Ginny
leżała na brzuchu, bo każda inna pozycja sprawiała, że ból uda
był jeszcze większy. Miała nadzieję, że przez noc trochę jej
się poprawi, ale niestety. Ciężko jej było ukrywać to przed
najstarszym bratem, ale dzięki temu, że Bill wychodził wcześnie
do pracy, miała trochę bardziej ułatwioną sprawę. Oczywiście
zastanawiała się, czy mu nie powiedzieć o ranie, ale nie miała
pojęcia, jak ją wytłumaczyć, a prawda była zbyt bolesna, aby
przeszła jej przez gardło.
Kiedy
zegary w całym kraju wybiły południe, Ginny zebrała się na
odwagę i wyjęła spod łóżka gruba książkę. Nadal była
owinięta ciemnym materiałem. Dziewczyna zadrżała, kiedy ostrożnie
odsłoniła okładkę. Jej oczom ukazał się znajomy tytuł: Jak
oszukać śmierć? Nigdzie nie znalazła autora.
– Oszalałam
– szepnęła bezgłośnie, a potem z bijącym sercem otworzyła
książkę. W powietrzu uniósł się kurz, który zbierał się na
niej od długiego czasu.
Na
pierwszych stronach znajdował się krótki wstęp i to właśnie od
niego zaczęła czytać.
Każdy
che być nieśmiertelny. Każdy choć przez chwilę marzył o
oszukaniu Śmierci i każdy choć raz usłyszał słowa: Śmierci
nie da się oszukać. To nieprawda. Istnieje magia, istnieją
sposoby na to, aby nasze ciała nigdy się nie rozpadły, a umysł
pozostał świadom otaczającego świata.
W
tej książce przedstawię wiedzę o wszystkich, które udało mi się
poznać. Jednak pamiętaj, nie ma to nic wspólnego z magią, którą
znałeś do tej pory. Jest to zakazane pogwałcenie ludzkich prawd.
Ale czy to nie czyni wszystkiego jeszcze przyjemniejszym?
Ginny
oderwała wzrok od pożółkłych stron i zlękła się jeszcze
bardziej. Książka była już mocno zniszczona. Widać było, że
służyła czarodziejom przez wiele lat. Ciężko było jej myśleć,
czyje ręce dotykały kartek i odczytywały te słowa. Przygryzła
wargę.
Uspokój
się – pomyślała. – Przecież nie chcesz czerpać z tego
żadnych zysków, TY nie chcesz stać się nieśmiertelna. Chcesz
tylko pomóc Harry'emu. Masz dobre intencje.
Na
kolejnej stronie znajdował się spis treści. Za pierwszym razem
przeleciała go wzrokiem tak szybko, że nie dostrzegła nic, co
mogłoby ją zainteresować. Dopiero po chwili dostrzegła tytuł,
który sprawił, że krew odpłynęła jej z twarzy.
Serce,
organ, który można przechować
Przez
moment zapomniała, jak się oddycha, a potem odszukała wskazaną
stronę. Prawie krzyknęła, kiedy jej wzrok napotkał rysunek, na
którym młody mężczyzna prezentował głęboką, czarną dziurę w
lewej piersi, a w ręku trzymał okrwawione serce.
– Robię
to dla Harry'ego – upomniała się na głos i zaczęła czytać.
Pochłaniała
treść tak szybko, że nawet nie zdała sobie sprawy, że książka
zaczyna ją wciągać jak bagno, z którego nie ma już ucieczki.
* *
*
Remus
wrócił do domu tylko po to, aby przebrać przemoczone ubranie.
Oczywiście zastanawiał się nad tym, czy powinien najpierw wysłać
wiadomość do Ginny, aby nie wpadać niespodziewanie, ale szybko
doszedł do wniosku, że zbyt wiele z tym zachodu. Musiałby czekać
na odpowiedź, a w tym czasie zwariowałby z bezczynności. Jeśli
jej nie zastanie, trudno, wtedy będzie się martwił.
Teleportował
się w okolice Muszelki. Zastanawiał się, jak Bill i Fleur mogą
żyć w takim miejscu. Owszem, widok na ocean, roznoszący z się
wysokiego klifu, zapierał dech w piersiach, ale wiatr był tak
porywisty, że Remus miał wrażenie, że za chwilę urwie mu głowę.
Szybkim
krokiem pokonał piaszczystą drogę prowadzącą do domu i stanął
na werandzie. Wziął kilka głębokich wdechów. Wchodził pod
górkę, więc mimo woli się zmęczył. Zapukał donośnie i czekał.
Najpierw
jego uszu dotarł dźwięk kroków dobiegający z korytarza, a potem
drzwi uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Za każdym razem kiedy
Remus widział Fleur, nie potrafił powstrzymać cichego
westchnięcia. Kobieta była piękna. Jej ciało wydawało się mieć
idealnie proporcje. Jasne włosy związała w luźny kok, z którego
wysmyknęło się kilka niesfornych kosmyków. Uśmiechnęła się
szeroko, ukazując sznur białych i równych zębów.
Ten,
kto sądził, że na świecie nie ma ideałów, najwyraźniej nigdy
nie widział Fleur.
– Och,
bonjour, Remus – przywitała się, całując go w obydwa
policzki. – Co cię do nas sprowadza? Masz sprawę do Billa?
– Niezupełnie
– odpowiedział, kiedy przepuściła go w drzwiach i wpuściła do
środka. – Chciałem porozmawiać z Ginny.
Fleur
zmarszczyła mały, lekko zadarty nos. Wyglądała, jakby gorączkowo
nad czymś myślała.
– Coś
się stało? – spytała.
– Nie
– zaprzeczył szybko mężczyzna. – Chciałbym wyjaśnić z nią
pewną kwestię dotyczącą Harry'ego – wytłumaczył.
Kobieta
delikatnie się rozpromieniła. Kiwnęła głową i wskazała schody
prowadzące na piętro. Uwadze Remusa nie uszedł długi sznur
białych pereł, którymi była obwiązana balustrada.
– Zaprowadzę
cię – rzekła, wspinając się przodem. – Bardzo współczuję
Harry'emu. Mam nadzieję, że cała sprawa szybko się wyjaśni.
Mężczyzna
kiwnął głową. Dostrzegł w jej oczach żal i współczucie. Nie
był jednak pewny, nad kim się lituje.
Po
chwili stanęli przed białymi, zamkniętymi drzwiami. Fleur zapukała
delikatnie i nie czekając na odpowiedź, nacisnęła na klamkę i
pchnęła wrota, wkraczając do pokoju.
Pierwszym,
co rzuciło się Remusowi w oczy, była biel. Jasne ściany, sufit,
podłoga i meble sprawiały, że miał wrażenie, że znajduje się w
szpitalnej sali. Jedynym kontrastem była szczupła dziewczyna leżąca
na łóżku. W pierwszym momencie mężczyzna nie był pewny, co
robi, a potem zdał sobie sprawę, że za wszelką cenę chce
przykryć czytaną książkę.
– Cholera,
czy ty nie możesz pukać?! – wrzasnęła, szamocząc się z kocem,
na którym leżała.
– Przecież
zapukałam! – oburzyła się Fleur.
– Ale
nie poczekałaś, aż powiem, że możesz wejść!
Dopiero
po chwili Ginny uniosła głowę i napotkała wzrokiem spojrzenie
Remusa. Jej oczy zrobiły się ogromne, a twarz pobladła. Lupin
dostrzegł, jak napina ze strachu mięśnie twarzy.
– Och,
Ginny, daj spokój – powiedziała Fleur lekko urażona. – Masz
gościa, Remus chciał z tobą porozmawiać. – Kobieta odwróciła
się, chcąc wyjść z pokoju. – Przyniosę coś do picia –
dodała jeszcze, zamykając za sobą drzwi.
Zapadła
chwila milczenia. Remus obserwował, jak Ginny podnosi się na
łokciach. Jego uwadze nie uszedł grymas bólu, kiedy usiadła na
łóżku.
– Dzień
dobry – rzekła, a głos jej zadrżał. – Proszę usiąść –
dodała, wskazując krzesło znajdujące się na drugim końcu
pokoju.
Mężczyzna
uśmiechnął się cierpko i ku jej ewidentnemu niezadowoleniu
przysunął je bliżej. Dzieliło ich zaledwie pół metra, a
schowaną pod kocem książkę miał niemal na wyciągnięcie ręki.
Zauważył, że dziewczyna spogląda w tym samym kierunku.
– Co
czytasz? – spytał, wskazując ukryty wolumin.
Zadrżała,
przełykając głośno ślinę.
– Nic
godnego uwagi – stwierdziła niepewnie.
Remus
poczuł dziwny niepokój. Może powinien dać sobie spokój z
teoriami spiskowymi i przejść do tematu, który go tu sprowadził,
ale dziwne zachowanie Ginny nie dawało mu spokoju. Wolał dmuchać
na zimne, niż potem żałować.
Uśmiechnął
się ciepło, mając nadzieję, że trochę ją uspokoi i zyska
zaufanie.
– Ginny,
przecież mi możesz... – zaczął, wyciągając rękę.
Jej
reakcja była natychmiastowa. Rzuciła się na książkę tak
energicznie, że ta wysmyknęła się spod koca i z głośnym
trzaśnięciem uderzyła w jasne panele. Obydwoje zamarli, wpatrując
się w mocno zniszczoną, oprawioną w skórę okładkę. Remus nie
dostrzegł żadnego tytułu. Prawdopodobnie znajdował się z drugiej
strony.
Mężczyzna
spojrzał na dziewczynę. Na jej czole pojawiły się krople potu.
Nie spuszczając jej z oczu, pochylił się po stary wolumin. Był
zaskakująco ciężki, jakby wykonany z grubego, tłoczonego papieru.
Położył go na kolanach.
– Jak
oszukać Śmierć? – odczytał głośno tytuł i poczuł, jak
serce przyspiesza w jego piersi.
Bez
słowa otworzył na kilku przypadkowych stronach. W oczy rzuciły mu
się przerażające obrazki i słowa, które szybko mu uświadomiły,
z czym ma do czynienia.
– Skąd
to masz? – zapytał nerwowo.
Nie
odpowiedziała. Zadrżała, zakrywając twarz dłońmi. Z jej piersi
wyrwał się jęk, a Remus był pewny, że zaczęła płakać.
– Spójrz
na mnie – powiedział, chwytając ją za nadgarstki. Szarpali się
przez chwilę, potem odsłonił jej twarz. Z przerażonych oczu
ciekły łzy.
– Chciałam
pomóc Harry'emu... – jęknęła, dławiąc się płaczem.
– Wiem,
ale chcę wiedzieć, skąd masz tę książkę?! – Podniósł głos.
Wiedział, że nie powinien się unosić, bo w ten sposób nie uda mu
się do niej dotrzeć.
Jej
wzrok błądził po całym poniszczeniu, jak ognia unikając jego
spojrzenia. Płakała tak głośno, że po chwili dostała ataku
kaszlu. Jej twarz nabrała szkarłatnego koloru, a Remus wystraszył
się, że za chwilę się udusi.
– Już
dobrze – rzekł spokojniej, odkładając książkę na krzesło i
siadając obok niej. Chwycił ją mocno za ramiona, uświadamiając
sobie, z jak kruchą istotą ma do czynienia. – Oddychaj i powiedz,
co się stało.
Jej
twarz znów się napięła. Zacisnęła usta w cienką linię, a
potem pokręciła przecząco głową.
– Ginny,
bądź rozsądna – powiedział, potrząsając nią delikatnie.
– Daj
mi spokój... – jęknęła.
– Ginny...
– Powiedziałam,
DAJ MI SPOKÓJ!
Remus
cofnął się w tym samym momencie, w którym drzwi ponownie się
otworzyły. Stanęła w nich Fleur z tacą, na której stał mały,
elegancki czajniczek i dwie filiżanki. Jej wzrok zatrzymał się na
roztrzęsionej Ginny, a potem przeniósł na Lupina.
– Coś
się stało? – zapytała, a jej głos zadrżał z niepokoju.
– Mówiłam,
do cholery, że masz pukać! – wrzasnęła dziewczyna, zrywając
się z łóżka. Upadłaby, gdyby Remus nie chwycił jej pod ramię.
Fleur
była tak roztrzęsiona, że nie wiedziała, co powiedzieć. Stała z
szeroko otwartymi oczami i przyglądała się mężczyźnie, czekając
na jakieś słowa wyjaśnienia z jego strony.
Lupin
jednak przecenił swoje możliwości. Nie spodziewał się, że Ginny
może znaleźć w sobie tyle siły. Agresywnie wyrwała się z jego
uścisku i wybiegła z pokoju, potrącając żonę swojego brata.
Taca wypadła z jej rąk, a porcelana rozbiła się na tysiące
małych kawałków. Nad rozlaną herbatą unosiła się gęsta para.
Po chwili obydwoje usłyszeli trzask zamykanych drzwi łazienki.
– Wszystko
dobrze? – zapytał Remus, spoglądając na przerażoną Fleur.
– Tak
– rzekła. – Ale nie rozumiem, co się stało?
– Nie
wiem – przyznał szczerze. – I mnie też to martwi.
– Może
chodzi o Harry'ego?
Mężczyzna
spojrzał na książkę, którą wcześniej położył na krześle.
Podszedł do niej i chwycił ją tak, aby Fleur nie mogła odczytać
tytułu, po czym ruszył w stronę wyjścia.
– Już
wychodzisz? – spytała zaskoczona Fleur, naprawiając potłuczony
czajniczek.
– Tak,
na mnie już pora.
* *
*
Był
mocno zmęczony i to sprawiło, że szybko zasnął. Zbawienny był
fakt, że nic mu się nie śniło. Dryfował w ciemnościach, które
delikatnie kołysały spragnionym odpoczynku ciałem. Powoli i
spokojnie, odganiając wszelkie smutki i troski.
Puk,
puk.
Remus
poruszył się niespokojnie. Nie otworzył oczu, mając nadzieję, że
tylko się przesłyszał. Odwrócił się na drugi bok, czując, że
zapada się w sennej otchłani.
Puk,
puk.
Jęknął
przeciągle, siadając na łóżku. Rozejrzał się w ciemnościach i
wymacał różdżkę leżącą na szafce nocnej. Oświetlił
sypialnię i powoli wstał z łóżka, szukając kapci.
Puk,
puk.
Ktoś
ewidentnie próbował dobić się do drzwi. Schodząc po schodach,
myślał o Zakonie, ale oni najprawdopodobniej wysłaliby patronusa.
W takim razie, o co chodziło? Może to jakaś chora zasadzka? Nie...
Albo Andromeda, coś stało się Tedowi.
Ta
myśl zupełnie go rozbudziła. W kilku krokach doskoczył do drzwi i
przez chwilę siłował się z zamkiem, aby potem uchylić je
energicznie. Jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy w progu
zobaczył rudą czuprynę, którą ciężko było z czymkolwiek
pomylić.
Twarz
Ginny była tak blada, że niemal lśniła w ciemnościach. O ramię
opartą miała miotłę, co znaczyło, że to, co zrobiła, było
jeszcze bardziej szalone niż na pierwszy rzut oka się wydawało.
Uwadze Remusa nie uszedł fakt, że ciężar ciała opiera na jednej
nodze.
– Dobry
wieczór – powiedziała, a jej oczy zalśniły.
Lupin
kiwnął delikatnie głową, obserwując ją dokładnie.
– Przepraszam,
że pana nachodzę o tej porze, ale... – głos jej się załamał.
Zacisnęła powieki, próbując powstrzymać łzy. Na próżno.
Mężczyzna
westchnął głośno. Odsunął się, aby wpuścić ją do środka.
Zmarszczył czoło, widząc, jak bardzo kuleje na prawą nogę. Widać
było, że każdy ruch sprawia jej ogromny ból.
– Pomogę
ci – rzekł, chwytając ją pod ramię.
Miotłę
zostawił w przedsionku, a dziewczynę poprowadził w stronę salonu.
Jęknęła, kiedy posadził ją na kanapie, a sam zajął miejsce na
fotelu. Przez chwilę milczeli, a potom jej wzrok padł na grubą
książkę, która leżała na niskim stoliku. Remus odłożył ją
tutaj zaraz po powrocie z Muszelki.
– Czytał
pan? – zapytała, a jej głos zadrżał.
– Nie,
jeszcze nie – przyznał, zapalając kilka świec.
– Jest
w niej napisane, że serce poza piersią właściciela może przeżyć
dziesięć miesięcy w niezmienionej formie. Później zaczynają
zachodzić nieodwracalne zmiany. Przestaje odróżniać uczucia i
zaczyna szaleć.
Lupin
zastanowił się nad jej słowami. Pożałował, że nie zabrał się
za lekturę, kiedy wrócił do domu. Miał dostatecznie dużo czasu,
aby czegoś się dowiedzieć.
– Nie
wiesz, jak długo Harry żyje bez serca – powiedział, zachowując
trzeźwy umysł.
– Uzdrowiciele
sami przyznali, że trwa to kilka miesięcy. Jego śpiączka może
być efektem tego, że jego czas względnie dobrego funkcjonowania
dobiegł końca. To też było tam napisane – dodała, wskazując
książkę. – Jeśli serce było niewłaściwie wycięte, można to
potraktować jako skutek uboczny.
Remus
wzdrygnął się, słysząc rzeczowy ton jej głosu. Przecież Lily
zapewniała go, że serce jest bezpieczne. Czy mógł jej to
powiedzieć? Nie, jeszcze nie, jej reakcja mogłaby być
niebezpieczna.
– Ginny,
pozwolisz, że najpierw sam to przeczytam – oświadczył spokojnie.
– A teraz, powiedz mi, skąd masz tę książkę.
Jej
ciało się wyprostowało. Przełknęła głośno ślinę. Otworzyła
usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Spróbowała
jeszcze raz.
– Od
Lucjusza Malfoya – wyszeptała bezgłośnie, a w jej oczach pojawił
się cień strachu.
Remus
załamał ręce. Był gotów wygłosić wykład na temat
bezpieczeństwa i ufania niewłaściwym osobom, kiedy przypomniał
sobie artykuł, który przeczytał poprzedniego ranka.
– Ginny
– zaczął ostrożnie. – Lucjusz Malfoy nie żyje. Wiedziałaś o
tym?
Twarz
pobladła jej jeszcze bardziej, a Remus miał wrażenie, że za
chwilę zemdleje.
* *
*
Nie
wiem, co będzie dalej. Mam u Was ogromne zaległości i jest mi
wstyd dodawać nową notkę nie dając znaku życia. Pomijam fakt, że
nie piszę, bo przerwy zdarzały mi się co jakiś czas, dłuższe,
krótsze, ale mijały. Tutaj chodzi o samo blogowanie, które
przestało mnie bawić.
Zapasy
są, ale kolejny rozdział za dwa tygodnie.
Spoko, spoko, wybaczamy. :) Ja też ostatnio mam straszne zaległości blogowe, tylko że ja czytam notki innych, a sama nic nie piszę, co też dobre nie jest. :/
OdpowiedzUsuńGinny to ma jakiegoś wybitnego pecha do demonicznych książek - najpierw dziennik Toma Riddle'a, teraz jakaś literatura zakazana... Czuję, że jeszcze to się skończy w ten sposób, że Harry odzyska zdrowie kosztem jej psychiki, a tego byśmy nie chcieli. Bardzo podoba mi się Twoja kreacja Remusa - jest dojrzały, odpowiedzialny, a jednocześnie pozostaje uprzejmy. Szok, że podnosi głos! :D Aczkolwiek to zdanie "pozwolisz, że najpierw sam to przeczytam" jest, moim zdaniem, kwintesencją różnicy ich charakterów - Ginny jest tu ogniem i chce działać już, zaraz, teraz, bo wszystko wie, natomiast Remus to zdecydowanie woda, najpierw sam musi wszystko przeanalizować i dopiero wtedy być może interweniuje. Fleur też bardzo ładnie nakreślasz, cieszę się, że całkiem jej sporo w tej historii. :)
Wyłapałam, co następuje:
- "Każdy che być nieśmiertelny." -> "chce",
- "po całym poniszczeniu" -> "pomieszczeniu".
Pozdrawiam,
[konFEDORAcja] & [Zlatan-Petrović]
Czasem tak jest że każdy dorasta i kiedyś odchodzi od blogosfery ale mam nadzieję że będziesz nas jeszcze zaszczycać swoją obecnością.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza że piszesz naprawdę wspaniałe historię które mocno kocham.
Sam rozdział był niesamowity.
Ta książka naprawdę przerażająco działa na Ginny, ale mam nadzieję że dojdziesz do siebie i wena powróci.
Tymczaasem komentowania rozdziału uważam że jest świetny.
Ta książka niesamowicie wpłynęła na Ginny.
Najwyraźniej Lucjusz dał ją jej w jakimś celu i czuje że nie bardzo dobrym.
Podoba mi się też w jakim kierunku rozwija się ta znajomość w sensie Lupina i Ginny.
Oboje są zagubieni i bezradni ale czuje że mogą sobie wzajemnie pomóc.
I jest jeszcze Harry.
Aj coraz bardziej wciągasz kochana.
Jak dobrze że masz zapasy i by było ich jak najwięcej.
czekam na koleny rozdział i kto wie może z nowym szablonem;)
O kurczę Ginny zaczyna mega wariować Mam nadzieję, ze Lupin nie zacznie się tak zachowuwać, nawet jeśłi z niewiadomych powodów widzi martwych przyjhaciół. w ogóle to jest jakies podejrzane, jakby jakies horkruksy na niego działały xD Współczuję GInny, bo chce pomóc, ale myślę że może skonczyć się to jeszcze gorzej niż sprawa z KOmnaty Tajemnic... biedna dziewczyna. Chyba nie wiedziała że zabiła Malfoy'a. Albo gra naprawdę dobrze. Intryguje mnie, w jaki sposób chcesz poprowadzić wątek relacji między Lupinem a Ginny, jest szczerze mówiąc, trochę niepokojacy xD ale ciekawy, na pewno. zapraszam do mnie na nowość zaoiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo zaciekawił mnie wątek książki, w której opisano, jak oszukać śmierć. Już sam wstęp był upiorny, a jednocześnie kuszący. Chyba nikt tak po prostu nie odłożyłby tej książki.
OdpowiedzUsuńGinny natomiast ma dobre intencje. I dobrze, że tam zajrzała, przynajmniej wie już coś o wyciętym sercu Harry'ego. Podoba mi się, że dzieli ten sekret z Remusem(nie z własnej woli, ale jednak. Myślę, że to jeden z najwłaściwszych ludzi, rozsądny i wyrozumiały). Ogólnie ciekawią mnie relacje pomiędzy nimi, są niejasne, ale za każdym razem, kiedy Remus dotyka Ginny, czuć nieco chemii.
No i ta końcówka... Nic dziwnego, że Ginny tak pobladła :P
Rozdział był bardzo ciekawy. Ta sprawa z książką. Porusza naprawdę bardzo niebezpieczne sprawy. Tak jak moja poprzedniczka napisała, także uważam, że już wstęp jest mroczny i kuszący. Ginny jednak zrobiła to w dobrej mierze i przez to dowiedziała się kilku spraw dotyczących wycięcia serca. To już jakiś pierwszy krok do podjęcia dalszych decyzji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ginny nie musi przeżywać tego sama i ma Remusa :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Na ten blog trafiłam trochę przez przypadek, ale było warto, a co z skeetami-duszy historią oo Ginny i dzienniku? Muszę nadrobić zaległości,wtedy dam dłuższy komentarz.Życzę Ci, Ao dużo weny!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy. Podoba mi się kreacje Remusa i jego relacje z Ginny. dziewczyna ma dobre intencje, ale wydaje mi się, że pomoże Harry`emu kosztem swojej psychiki.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i pozdrawiam! :D
Witaj! Mam ten sam problem co Ty. Nie wiem, czy jest sens zaczynać coś nowego, jeśli nie mam siły dokończyć poprzedniego opowiadania. Ale Ty jesteś niesamowita. Tyle świetnych opowiadań wyszło spod Twojej ręki, że jestem pod wrażeniem. Uwielbiam czytać Twoją twórczość i dlatego mam nadzieję, że nie poddasz się tak łatwo jak ja i dalej będziesz nas wszystkich zaszczycać swoją obecnością ba blogspocie.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: jest obłędny! Cały czas mam w głowie to jak Ginny się zachowuje. Coś jest na rzeczy i strasznie się chcę dowiedzieć co takiego. Mam nadzieję, że cała sytuacja się choć troszeczkę objaśni w kolejnych rozdziałach.
No i to, że Lucjusz Malfoy nie żyje... Nigdy go nie lubiłam, poddałam się presji naszej kochanej pani Rowling i znienawidziłam ojca Dracona od samego początku. A wiadomo, że wykrzewić nienawi,ść z czasów dzieciństwa jest bardzo trudno. Dlatego nie współczuje mu tak strasznej śmierci, jednakże boję się, że to Ginny stoi za jego śmiercią, a co za tym idzie, grozi jej kara...
Och, jak ja bym chciała już przeczytać kolejny rozdział.. ;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Ech, straszne zaległości w blogosferze to chyba teraz mnóstwo osób ma... Niechęć do blogowania też. Blogosfera, przynajmniej ta dobra część, chyba cokolwiek przysycha. ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle dobry, znów przeważa mrok. Motyw książki jest bardzo interesujący, jakby ujął to Snape, tu aż czuć czarną magię. I bardzo dobrze! <3 Tylko biedna Ginny, której i tak coś mąci w głowie, trafiła jeszcze na taki czarnomagiczny przedmiot... Przerażające, że Ginny nie ma pojęcia o śmierci Lucjusza, bo dotychczas można było sądzić, że wiedziała, a teraz tak niekoniecznie na to wygląda.
Jestem strasznie ciekawa co teraz, gdy Remus obiecał Ginny pomoc. ^^
Pozdrawiam ;)
Rosalia [ostatnia-krew]
Och, skończyły się luksusy i teraz muszę czekać na kolejne rozdziały razem z innymi czytelnikami. Może zajrzę w międzyczasie do Twojego nowego opowiadanka. W pierwszej połowie opowiadania, a mianowicie do spotkania Remusa z Fleur zauważyłam lekki spadek formy. Owszem Fleur jest piękna, ale unikaj powtórzeń. Poza tym jest naprawdę świetnie. Nareszcie dowiadujemy się czegoś na temat serca. Zastanawiam się tylko, co sie stanie, jak Ginny nie zdąży je znaleźć. Dziwię się, że Lupin nie zajrzał chociaż raz do książki. Musiał się chyba zrazić do czarnej magii, albo może sie bał. Reakcja Ginny utwierdziła mnie w moich przypuszczeniach. Ona nie ma z tym nic wspólnego, ale jak nie ona, to kto?
OdpowiedzUsuń