Ginny
zaczęła obawiać się samej siebie. Każdego wieczoru podchodziła
pod drzwi sypialni Rona i nasłuchiwała, o czym rozmawiał z
Hermioną. Miała wrażenie, że między słowami usłyszy coś, co
sprawi, że będzie mogła odetchnąć z ulgą, wierząc, że
dziewczyna faktycznie straciła pamięć i nie ma nic wspólnego z
tym, co stało się Harry'emu.
Niestety,
każdy dzień przysparzał jej więcej zmartwień. Jej brat nie
poruszał tematu serca, ale też nie opowiadał o przygodach, które
kiedyś przeżyli. I to dało pannie Weasley do myślenia, gdyż
Hermiona zawsze powtarzała, że Ronald właśnie to robi.
Zazwyczaj
poruszali tematy Zakonu. Mówili o posiadłościach śmierciożerców,
które należy przeszukać i przedmiotach, które konfiskowało
Ministerstwo Magii. Czasem dyskutowali o mugolach i o tym, jak oni
przeżyli wojnę. Hermiona, kiedy przebywała sam na sam z Ronem,
zdawała się być odprężona i pewna siebie, natomiast kiedy
schodziła na wspólny posiłek, przybierała maskę zbłąkanej
dziewczyny, która nie do końca wie, gdzie się znalazła.
A
może tylko Ginny miała takie wrażenie?
Tego
wieczoru panna Weasley chciała skończyć z podsłuchiwaniem.
Siedziała w swoim ciasnym pokoju i próbowała skupić się na
książce. Na darmo. Jej myśli wciąż zbaczały na inny tor i
często zdarzało jej się czytać dwa razy to samo zdanie lub
zupełnie zapomnieć, co było napisane pół strony wyżej.
W
końcu westchnęła głośno i odłożyła powieść. Niechętnie
spojrzała na zegarek. Jego wskazówki zatrzymały się na godzinie
dziewiątej. Gdyby teraz położyła się spać, to pewnie obudziłaby
się około czwartej, co niezbyt jej odpowiadało.
W
końcu wstała z łóżka. Kiedy wychodziła z pokoju, powtarzała
sobie, że idzie tylko do toalety. Załatwię swoje sprawy i wrócę
– tłumaczyła sobie w myślach.
Tylko
że jej nogi miały inne zdanie na ten temat. Same poniosły ją pod
pokój Rona. Drzwi jak zwykle były zamknięte. Przystanęła z boku
– jak zawsze – i oparła się plecami o ścianę. Na początku
ciężko jej było rozróżnić słowa, gdyż zagłuszały je głośne
rozmowy rodziców dobiegające z kuchni. Dopiero po chwili zdała
sobie sprawę, że to jedna z tych chwil, na które czekała.
Przez
moment zapomniała, jak się oddycha.
– Hermiono,
przecież wiesz, że możesz mi zaufać – powiedział Ron, a w jego
głosie dało się wyczuć nutę zniecierpliwienia. – Nie może być
tak dłużej.
– Wiem,
wszystko wiem – odpowiedziała nerwowo dziewczyna. – Ale zrozum,
tak będzie lepiej.
– Dla
kogo? – dopytywał się.
– Dla
wszystkich. Widzisz, jak ona na mnie patrzy? Jeszcze trochę, a
wydarzy się coś złego!
– Cicho
– upomniał ją Ron.
Ginny
poczuła, jak uginają się pod nią kolana. Czuła ból i dopiero po
chwili zdała sobie sprawę, że tak mocno zaciska dłonie w pięść,
że paznokcie wbijają się w jej skórę. Oddychała głośno, mając
nadzieję, że dotleniony mózg lepiej spełni swoją funkcję.
To
oczywiste, oni wiedzą. – Znów ten sam głos, głos, którego
nie powinna usłyszeć. Mimowolnie cofnęła się gwałtownie,
uderzając plecami w ścianę.
Przez
ułamek sekundy miała wrażenie, że widzi wszystko w spowolnieniu.
Drzwi pokoju otworzyły się gwałtownie, a na korytarz wybiegł
wściekły Ron, za jego plecami stała Hermiona. Wyglądała na
przerażoną i przytłoczoną całą sytuacją.
– Podsłuchujesz!
– To nie było pytanie. Brzmiało jak oskarżenie, które Ron
rzucił Ginny prosto w twarz.
Nie
odpowiedziała, kiedy brat podbiegł do niej i mocno chwycił ją za
ramiona. Pisnęła mimowolnie, unosząc wzrok, aby spojrzeć mu
prosto w oczy.
Po
chwili na schodach dało się słyszeć głośny tupot stóp. Molly i
Artur wpadli na korytarz i z przerażeniem popatrzyli na swoje
najmłodsze dzieci. Pan Weasley zrobił krok do przodu, aby
zareagować w razie potrzeby.
– Co
tu się dzieje? – spytała mama, a jej głos zabrzmiał dziwnie
obco.
– Ginny
podsłuchiwała mnie i Hermionę – wytłumaczył Ron, wskazując
dziewczynę palcem.
– Dlaczego?
– zapytał spokojnie tata, spoglądając na bladą córkę.
Nagle
wszystkie pary oczu popatrzyły na Ginny. Dziewczyna poczuła się
przytłoczona ich karcącym spojrzeniem. Miała wrażenie, że widzi
tylko ich napięte z emocji twarze, złość i zawód. Zupełnie
tak jak wtedy – pomyślała.
Dokładnie
tak samo – podpowiedział jej głos. – Postaw ich przed
prawdą.
To
nie było rozsądne. Wyrwała się z uścisku Rona i cofnęła tak
energicznie, że gdyby nie przytrzymała się poręczy, to stoczyłaby
się po stromych schodach. Rodzice drgnęli, Ronald też ze strachem
wyciągnął rękę. Zignorowała ich, czując jak krew huczy w jej
żyłach.
– Ona
wcale nie straciła pamięci! – wrzasnęła stanowczo zbyt głośno,
wskazując palcem na przerażoną Hermionę.
Ron
prychnął i energicznie pokręcił głową. Pani Weasley zakryła
usta dłonią, na jej twarzy pojawiło się wahanie. Wydawało się,
że tylko Artur zachował zimną krew, znów zbliżył się o krok w
stronę Ginny.
– Uspokój
się – powiedział, widząc, jak jej ciało drżało.
Mężczyzna
miał wrażenie, że jego serce pęka. Żaden rodzic nie chciał
oglądać swojego dziecka w takim stanie. W dodatku Ginny cały czas
stała tak blisko schodów, że w każdej chwili mogła się zachwiać
i spaść.
– Ty
oszalałaś – wtrącił się Ron. – Spójrz na nią! – dodał,
wskazując swoją dziewczynę.
Pan
Weasley wolał nie spuszczać wzroku z Ginny, ale widział, jak jego
córka podąża we wskazanym przez brata kierunku. Na jej twarzy
zagościło zwątpienie, przymknęła też otwarte szeroko oczy.
– Jest
przerażona przez ciebie! – krzyczał dalej Ron. – Jak możesz w
ogóle mówić takie rzeczy!
– Ron
– upomniał go pan Weasley.
– Co
Ron, co Ron? – powtórzył chłopak, energicznie gestykulując.
– To, co mówi, jest chore! Od kilku dni zachowuje się, jakby
zupełnie postradała zmysły!
Artur
zbliżył się do córki. Nawet nie drgnęła, kiedy chwycił ją za
rękę i pociągnął delikatnie do przodu. Zauważył, że jest w
tak głębokim szoku, że prawdopodobnie w ogóle nie dochodziło do
niej to, co działo się wokół.
– Rozmawialiście,
że... – wybełkotała tak cicho, że ledwo dało się ją
zrozumieć.
– Rozmawialiśmy
o tym, że Hermiona chce się wyprowadzić – wytłumaczył Ron. –
A wiesz dlaczego? Bo wie, że jej obecność jest tobie nie na rękę!
Pan
Weasley objął córkę ramieniem. Miał wrażenie, że dziewczyna
ledwo stoi na nogach. Chwiała się, a jej ciało zrobiło się zimne
jak lód. Wyczuł to nawet przez gruby sweter.
– Hermiono?
– Tym razem odezwała się Molly.
Artur
widział, jak jego żona podchodzi do dziewczyny i chwyta ją za
rękę. Ona też nie była w najlepszym stanie. Twarz nabrała
bladego odcienia, nerwowo nadgryzała górną wargę, starając się
powstrzymać łzy, które cisnęły się jej do oczu. To zupełnie
nie w jej stylu – pomyślał mężczyzna. Nigdy nie widział,
aby Hermiona płakała.
– Dziecko
– mówiła dalej pani Weasley. – Przecież nikt nie każe ci się
stąd wyprowadzać. Gdzie chcesz pójść?
Dziewczyna
pokręciła głową, jakby bała się odpowiedzieć na to pytanie.
Popatrzyła na Rona, szukając w nim wsparcia. Niestety, jej chłopak
był chyba zbyt zdenerwowany, aby powiedzieć cokolwiek.
– Ja...
– zaczęła Hermiona nieśmiało. – Ja bardzo dziękuję za
gościnę, ale przecież nie mogę tutaj wiecznie mieszkać. Wydaje
mi się, że jestem dla państwa ciężarem.
– Co
ty mówisz? – skarciła ją Molly i zmusiła, aby spojrzała jej w
oczy. – Nie jesteś żadnym ciężarem. Nie pozwolę ci się stąd
wyprowadzić w takim stanie, rozumiesz? Nic na siłę.
– Mamo
– wtrącił się Ron. – Hermiona potrzebuje spokoju, a tutaj jej
go brakuje. Możliwe, że poszukamy czegoś razem. Może na początku
pożyczę pieniądze od Freda i George'a...
– Chyba
żartujesz – oburzyła się pani Weasley. – Tu jest twój dom, a
we wrześniu wrócicie do Hogwartu. Potem możecie myśleć o
wspólnym mieszkaniu.
– Bez
urazy mamo, ale raczej już nie wrócę do szkoły.
Pan
Weasley poczuł, że burza wisi w powietrzu. Widział, jak jego żona
kładzie dłonie na biodrach. Słowa Rona zupełnie wytrąciły ją z
równowagi. Już chciała otworzyć usta, aby coś powiedzieć, kiedy
na korytarzu rozbrzmiał cichy śmiech Ginny. Artur spojrzał ze
strachem na córkę. W jej oczach zobaczył coś dziwnego i
przerażającego.
– Oczywiście
– rzekła, kiwając głową. – Wyprowadźcie się. Wtedy nie
będziecie musieli przed nikim udawać!
– Na
Merlina, ta znowu swoje – zdenerwował się Ron, załamując ręce.
– Widzisz, mamo, albo my, albo ona!
– Czy
ty słyszysz, co mówisz?! – wrzasnęła pani Weasley. – Nie
zamierzam wybierać między żadnym z was!
– Więc
ja powinnam... – zaczęła nieśmiało Hermiona.
– Nie!
– przerwała jej agresywnie Molly. – Zostaniesz tutaj, Ron i
Ginny też. I nie chcę słyszeć żadnych chorych kłótni i
oszczerstw. Czy to jest jasne?
Nikt
nie potwierdził jej słów, przez co pan Weasley miał wątpliwości,
czy ich treść do nich dotarła. Chwycił mocniej rękę Ginny i
poprowadził ją w stronę jej pokoju. Spojrzał porozumiewawczo na
żonę, mając nadzieję, że ta zrozumie, że chce porozmawiać z
córką sam. Hermiona i Ron też pomału się wycofali, zamykając za
sobą drzwi z głośnym trzaśnięciem.
Artur
wprowadził dziewczynę do jej sypialni i posadził ją na brzegu
łóżka. Sam podsunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko niej.
Ujął jej drobne, drżące dłonie. Ginny nie parzyła mu w oczy,
głowę miała nisko schyloną. Oddychała głośno, ale coraz
spokojniej i wolniej.
– Przepraszam
– szepnęła. – Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Mężczyzna
nie był zbyt przekonany jej słowami. Prawą ręką uniósł jej
podbródek i spojrzał w lśniące z emocji oczy. Źrenice miała
rozszerzone, a twarz bladą. Na skroniach pojawiły się krople potu.
Jej długie włosy również były mokre. Powykręcane pukle
przykleiły się do policzków.
– Dlaczego
wysunęłaś takie podejrzenie? – zapytał Artur.
Ginny
wydawała się lekko skołowana tym pytaniem. Przełknęła głośno
ślinę. Wyglądała, jakby zaraz miała zwymiotować.
– Profesor
Snape mówił, że jest to możliwe – przyznała, a jej głos
zadrżał, jakby bała się powiedzieć coś więcej.
– Nie
sądzę, aby miał rację – powiedział. – Sama zobacz, jak
zachowuje się Hermiona. Severus nie powinien wysuwać takich
wniosków, bo nawet jej nie widział po bitwie. Ginny, nie zacznę
prawić ci kazań, że podsłuchiwanie jest złe, ale nie możesz
wyciągać takich wniosków po fragmencie rozmowy.
– Pewnie
masz rację – oznajmiła. – Po prostu próbuję za wszelką cenę
dowiedzieć się, co się stało z Harrym. Może faktycznie popadam w
paranoję.
– Jesteś
pewna, że chodzi tylko o to?
Dziewczyna
drgnęła, słysząc to pytanie. Odwróciła głowę, aby nie patrzeć
Arturowi w oczy. Zacisnęła usta w wąską linię i ze świstem
wypuściła powietrze.
– Tak
– szepnęła. – Jestem zmęczona.
– Ginny?
– Tak?
– Jutro
porozmawiamy ze spokojem, dobrze?
Nie
miała innego wyjścia. Zgodziła się krótkim kiwnięciem głowy.
Potem wstała z łóżka i chwyciła piżamę. Pomału ruszyła w
kierunku drzwi.
– Powiem
mamie, aby przyniosła ci eliksir na uspokojenie – rzekł pan
Weasley do jej pleców. – Spokojniej zaśniesz.
Jej
dłoń zatrzymała się na klamce. Potem delikatnie pchnęła drzwi i
wyszła z pokoju. Nic nie odpowiedziała.
* *
*
W
Norze zrobiło się cicho. W pokoju Ginny panowała ciemność.
Dziewczyna widziała tylko zarys mebli i drobnych bibelotów leżących
na toaletce. Na szafce nocnej stał eliksir przyniesiony przez jej
mamę. Panna Weasley nie zamierzała go pić. Bała się, że wywar
zupełnie ją otumani i nie będzie mogła wprowadzić w życie
swojego planu.
Wszystko
zaczęło ją przytłaczać. Siedziała wpatrzona w mrok, nasłuchując
bicia swojego serca. Może to nie było takie trudne? Wiedziała, że
powinna powiedzieć ojcu prawdę o tym, czyj głos słyszała w
głowie. Wiedziała, ale za bardzo się bała. Znów czuła się jak
bezbronna jedenastolatka, która wstydzi się błędu, który
popełniła.
Po
chwili zerwała się z łóżka. Gdyby zaczęła się zastanawiać
nad tym, co robi, to pewnie by stchórzyła. W pośpiechu zdjęła
piżamę i nałożyła dżinsy i sweter. Na stopy wsunęła wiązane
buty do połowy łydki. Najciszej jak się dało wygrzebała z szafy
swoją małą, podręczną torbę i zapakowała do niej ubrania na
kilka dni. Chwyciła różdżkę i na palcach opuściła pokój.
Wyszła
z domu, nie odwracając się za siebie.
Na
podwórzu było ciemno. Nawet długie spoglądanie przed siebie nic
nie dało. Nie była w stanie przyzwyczaić wzroku, aby widzieć
chociaż kontury pobliskich drzew i wzgórze, które było jej celem.
Cisza...
Była
ciężka, nie przenikał przez nią żaden dźwięk. Wiatr nie
potrząsał gałęziami drzew, liście nie szeleściły, trawa spała.
Nawet sowy i nietoperze tej nocy wybrały się w inne miejsce. A może
tylko jej się tak wydawało? Może ta cisza była w jej głowie?
Nie.
Kiedy
zrobiła krok do przodu, usłyszała żwir cicho hałasujący pod
stopami. Szła dalej. Znała drogę, ale w ciemnościach wszystko
wydawało się inne, obce i nieznane. O dziwo, jej umysł był
spokojny, jakby ktoś inny panował na emocjami.
– Lumos
– szepnęła, a po chwili różdżka zapłonęła jasnym światłem.
Zmniejszyła odrobinę jego siłę i pewne wkroczyła w ciemność.
Dobra
dziewczynka. – Usłyszała w głowie.
* *
*
Remusa
obudziło głośne pyknięcie przy uchu. W pierwszej chwili pomyślał,
że to sen. Od wielu dni nie udało mu się spokojnie zasnąć, więc
nie zamierzał tego zaprzepaścić. Przewrócił się na drugi bok z
nadzieją, że sen znów powróci.
– Remusie,
potrzebujemy twojej pomocy – rozległ się donośny głos Artura
Weasleya.
Lupin
gwałtownie zerwał się z łóżka i rozejrzał po pokoju w
poszukiwaniu swojego przyjaciela. Na darmo się trudził. Zamiast
doskonale znanego ciała ujrzał srebrny obłok, kształtem
przypominający niewielką łasicę.
– Ginny
zniknęła – dokończył patronus, a potem rozpłynął się w
mleczną mgłę.
Przez
chwilę Remus siedział z szeroko otwartymi oczami. Czy to na pewno
wydarzyło się naprawdę? Kiedy łasica zniknęła, w pokoju zrobiło
się ciemno. Po omacku odszukał różdżkę i oświetlił wnętrze.
Wiedział,
że najważniejszy był teraz czas. Ubrał się w pospiechu i zbiegł
po schodach, omal nie potykając się o ciemny dywan, którym były
wyłożone.
Żałował,
że Artur nie podał mu żadnych szczegółów. Nie pozostało mu
więc nic innego, jak wyjść przed dom i teleportować się do Nory.
* *
*
Miał
być nowy szablon, ale jakoś nie miałam pomysłu. Jestem na siebie
zła, bo w tym nie mieszczę spisu treści (to znaczy Chrme mieści,
ale inne przeglądarki chyba już nie...). To opowiadanie zaczyna
mnie trochę martwić, bo od dawna nic nie napisałam i myślę, czy
nie usunąć 20 i 21, ale mam jeszcze dużo czasu do publikacji więc
muszę się poważnie zastanowić.
I
jeszcze cichutko zaproszę na nowe opowiadanie, na którym pojawił
się już prolog. Dziękuję tym samym za liczne głosy w sondzie,
które układały się tak, że ciężko wywnioskować zwycięzcę.
Postaram się jednak nie zawieść!
<<sekret duszy>>
Hej, jednak jest nowy szablon! Odświeżyłam przed chwilą stronę i jest! xD W dodatku bardzo ładny, zwłaszcza podoba mi się kolorystyka. <3 I co do rozdziałów - działam na Mozilli, ucina mi "rozdział 7" pod koniec. Może zainwestuj w szeroką listę? ^^
OdpowiedzUsuńOkej, a teraz sama treść. *-*
Błędów nie zauważyłam, więc nie będę o nich mówić. Sam rozdział znów krótki, acz zastanawiający. Rozmowę Hermiony i Rona rzeczywiście można interpretować dwojako, jednak przychylam się do wersji, że panna Granger mówi prawdę. Nie sądzę, aby była wystarczająco dobrą aktorką, żeby płakać na zawołanie, byłby to też wyższy rodzaj manipulacji, którego z pewnością bym się po niej nie spodziewała. I po raz kolejny: Ron <333 Taki opiekuńczy <33 Co prawda, kosztem Ginny, jednak ona rzeczywiście wydaje się na skraju szaleństwa.
Ano właśnie. Głos w głowie Ginny. Teraz niemal nie ma wątpliwości, że dziewczyna słyszy Toma, choć to niepokojące. Przecież on nie żyje! Coraz bardziej skłaniam się ku teorii o paranoi Ginevry.
Remusa właściwie w tym rozdziale nie było, więc nie mam co o nim mówić. Choć miło, że od razu zwlekł tyłek z łóżka. xD
I nie martw się opowiadaniem, może masz zastój twórczy po prostu? (; Przejdzie, zobaczysz! ^^
A z głosami w sondzie nie oszukuj, wygrało Drinny, sprawdziłam. :P
Pozdrawiam i ściskam!
Rosalia
Edit: teraz rozdziały widzę wszystkie, ale ósemki już pewnie nie zobaczę. ^^
UsuńGinny to istny huragan emocji. Zdaje się stąpać po kruchym lodzie, balansując na granicy pomiędzy rzeczywistością, a kompletnym szaleństwem. I taką zdecydowanie lubię ją najbardziej, nieobliczalną i nieprzewidywalną.
OdpowiedzUsuńCo do Hermiony, matko jak ona mnie drażni. Jest taka...nijaka? Sama nie wiem. Płaczka i tyle.
Ron też nie wzbudza mojej sympatii niestety.
Za to pan Weasley i Remus jak najbardziej.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że wyjaśni się czyj głos słyszy Ginny.
pozdrawiam ;)
syriusz--black.blogspot.com
No, ja też mam takie odczucie w stosunku do Hermiony. Generalnie uwielbiam tę postać praktycznie od pierwszego czytania HP, ale tutaj jest taka... nie wiem, dziwna, płaczliwa. Pan Weasley też jest super, zresztą jak wszyscy Weasleyowie (no, może poza Percym). :)
UsuńOpowiadanie jest świetne, nie wiem czy byłabym w stanie przetrwać jego koniec :(.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału, dużo Ginny - świetnie. Uwielbiam ją czytać i za każdym razem normalnie czuję się jak ona. To przykre, że nikt nie potrafi zrozumieć jej podejścia - na pewno chodzi tylko o Harry'ego? - Biedna dziewczyna. Normalnie może widzę spisek, ale Hermiona kłamie! Głupia Herma! Nie powiem, trochę zabrakło mi Remusa, ale może to dobrze? Czuję niedosyt i mam nadzieję szybko przeczytać siódemkę!
Pozdrawiam ciepło!
A mnie się wydaje, że coś w tym może być, że Hermiona wcale nie straciła pamięci, tylko wszyscy próbują chronić Ginny, bo tak jest niby lepiej, ale wcale nie jest, bo to tylko utwierdza Weasleyównę w poczuciu, że zwariowała. Gdzie zniknęła, doką poszła? Zobaczymy, aczkolwiek znowu chyba Voldemort miesza w jej mózgu. Czyżby jakaś cząstka Harry'ego w niej teraz tkwiła, że słyszy głos Voldemorta? Mam nadzieję, że to nocne wyjście nie skończy się tragicznie i Remus zdąży ją odnaleźć.
OdpowiedzUsuńZnalazłam takie coś: "Jeszcze trochą" -> "trochę".
Pozdrawiam,
[konFEDORAcja] & [Zlatan-Petrović]
Tak, najłatwiej wykorzystać czyjeś emocje i obrócić sytuacje tak, by to osoba całkowicie zdolna do samodzielnego myślenia, ... Rodzajowa sie wyjątkowo nie w porzadku, ale sadzać po treści prologu, tmial chyba do tego jakies prawo. Najwyraźniej zna sekret hermiony, wydaje mi sie, ze tutaj nie chodzi nawet o to,co zrobili,ale rowniez o bezpieczeństwo innych... Matko, co on tak naprawde narobili i dlaczego? Dlaczego hermiona uznała,ze trzeba wyciąć serce przyjaciela??? No i kto siedzi w głowie Ginny, i każe chodzić jej samej do lasu? Czekam na nastepny rozdział z niecierpliwoscia,makijażu sie rozkręca i nabiera tempa,b.dobrze;) zapraszam na nowosc na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.co,
OdpowiedzUsuńOjej, trafiłam na Twojego bloga zupełni przypadkiem, droga Elfabo. Na pierwszy rzut oka pomyślałam - oho będzie coś o Hermionie i Lupinie, albo ona zmieni się w wilkołaka, albo cokolwiek z tego stanu. A jednak, pomyliłam się i bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńLubię, jak odchodzi się od kanonu. Bo o to chodzi, o własną inwencję twórczą, o własne pomysły, a nie powielanie istniejącego i oryginalnego pomysłu autorki o Potterze.
Co prawda, Czarny Pan nie żyje, ale z bohaterami też nie najlepiej. Tonks umarła, Lupin w żałobie. Harry bez serca - to on w sumie nie umarł, tylko takie warzywko jest? a o dziwo Hermiona nic nie pamięta. Może faktycznie Snape ma rację i ona kręci coś? A może Ginny głos Syriusza, ma ją zmylić? Tylko przecież chrzestny Harrego powinien chcieć pomóc mu, a nie szkodzić, więc...?
No i rodzina, która nie wierzy córce, co doprowadziło ją do opuszczenia domu. Gdzie sie uda?
Może do Snape? Byłoby ciekawie! Co prawda przez tyle czasu nie lubiłam go, to jednak w ostatnim czasie( kiedy mój maraton filmowy Pottera dobiegł końca) zmieniłam zdanie o nim, że faktycznie człowiek miał serce przepełnioną miłością do Lily. Aj Aj. No i czemu już Zakon feniksa nie ufa Severusowi? Chyba wiedzieli, jaką miał misję od dyrektora wtedy i że musiał go zabić. Dlaczego już mu nie ufają? Dziwne!
Obyś nie straciła zapału do tego opowiadania, tego przede wszystkim Ci życzę.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że do następnego rozdziału:)
Ach, ten szablon <3
OdpowiedzUsuńHm, przyznam, że Ginny zaczyna nieco świrować, ale kupuję jej szaleństwo, bo dziewczynie na pewno nie jest łatwo. Z jednej strony koniec wojny, z drugiej strony ukochany leżący bez serca, z trzeciej nieszczęsna Hermiona, która może coś ukrywać.
No właśnie, Hermiona. Ciężko mi powiedzieć, czy tak dobrze gra, czy naprawdę straciła pamięć. W każdym razie myślę, że wyprowadzenie się to nie jest taki zły pomysł. Potrzeba jej oddechu :)
Najbardziej podobała mi się scena z wyjściem w mrok. Głos Toma dodaje takiego dreszczyku, naprawdę fascynuje mnie ten wątek. Cóż, Remusie, ratuj Ginny! :D
No to robi się dość ciekawe z tą sytuacją Hermiony, bo teraz nie wiadomo, czy dziewczyna straciła jednak tą pamięć, czy jednak nie... że Ron po prostu użył odpowiednich słów, by wybrnąć z oskarżeń Ginny.
OdpowiedzUsuńChoć moim zdaniem Ron trochę przesadził tak naskakując siostrę. Rozumiem, że Hermiona jest dla niego ważna, lecz musi mieć na uwadze fakt, że przecież Ginny zależy na Harry'emu... chce znać prawdę...
No i ten głosik w głowie u Ginny dość niepokojący... Widać Tom nigdy nie oderwie się od jej przeszłości...
Fragment z Remusem trochę mnie wybił z tropu na początku... Bo tak sobie czytając myślałam, że to Ginny się teleportowała, szukając u niego wsparcia i pomocy. A tu jednak pojawił się patronus Artura z informacją o jej zniknięciu...
No nic, trzeba czekać na ciąg dalszy.
Wyłapałam dwie literówki:
"jeszcze trochą, a zdarzy.." - trochę
"...na drugi bok z nadzieję..." - nadzieją
:)
Pozdrawiam :*
Zacznę od szablonu - obecny bardzo mi się podoba. Świetne połączenie czerwonego i zielonego :) I mam pytanie - jakie użyłaś tekstury?
OdpowiedzUsuńJestem prawie pewna, że ten głos w głowie Ginny należy do Voldemorta. Tylko, jakim cudem ją kontroluje, skoro Harry go pokonał? Po za tym, dziewczyna wygląda jakby co najmniej popadła w paranoje.
Co do rozmowy Rona i Hermiona - różnie ją można interpretować. Chociaż to nie podobne do Herm żeby płakała na zawołanie.
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :D
Aj i kolejny nowy szablon.
OdpowiedzUsuńNa początek uważam że jest naprawdę ślicnzy.
Przede wszystkim podoba mi się zdjęcie Ginny i cała jego otoczka.
Masz kobietko talent którego nie ujmuje.
Dalej podoba mi się zachowanie Ginny.
Wygląda jakby była trochę na granicy i to jest właśnie wspaniałe.
Rozmowa Rona z Hermioną brzmiała trochę jednoznacznie więc każdy zrozumiałby ją na swoj sposób.
Nic dziwnego że sama Ginny również.
A co do samej Hermiony.
Wydaje mi się że ona nie do końca straciła swoją pamięć.
Być może same podejrzenia naszej bohaterki są słuszne.
Jakoś to wszystko wygląda intrygująco.
Pozostaje czekać tylko co dalej pokażesz;)
pozdrawiam mocno.
Od początku rozdziału chodziło mi po głowie, żeby wspomnieć w komentarzu coś o tym, że Ginny powoli zaczyna wpadać w paranoję, ale już nawet gdzieś w tekście padło to słowo :D zgadzam się z przedmówczyniami, Ginny balansuje na granicy, ale strasznie mi się to podoba, bo uwielbiam takie rozchwiane bohaterki. W dodatku świetnie ukazujesz ten natłok emocji, całą ich gwałtowność i w ogóle.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co myśleć o Hermionie, chociaż... hm nie wiem do końca czemu, ale chyba skłaniam się bardziej ku wersji, że kłamie. Niby tak jak ktoś wyżej zauważył, byłoby to dość wyrachowane i nie w jej stylu, ale może wierzy, że to dla jakiegoś większego dobra? No bo po co inaczej dalej ukrywałaby miejsce pobytu serca? Wiem, że to oznaczałoby koniec opowiadania, ale nie mogę się doczekać aż się wyjaśni, gdzie to serce się znajduje xD
Głos Voldemorta równie intrygujący co niepokojący, i znowu, ubóstwiam motyw głosów w głowach bohaterek :)
Szablon śliczny, ma w sobie coś bardzo romantycznego.
Pozdrawiam, buziaki ;3
Wiesz, ciężko jest się przy tym opowiadaniu ograniczyć do czytania jednego rozdziału na dzień. Chciałabym najchętniej poznać już wszystkie rozdziały, ale potem z kolei nie wytrzymałabym do następnej notki :) Więc Ginny naprawdę to zrobiła. Nie uważam, by była to najrozsądniejsza decyzja, ale co jej takiego zostało. W takiej domowej atmosferze nikt nie wytrzymałby długo. Ciekawe tylko co Remus teraz zrobi.
OdpowiedzUsuń