dobrych minut dławiła się śliną i
krwią.
A
kiedy znów się wyprostowała i spojrzała w lustro, nie potrafiła
się poznać. Na bladej cerze nie było już widać piegów. Wory pod
oczami wyglądały tak, jakby ktoś podbił jej oczy, natomiast suche
wargi pękły i pociekła z nich cienka stróżka krwi.
Ochlapał
twarz zimną wodą, ale nawet ona nie przyniosła upragnionego
efektu.
Musiała
zejść, jeśli tego nie zrobi, to Kingsley i Remus zaczną się
denerwować, pomyślą, że znów strzeliło jej do głowy coś
głupiego. Narobią niepotrzebnego szumu...
Jej
dłoń powędrowała w stronę klamki. Zawahała się, kiedy w oczy
rzucił jej się wypełniony po brzegi kosz z brudnymi ubraniami.
Bardzo kobiecy, seledynowy sweter, którego dekolt obszyty był
drobnymi perełkami, leżał niemal na samym wierzchu. Założyła
go. Był luźny, ale dzięki temu nie było widać, że nie ma na
sobie biustonosza.
Otworzyła
drzwi i pomału zeszła po schodach, trzymając się poręczy. Czuła,
że kręci jej się w głowie, a żołądek nadal fikał
niebezpieczne koziołki.
Remus
i Kingsley siedzieli na kanapie. Rozmawiali o czymś pół szeptem,
ale ona nawet nie miała ochoty podsłuchiwać. Kiedy usłyszeli jej
kroki, zamilkli i unieśli głowy. Przez twarz Lupina przebiegł cień
zaskoczenia.
– Przepraszam
– powiedziała, wskazując sweter. – Powinnam była zapytać.
– W
porządku, nic się nie stało – odpowiedział, a jego głos
zadrżał. – Dobrze się czujesz?
Pokręciła
głową i szybko pożałowała swojego gestu. Mdłości tylko
narastały, kiedy usiadła na fotelu. Niemal pisnęła, kiedy zdała
sobie sprawę, że książka nadal tam jest. Pochyliła nisko głowę,
mając nadzieję, że krew napłynie jej do głowy i poczuje się
choć trochę lepiej.
– Aż
tak się denerwujesz? – Usłyszała pytanie Kingsleya. –
Spokojnie, już teraz nic ci nie grozi. Choć to, co zrobiłaś, było
wyjątkowo lekkomyślne.
Ginny
uniosła głowę i zauważyła, że Remus posyła mu karcące
spojrzenie. Dziewczyna jednak nie zdążyła nic powiedzieć. Po
chwili rozległo się głośne pukanie, a zanim gospodarz zdążył
wstać z kanapy, drzwi otworzyły się z trzaskiem i dało się
słyszeć uderzenia butów o podłogę.
Do
salonu wpadła pani Weasley, omal nie przewracając się o dywan.
Rozejrzała się czujnym wzrokiem, a potem doskoczyła do córki i
objęła ją mocno ramieniem. Ginny wydała z siebie ciche jęknięcie.
A chwilę później w pomieszczeniu pojawił się też Artur.
– Wybacz,
Remusie – rzekł, wskazując na Molly. – Mówiłem jej, że ma...
– Nic
się nie stało.
Pani
Weasley zdawała się nie zwracać uwagi na mężczyzn. Chwyciła
córkę mocno za ramiona i spojrzała jej głęboko w oczy. Ginny
marzyła o tym, aby spłonąć z poczucia winy. Jak mogła znów to
zrobić?
– Mało
miałaś kłopotów przez Lucjusza Malfoya? – zapytała srogo. –
Mało?
– Przepraszam...
– szepnęła bezgłośnie.
Pani
Weasley pokręciła krotko głową i wyprostowała się . Popatrzyła
na córkę, ale tym razem miała w sobie więcej żalu i współczucia.
Remus
wskazał gościom miejsce na kanapie, a sam podsunął sobie krzesło.
– To
już się stało – zaczął Kingsley. – Nie ma więc sensu
niczego roztrząsać. Oczywiście, zgadzam się, że było to
wyjątkowo nierozważne i mogło skończyć się znacznie gorzej, ale
teraz trzeba zadbać o to, aby nie dopuścić do tragedii.
– Myślisz,
że śmierciożercy będą jej szukać? – zapytał Artur.
Ginny
zauważyła, że wszyscy unikają jej wzroku. Mówili o niej, ale jej
zdanie niezbyt ich interesowało. Wstrzymała oddech.
A
czego się spodziewałaś? – Usłyszała znów w swojej głowie
i omal nie pisnęła.
– Jestem
wręcz przekonany, że tak – odpowiedział. – Podejrzewam, że
zaczną od Nory. Nie twierdzę, że was zaatakują, bo zbyt wiele by
ryzykowali.
– Ginny
od jakiegoś czasu mieszka z Billem – powiedziała Molly.
Kingsley
kiwnął głową.
– Tak,
ale domy waszych synów to kolejne miejsca, które nasuwają się
same.
– Trzeba
ich ostrzec i wzmocnić zaklęcia ochronne – dodał Artur.
– Ale
co z Ginny? – wtrąciła nerwowo pani Weasley.
Zapadła
krótka chwila milczenia. Dziewczyna miała wrażenie, że cały
pokój zaczyna wirować jej przed oczami. Wszystko nabierało tempa.
Musiała zacisnąć powieki, aby zupełnie nie zwariować. I wtedy
poczuła niemożliwy do opisana ból w skaleczonym udzie. Zagryzła
wargę i z trudem powstrzymała się od wydania jakichkolwiek
dźwięków.
– Zanim
przyszliście, rozmawialiśmy z Remusem na ten temat. – Głos
Kingsleya dochodził do niej jak spod wody.
Miliony
cieniutkich, rozgrzanych do czerwoności szpilek zaczęło wbijać
się w jej nogę. Krew zaczęła gotować się w żyłach, a myśli
nie potrafiły skupić się niczym innym.
– Mówił,
że jeśli wyrazicie zgodę, to może zostać u niego na jakiś czas.
Bała
się spojrzeć na swoje udo. Miała wrażenie, że zobaczy tam jakąś
krwawą miazgę. Słowa przestały mieć znaczenie. Ból narastał
tak szybko, że przez chwilę straciła poczucie miejsca. Potem
zapomniała, jaki jest dzień.
Najpierw
poczuła w ustach rdzawy smak krwi, zakrztusiła się, a z kącików
ust pociekły strużki wymiocin. Zaczęła się dusić.
Ktoś
krzyknął i o dziwo nie była to ona. Silne ręce chwyciły ją za
ramiona, zanim osunęła się na podłogę. Poczuła ostre uderzenie
w plecy.
– Oddychaj
spokojnie – nakazał jej głos, którego źródła nie umiała
zlokalizować.
– Ona
krwawi...
– Zróbcie
coś!
Głosy
zaczęły się zlewać w jeden krzyk. Znów rozbolała ją głowa.
Pulsowanie w skroniach było tak silne, że odebrało jej resztki
świadomości.
Znów
miała jedenaście lat, a ciasne macki zaciskały się na jej umyśle.
Przypomniała sobie początek swojej znajomości z Tomem. Był taki
miły i ciepły, zawsze gotowy ją wysłuchać i doradzić. A teraz?
Tak bardzo chciała coś zrobić, pozbyć się go z głowy, ale już
dawno było za późno.
– Sama
sobie zgotowałam taki los – jęknęła, wpatrując się w odbicie
w lustrze.
Jego
niewidzialna dłoń gładziła jej włosy. Dotyk był zachłanny i
coraz mocniejszy. Ciągnął jej warkocze z taką siłą, że Ginny
sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze nie zaczęła krzyczeć.
Cóż
to za wielka tragedia dla rodziców – mówił jego głos. – Taka
głupia i bezwartościowa córka.
A
potem coś zacisnęło się na jej żołądku. Ból był tak silny,
że po jej plecach pociekły krople potu. Niewidzialny knebel ugrzęzł
jej w ustach, uniemożliwiając krzyk.
Dziewczynka
nie była w stanie utrzymać dłużej równowagi. Osunęła się,
uderzając kolanami w twardą podłogę. Zwinęła się w kłębek,
drżąc z przerażenia.
Nic
nie potrafisz dobrze zrobić – kontynuował. – Najpierw kotka
Filcha, potem pajac z Hufflepufu, a teraz twój kolega Creevey...
Wiesz, co się dzieje, jak ktoś źle wykonuje moje polecenia?
Nie
odpowiedziała, jej usta cały czas były zaciśnięte, ale dłonie
zaczęły błądzić po ciele bez jej zgody. Wsunęły się pod nocną
koszulę.
Ktoś
taki zasługuje na karę i to bardzo dotkliwą, Ginny, bardzo... –
dokończył.
Czuła,
że rozsiadł się wygodnie w jej głowie. Bez najmniejszych
trudności prowadził jej drżącą rękę.
Nie
– poprosiła w myślach, a on tylko się zaśmiał.
Ból,
wstyd i krew. Gorące krople spływały po jej nogach, brudząc
koszulę i tworząc niewielką kałużę na podłodze. Jej bezbronny,
dziecięcy umysł krzyczał z przerażenia.
*
* *
Wiosna!
Piękna, ciepła pogoda, można założyć cieńszą kurteczkę i
okularki przeciwsłoneczne. Ach... Wcale nie odwracam waszej uwagi :P
Możecie mnie zlinczować za ciszę z mojej strony, ale wtedy nie
dowiecie się, gdzie jest serduszko Harry'ego.
Pozdrawiam
i mam nadzieję, do szybkiego przeczytania :)
Pierwsza ! :) Zajmuje miejsce na komentarz
OdpowiedzUsuńJejku świetnie zresztą jak zawsze :o
UsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :o Czuje że coś jeszcze zaiskrzy między Ginny i Remusem:33
Pozdrawiam :*
quiberon-i-huncwot.blogspot.com
Jejku świetnie zresztą jak zawsze :o
UsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :o Czuje że coś jeszcze zaiskrzy między Ginny i Remusem:33
Pozdrawiam :*
quiberon-i-huncwot.blogspot.com
Stęskniłam się za nowym rozdziałem i jak zwykle czuję niedosyt. Rozdział był jak zwykle bardzo ciekawy. Martwię się o Ginny. To musi by poważna rana.
OdpowiedzUsuńAj kochana brakowało mi Ciebie.
OdpowiedzUsuńWielki powrót i to jaki ;)
Szkoda mi Ginn po przejściach z Lucjuszem miała naprawdę bardzo ciężko.
Oby Śmieciożercy nigdy jej nie szukali ale wiadomo jak to bywa.
Nie odpuszczą na pewno.
Ja również jestem ciekawa co będzie gdy zamieszkają razem.
I oczywiście mam wielką chęć zlinczować ciebie a co ale tego nie zrobię.
poczekam cierpliwie na kolejne rozdziały i posyłam buziaki.
Ale się cieszę, że już nowa notka. mimo tak długiej przerwy nie wypadłaś z rytmu, ba - było wręcz doskonale! świetnie napisany rozdział, tryzmał w napięciu, najbardziej mnie zastanawiają te dziwne ataki, które ma Ginny, co tak na nią działa, to naprawdę jakas czarna magia, i to niebyle jaka, a z pewnością bardzo potężna... Cieszę się,że Ginny powiedziała Kingslwyowi o Malfoyu, ale myślę,że powinien on też wiedizec o książce, ponieważ to ona stanowi wg mnie główne zagrożenie. Z jednej strony dobrze,l że Ginny będzie mieszkać u REmuysa, bo może faktycznie na początku nikt tam nie będzie szukać, ale z drugiej strony nie wiem, czy to nie sprawi,że oboje staną się jszcze bardziej szaleni :P bo cóż, Remus też ma dziwne wizje, nie da się ukryć. Zapraszam na zapiski-condawiramurs, gdzie niedawno zaczęłam publikować opowiadanie o młodym pokoleniu HP;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do nas wróciłaś i postanowiłaś zakończyć to opowiadanko. I tak, nie gniewam się za ciszę, bo chce poznać lokalizacje serca Harry'ego. Choć wymiera we mnie już zainteresowanie ff potterowskim.
OdpowiedzUsuńRozdział mi sie podobał. Dobrze, że Ginny powiedziała o wszystkim Kingsleyowi. Teraz przynajmniej beda mogli ją ochronić. Końcówka bardzo przrarzająca. Mam nadzieje że Ginny wyjdzie z tego.
Zauważyłam, ze zainteesowałaś sie moim nowym opowiadaniem, wiec zapraszam Cie na Prolog. Przegladarka mi szwankuje, nie wiem czemu, dlatego powiadamiam.
Pozdrawiam serdecznie :*
Zdaję sobie sprawę, że po kilku pierwszych rozdziałach zniknęłam. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że zniknęłam z całej blogosfery, a potem miałam wszędzie zaległości i długo mi zajęło samo zabieranie się za odrabianie ich, a co dopiero robienie tego.
OdpowiedzUsuńJest za to jakiś plus - mogłam przeczytać wszystko po kolei a nie męczyć się przerwami między rozdziałami. Jest też minus - zdecydowanie za krótkie rozdziały! Nie, żebym narzekała, ale czyta się je tak łatwo i szybko, że zanim się obejrzę już jest koniec. Mam nadzieję, że wena Ci dopisze i zmajstrujesz szybko resztę rozdziałów, tak, by już bez przeszkód dodawać je jeden za drugim.
Co do samej fabuły, strasznie mi się podoba, a już zwłaszcza ta delikatna i powoli rozwijająca się relacja Ginny-Remus. Nie mogę się doczekać co będzie dalej!
No i zaciekawiłaś mnie tym całym wspomnieniem z Syriuszem, co tam się takiego wydarzyło?
Cieszę się, że tu zajrzałam i nadrobiłam rozdziały (:
Mam nadzieję, że kolejny dodasz szybciutko!
Pozdrawiam Cię ciepło i czekam na nowy rozdział,
Atelier {stop-dreaming-hp.blogspot.com}
Miło mi Cię widzieć wśród żywych ;) Przyznam, że byłam nieco zła, że tak nagle zamilkłaś, ale widzę, że wiosna ma na Ciebie dobry wpływ. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńRozdział był ciekawy, chociaż już troszkę zapomniałam, na czym skończyła się akcja z poprzednich rozdziałów. Fajnie, że Ginny i Remus się wspierają. Budujesz ich relację powoli, bez pośpiechu i mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś owocnego. Najbardziej jednak podobało mi się to wspomnienie. Było takie... smutne i brutalne. Dobrze ukazałaś traumę Ginny, nawet jeśli to, co robił z nią Tom, jest już po części Twoją interpretacją.
Weny! ^^
W wolnej chwili zapraszam też na moją starą Baśniową Pozytywkę, aczkolwiek zrozumiem, jeśli na razie nie znajdziesz czasu. Z pewnością masz co robić :D
Ugh! Już myślałam, że się nie doczekam! Naprawdę ogromnie się cieszę, iż wreszcie dodałaś kolejny rozdział. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się znacznie szybciej ;3
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się to, że relacja między Ginny i Remusem rozwija się miarowo, nie za szybko. Nie lubię opowiadań, kiedy już w pierwszych rozdziałach między bohaterami zaczyna się dziać za dużo ;)
Opis przeżyć Ginny był zachwycający. Fantastycznie to ujęłaś. No i nie sposób nie wspomnieć o czarującym Tomie. Ach ten Voldzio xx
Życzę weny w nadmiarze i wszystkiego dobrego.
Świetnie opisałaś emocje Ginny i jej relację z Remusem. Dobrze, że ma kogoś, kto ja wspiera. Samotnie prawdopodobnie nie poradziłaby sobie z traumą, jaką z pewnością zostawił w jej psychice Voldemort.
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/