środa, 10 września 2014

04: Insynuacje

Szanowny Remusie,
Nie wiem, co mam o Tobie myśleć. Był czas, w którym uwierzyłam Nimfadorze, że jesteś odpowiedzialnym człowiekiem, który nigdy jej nie skrzywdzi i zawsze będzie miał na uwadze dobro rodziny. Niestety, mam wrażenie, że moja córka pomyliła się co do Ciebie.
Zjawiłeś się na krótko po zakończeniu bitwy, oświadczając, że Nimfadora nie żyje. Nie spojrzałeś nawet na swojego syna, nie zapytałeś, jak ja się z tym czuję, czy jakoś pomóc. Nic. Po prostu odwróciłeś się i zostawiłeś mnie w głębokim szoku. Od tego czasu się nie pojawiłeś, nie wysłałeś nawet drobnego listu. Jeśli chcesz oddać mi pod opiekę Teda, to po prostu powiedz, a nie uciekaj jak tchórz od wszystkich problemów.
Z poważaniem, Andromeda Tonks

Remus z niesmakiem odłożył list i upił kolejny łyk jeszcze gorącej herbaty. Z niechęcią przyznał rację teściowej. Nie powinien był zostawiać wszystkiego na jej głowie. Przeczytał wiadomość raz jeszcze. Poczuł dziwne ukłucie żalu i tęsknoty. Ted nie był przecież winny całej sytuacji. Lupin zastanowił się nad jej propozycją. Na początku nawet nie pomyślał, że mógłby oddać Andromedzie swojego syna, ale teraz...?
Nie – upomniał się w duchu. – Dora by tego nie chciała.
Złożył list i wsunął go z powrotem do koperty. Potem wstał od stołu i jednym ruchem różdżki pozmywał kubek. Bez entuzjazmu spojrzał na zegarek. Miał jeszcze półtorej godziny do spotkania ze Snape'em, potem obiecał zjeść obiad z Weasleyami, a wieczorem uda się do Andromedy i weźmie syna do domu. Albo przynajmniej porozmawia z matką Tonks i razem dojdą do jakichś sensownych wniosków.
W obecnej chwili Remus nie potrafił sobie wyobrazić, że cała opieka nad małym dzieckiem spadnie na niego.
* * *
Ginny obudziła się o siódmej rano i już nie zmrużyła oka. Sama nie wiedziała, dlaczego perspektywa spędzenia czasu z Remusem i Snape'em tak na nią działa. Może faktycznie jej wproszenie się nie było zbyt grzeczne, ale jak inaczej mogła znaleźć niezbyt lubianego profesora i złożyć mu wizytę? Oczywiście jej rodzice nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni do tego pomysłu. Szczególnie mama, która wręcz kazała jej wysłać odpowiednią notatkę do Lupina, odwołując tym samym spotkanie.
Nic z tego. Dziewczyna postawiła na swoim.
Remus, na szczęście, zjawił się punktualnie, bo gdyby Ginny miała czekać na niego kolejne minuty, to pewnie by zwariowała. Molly nalegała, aby wszedł na chwilę do Nory, jednak ten kategorycznie odmówił, twierdząc, że chce jak najszybciej mieć z głowy wizytę u Snape'a. Obiecał jednak zjeść z nimi obiad, kiedy będzie już po wszystkim.
Ginny uśmiechnęła się w duchu na tę myśl. Bardzo podziwiała Remusa. Zastanawiała się, jak ona by sobie poradziła, gdyby spotkało ją tyle nieszczęść. Chciała zapytać o jego syna, o Teda, ale jakoś nie miała odwagi poruszać tak niewygodnych i osobistych tematów.
Ramię w ramię wyszli poza granice Nory.
Wiesz, że ta rozmowa może nie należeć do przyjemnych? – zapytał Remus, wyciągając różdżkę.
Tak, domyślam się – rzekła niechętnie. – A czy Snape w ogóle wie, że się u niego zjawimy?
Remus spojrzał na nią posępnie, a potem pokręcił głową.
Żartuje pan? – spytała z nadzieją.
Mężczyzna nie odpowiedział. Chwycił ją mocno za rękę i bez ostrzeżenia teleportowali się w obce jej miejsce.
Obca siła oderwała ich ciała z podłoża. Poszybowali w górę, a potem coś z impetem zaczęło ich przepychać przez wąską rurę. Ginny poczuła, jak całe zjedzone śniadanie podchodzi jej do gardła.
A potem nieprzyjemne uczucie ustąpiło miejsca czemuś jeszcze gorszemu. Przeklęła w duchu, kiedy lodowaty deszcz w kilka sekund zmoczył ich twarze, włosy i ubrania. Zatęsknili za słońcem, które pozostawili nad dachem Nory.
Wokół nich panowała cisza przerywana miarowym uderzaniem kropel o rynny i parapety w ciemnej, opuszczonej uliczce otoczonej rozpadającymi się domami. Gdzieś w oddali usłyszeli grzmot. Bez słowa ruszyli wzdłuż rzędów ceglanych, zrujnowanych domów o pustych, ciemnych oknach. Ginny miała wrażenie, że błądzą w labiryncie wąskich uliczek otoczonych niemal takimi samymi budynkami. Po kilku chwilach stanęli przy przekrzywionej tablicy z napisem – Spinner's End. Po minie Remusa Ginny zrozumiała, że są już blisko.
I całe szczęście. Cienka koszulka już dawno przykleiła się do jej przemoczonego ciała. Było jej tak zimno, że z trudem powstrzymywała zgrzytanie zębami. Kątem oka obserwowała swojego towarzysza. Był zamyślony i wydawał się nie zwracać uwagi na lodowate bicze deszczu, które uderzały w jego twarz.
Ginny starała się zająć czymś swoją głowę. Zastanawiała się, czy te okolice wyglądają tak samo parszywie w blasku słońca. Podejrzewała, że tak. Dlaczego więc Snape mieszkał w takim miejscu? Może i mroczne zaułki do niego pasowały, ale kto normalny wybrałby coś takiego?
Już chciała zapytać o to Remusa, ale wtedy spostrzegła, że Lupin zatrzymał się przed jednym z domów i zrozumiała, że znajdują się przed celem ich podroży.
Budynek nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych. Był wykonany z cegieł, posiadał jedno piętro i zaniedbaną werandę. Co więcej, Ginny miała wrażenie, że od kilku lat jest opuszczony. Przez grube kotary w oknach nie dostrzegła żadnego światła. Może Remus się pomylił?
Nie zdążyła jednak się upewnić, ponieważ mężczyzna pchnął zardzewiałą furtkę i wkroczył na błotnistą ścieżkę, prowadzącą na werandę. Dziewczyna poczuła, jak jej buty zapadają się głęboko w ziemi i przy każdym oderwaniu stopy wydają z siebie głośne plasknięcie.
Ramię w ramię wspięli się na małe schodki i stanęli przed drzwiami. Ginny zauważyła wahanie na twarzy Remusa. Nie czekając, aż starszy mężczyzna się zdecyduje, sama energicznie zapukała, co wyrwało jej towarzysza z chwilowego odrętwienia.
Czekali. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Dziewczyna była tak zmarznięta, że niemal nie czuła chłodnego deszczu, który nadal padał z tą samą intensywnością.
Zimno ci? – zapytał Remus, kiedy nie umiała już powstrzymać drżenia warg.
Kłamstwo byłoby jednym z najgłupszych wyborów, więc po prostu wzruszyła ramionami. Była przekonana, że mężczyzna czuje dokładnie to samo. Był bardzo chudy, a ciężkie dni sprawiły, że wyglądał jeszcze gorzej niż przedtem. Jego przydługie włosy przykleiły się do bladej skóry, a w oczy rzucały się dwie długie blizny, przechodzące przez jego twarz, i kilkudniowy zarost.
Chyba go nie ma – powiedziała Ginny, po czym zapukała raz jeszcze. Głośniej i dłużej.
Ech, powinienem wysłać mu wiadomość – burknął Remus z niezadowoleniem.
Tak, powinieneś – pomyślała, ale nie powiedziała na głos, bo nie chciała jeszcze bardziej dołować mężczyzny.
To nic – rzekła, siląc się na uśmiech. – Może pan wysłać do niego wiadomość i...
Nie będzie takiej potrzeby, Weasley, a poza tym nie przypominam sobie, abyśmy byli na ty.
Ginny zamarła, słysząc za plecami znajomy głos. Przez chwilę żałowała, że nie jest z cukru i nie może najzwyczajniej w świecie rozpuścić się na werandzie profesora. Dlaczego to zawsze ona wpadała w tarapaty przez swój za długi język?
Odwróciła się bardzo niechętnie i przez przymrużone oczy obserwowała sylwetkę Snape'a podążającą w ich kierunku. Na początku nieco się zdziwiła, bo pierwszy raz widziała go w czymś, co nie było długą, czarną szatą. Profesor miał na sobie najzwyklejszy ciemny płaszcz. Kiedy się zbliżył, dziewczyna miała wrażenie, że w ciągu kilku dni odmłodniał o kilka lat. Zupełnie jakby po śmierci Voldemorta ogromny ciężar spadł z jego barków.
Witaj, Severusie – przywitał się Lupin z charakterystycznym dla niego dystansem.
Snape kiwnął tylko głową, a na jego ustach pojawił się ironiczny grymas. Ginny też nic nie powiedziała. Miała wrażenie, że jej język związał się w supeł. Zaczęła żałować, że w ogóle tu przyszła. Powinna zostawić tę sprawę w rękach Remusa.
Możemy wejść? – spytał Lupin, a Ginny poczuła się okropnie niezręcznie. Pakowanie się do prywatnego domu nauczyciela wydawało się jej wyjątkowo nachalne.
Snape wyraźnie zamyślił się na chwilę, ale dziewczyna zbyt dobrze go znała, aby nie wiedzieć, że z nimi pogrywa.
Nie – odpowiedział krótko, co w ogóle jej nie zdziwiło.
Dobrze – kontynuował Remus. – Powiem więc to, co mam do powiedzenia, tutaj.
Ginny miała wrażenie, że profesor nie ma innego wyjścia. Ona i Lupin stali tak, że nawet on nie miał szans przedostać się do swoich drzwi. I chyba właśnie to skłoniło Snape'a do zmiany zdania. Zrobił krok do przodu, a panna Weasley cofnęła się tak gwałtownie, że omal nie spadła z werandy. Severus otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił ich do środka.
A ty co tu robisz? – zapytał, wskazując na Ginny.
Jest w Zakonie – odpowiedział Remus, widząc, że dziewczyna nie jest skora do rozmów. – Ma takie samo prawo usłyszeć tę rozmowę jak inni.
A nie może sama odpowiadać na pytania? Weasley, zawsze byłaś mocna w gębie. Gryfoni chyba się tym cechowali.
Ginny wiedziała, że powinna się odezwać, ale jedyne, czego pragnęła, to znaleźć się w domu i choć trochę się ogrzać. Przekroczyła próg budynku, nie zwracając uwagi na mokre ślady, które za sobą zostawia. Snape przeprowadził ich przez niewielki przedsionek i wprowadził do salonu.
Wnętrze domu było skromne i biedne. Co więcej, w powietrzu dało się wyczuć zapach wilgoci. Ściany wyłożono chyba sto lat temu jakąś jasną boazerią w kwiatowy motyw, pod stopami skrzypiały drewniane panele, na których położono stary, wyliniały dywan. Jedynymi meblami były dwa fotele, kanapa, drewniany stolik i regał zapełniony książkami.
Gospodarz zajął miejsce na jednym z foteli, natomiast Ginny i Remus usiedli na starej, pocerowanej kanapie. Dziewczyna miała wrażenie, że sprężyna wbija jej się w pośladek. Co więcej, nie chciała sobie wyobrażać, jak bardzo mokra będzie ta sofa, kiedy wstaną.
Po chwili zdała sobie sprawę, że Snape podaje jej stary, wypłowiały koc. Nie miała nawet siły odmówić.
Dziękuję – mruknęła, okrywając się nim szczelnie.
Mów, po co przyszedłeś, Lupin, a potem się wynoś. Wierz mi, nie sprawia mi przyjemności twoje towarzystwo.
Kilka dni temu było zebranie Zakonu – oświadczył Remus, a Ginny zastanawiała się, czy nie powinna podzielić się z nim kocem. – Nie dostałeś wezwania, ponieważ większość członków nie wie, czy możemy ci zaufać.
Przez twarz Severusa przebiegł cień niezadowolenia. Ginny miała wrażenie, że te słowa w pewien sposób go zabolały. Jeśli to była prawda i robił wszystko pod dyktando Dumbledore'a, to nie chciała nawet sobie wyobrażać, jak wiele musiał stracić. Czuła żal, choć nadal pamiętała, ile krzywd jej wyrządził.
Jaki jest sens dalszych działań Zakonu, skoro Czarny Pan nie żyje? – spytał Snape, a w jego głosie dało się wyczuć nutę rozgoryczenia.
Śmierciożercy – rzekł krótko Remus. – Musimy ich wszystkich odnaleźć i przeszukać ich posiadłości, aby mieć pewność, że nie ma żadnych szans na powrót Voldemorta. Mógłbyś nam w tym pomóc, myślę, że wtedy ministerstwo spojrzałoby przychylniej na twój przypadek.
Ginny dostrzegła napięcie na twarzach obydwu mężczyzn. Poczuła jeszcze większe zakłopotanie i chęć ucieczki z tego parszywego miejsca.
Ministerstwo nie chce wytoczyć mi procesu – rzekł Snape, a jego wzrok utkwiony był w resztce popiołu leżącej w kominku.
Na razie – kontynuował Lupin. – Niedługo zostanie wybrany nowy minister. Wszystko stanie na nogi i będzie trzeba jakoś się z tym uporać. Zakon po prostu chce wiedzieć, czy zamierzasz stać po naszej stronie. Jeśli tak, Kingsley może obiecać ci wsparcie w przyszłości.
Snape był wyraźnie niezadowolony. Zacisnął usta w wąską linię i zmarszczył czoło. Ginny zastanawiała się, co teraz siedzi w jego głowie. Przecież wszyscy by zyskali, gdyby im pomógł. Tylko że był mały problem...
Jeśli to wszystko, co masz mi do powiedzenia – zaczął Snape, a ton jego głosu nie zmienił się nawet o jotę – to możecie już iść.
Więc odrzucasz propozycję? – dopytywał się jeszcze Lupin.
Tego nie powiedziałem, ale na pewno nie zamierzam dłużej rozmawiać o tym z tobą.
Remus uśmiechnął się cierpko, a potem wskazał na Ginny, zachęcając ją, aby mówiła.
Panie profesorze – zaczęła ostrożnie, a jej głos zabrzmiał dziwnie obco. – Czy ja mogę o coś zapytać?
Skoro już tu przyszłaś.
Chodzi o Harry'ego – powiedziała, opuszczając wzrok. Poczuła ukłucie żalu, miała nadzieję, że do końca rozmowy uda jej się powstrzymać łzy. – Nie wiem, gdzie szukać pomocy, od czego zacząć i pomyślałam, że może pan mi coś... powie.
Odważyła się podnieść głowę i spojrzeć nauczycielowi w oczy. Lustrował ją spojrzeniem, ale nie wydawał się zaskoczony jej pytaniem. Bez słowa wstał z fotela i podszedł do regału z książkami. Dziewczyna podążała za nim wzrokiem, kiedy jego palce zwinnie sunęły po tytułach kolejnych tomów.
Zdajesz sobie sprawę, co tak w ogóle się stało? – spytał, wyciągając jakąś bardzo starą książkę. Zmarszczył brwi, po przeczytaniu jej tytułu.
No... wiem, że ktoś wyciął mu serce – powiedziała ostrożnie. – Ale do tej pory wydawało mi się to niemożliwe. Zresztą nadal takie się wydaje.
Oddzielenie serca od ciała gwałci pierwsze z Fundamentalnych Praw Magii – rzekł. – Jeśli zapragniesz manipulować tajemnicami, źródłem życia, istotą ludzkiej natury, bądź przygotowany na najbardziej nieprzewidywalne, niezwykle groźne konsekwencje – zacytował, wywołując dreszcz na jej plecach.
Nie rozumiem – powiedziała zgodnie z prawdą. Miała wrażenie, że w tym pokoju przestała myśleć racjonalnie. W jednej chwili zrobiło jej się niesamowicie duszno, a koc zaczął ją nieprzyjemnie drapać.
Pragnąc być nadczłowiekiem, pozbawił się człowieczeństwa – wytłumaczył cierpko.
Zaraz, pan uważa, że Harry zrobił to sam? – spytała, drżącym głosem. – Nie wierzę, to nie w jego stylu! – krzyknęła stanowczo zbyt nerwowo.
Zgadzam się – wtrącił się Remus. – Nie sądzę, aby Harry znał się na takiej magii i byłby w stanie...
Nie uważam, że zrobił to sam – przerwał mu Snape cierpko. – To faktycznie zbyt skomplikowane zaklęcie, aby mu się udało.
Ginny pokręciła głową z niedowierzania. Spodziewała się dostać od Snape'a jakieś wskazówki, a tymczasem zmuszona była słuchać oszczerstw pod adresem jej przyjaciół.
Rozmawiałam z Ronem – powiedziała, drżąc z emocji. – On nie miał o niczym pojęcia!
A Granger? Rozmawiałaś z nią?
Dziewczyna poczuła ukłucie niepokoju. Ona też pomyślała o Hermionie. Nawet jej brat wspominał, że przez pewien czas zostali sami. Ale czy to możliwe, że wpadli na tak szalony pomysł? Kto jak kto, ale Hermiona znała prawo, wiedziała, na ile może sobie pozwolić.
Nie – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Hermiona cały czas jest w szpitalu, bo... ma kłopoty z pamięcią.
Na twarzy Severusa pojawił się grymas. Dziewczyna czekała, aż Remus się wtrąci i stanie w obronie Hermiony. Niestety, usłyszała tylko ciche westchnienie. Miała wrażenie, że obydwoje doszli już do jakiegoś wniosku.
Z rozdrażnieniem odrzuciła koc. Oparła łokcie na kolanach, a twarz schowała w dłoniach.
Upewnij się, czy ona na pewno straciła pamięć – powiedział w końcu Snape. – Jeśli ministerstwo odkryłoby, że ma z tym coś wspólnego, to czekałyby ją długie lata w Azkabanie.
Ale to nie ma sensu! – krzyknęła, zrywając się na równe nogi. – Hermiona nie posunęłaby się do czegoś takiego. A poza tym nie udawałaby, że nic nie pamięta, aby ratować swoją skórę. W takim wypadku wiedziałaby, gdzie szukać serca i nie pozwoliłaby, aby Harry, aby on...
Głos zaczął jej się łamać. Zamrugała gwałtownie, powstrzymując łzy.
To na pewno śmierciożercy – dodała półszeptem.
A po co mieliby to robić? – zapytał Severus. – Weasley, jeśli chcesz znać moje zdanie, to daj sobie spokój.
Słucham? Nie rozumiem, czy wszyscy już powariowali? Naprawdę nikomu nie zależy na Harrym?
Dziewczyna stała przez chwilę, kręcąc z niedowierzaniem głową, a potem odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę drzwi.
Do wiedzenia – rzuciła niespodziewanie przez ramię.
* * *
Słowa Severusa sprawiły, że Remus zaczął zastanawiać się nad myślą, że Harry poddał się temu dobrowolnie. Jedyne, co mu nie pasowało, to udział Hermiony. Do kogo jak do kogo, ale uważał, że do niej można mieć pełne zaufanie i na pewno nie zrobiłaby nic głupiego.
Najwyraźniej Ginny też tak sądziła.
Lupin gwałtownie zerwał się z kanapy, kiedy Ginny opuściła pokój. Wyszedł za nią, nie żegnając się nawet ze Snape'em. Uważał, że mężczyzna choć raz mógłby przystopować i zachować się bardziej taktownie. Szczególnie że widział, że dziewczyna jest w kompletnej rozsypce.
Dogonił ją dopiero, kiedy opierała się o metalowy płot posiadłości. Głowę miała nisko opuszczoną, wyglądała, jakby nie zwracała uwagi na ciągle padający deszcz.
Kiedy się zbliżył, usłyszał jej cichy szloch. Drżała z emocji, a on nie wiedział, jak ma się zachować. Przystanął obok i dotknął ręką jej ramienia. Zaskoczona uniosła twarz.
Nie wierzę – powiedziała po raz setny tego dnia. – To na pewno zrobili śmierciożercy albo...
Głos jej się załamał. Zakaszlała, dławiąc się łzami. Mówiła coś jeszcze, ale Remus nie był w stanie rozróżnić słów. Nie zwracając uwagi na jej niezrozumiały bełkot, objął ją delikatnie.
Cicho – rzekł spokojnie, kiedy wtuliła twarz w jego klatkę piersiową. – Pomogę ci...
* * *
Uzależniłam się. Nie wiem jak inaczej mogę nazwać pisanie ponad dwóch rozdziałów dziennie. A tyle narzekałam na klawiaturę, że nadgarstki bolą, że palce drętwieją... a tu proszę – jednak się da! Jestem naprawdę przejęta tym opowiadaniem i chciałbym jak najszybciej pokazać Wam moje najnowsze rozdziały, szczególnie, że pomału zbliżam się do momentu odnalezienia serca.
A kolejną sprawą jest sonda. Bardzo proszę o głosy <<klik>> Ma ona związek z kolejnym opowiadaniem, które zacznę po skończeniu tego (oczywiście na komputerze, nie na blogu ^^).

24 komentarze:

  1. Eduardzio głosuje na Eddiego (około 1000 rozdziałów).
    Ja na Mamoru (liczba rozdziałów dowolna).

    Kiedy zgaśnie słońce???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słońce zgaśnie w 19 rozdziale, jak nie powiek kto z kim co zrobi.

      Usuń
  2. No to ja druga :)
    Na weekendzie skomentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja ci zazdroszczę tego pisania, że tak Cię to pochłonęło. Chciałabym zarazić się od Ciebie tę energią twórczości^^

      Rozdział był bardzo fajny, choć wydawał mi się dość krótki... nie wiem, może mi się tak tylko wydaje... ?
      Spotkanie ze Snapem bardzo interesujące... Zważywszy na to, co powiedział na temat serca... No i Hermiona... W sumie to nie dziwię się, że Ginny tak uparcie broni przyjaciółki. Sama bym się nie spodziewała, że Granger może coś takiego zrobić.
      I tak, ciekawa jestem spotkania Remusa i Andromedy... Jakie decyzje podejmie Lupin w sprawie Teda. Nie sądzę, aby porzucił swojego syna... nie zrobiłby tego Dorze.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Czy śmierciożercy? Cóż, być może, niewykluczone, że sam Voldemort. No ale tego dowiemy się w swoim czasie, a ja chciałam wspomnieć, że Twoja Ginny sporo się różni od swego pierwowzoru - Snape ma rację, Gryfoni są "mocni w gębie", a ona nic. Może z tego zimna, może z uwagi na stan Harry'ego, może obawa przed Snape'em w okolicznościach innych niż mury Hogwartu. A Lupin, jak to Lupin, opanowany, zdystansowany, kochany. :)

    Wyłapałam powtórzenie: "w obce jej miejsce. Obca siła".

    Pozdrawiam,
    [konFEDORAcja] & [Zlatan-Petrović]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała: dlaczego Snape okazał się bardziej ludzki od Lupina z tym faktem, że Ginny było zimno? Nawet jeśli to był tylko stary koc, to jednak Snape wykazał jakiś odruch, a Lupin spytał jedynie, czy jej zimno. Próbuję go usprawiedliwiać wzruszeniem ramion Ginny (no ale chyba sam widział, że dziewczynę aż trzęsie z zimna) i w ogóle całą sytuacją, ale... no nie wierzę, Lupin przecież jest z tych uprzejmych. :(

      Usuń
  4. Andromeda ma wiele racji w tym, co napisała w liście. Lupin od wszystkiego ucieka, nawet idąc z Ginny nie chce się wdrażać w jakiekolwiek relacje międzyludzkie. Wszystko co kochał, zniknęło. Napiszę to po raz kolejny i nie ostatni - jak ja mu współczuję!
    Widać, że Ginny zrobi dosłownie wszystko, by uratować Harry'ego. W dodatku udział Hermiony w całej sprawie jest dla mnie niemal oczywisty, nie widzę sensu by to Śmierciożercy pozbawili Wybrańca serca.
    A Snape wyszedł genialnie. Jego dialog z Lupinem tak dobrze oddał to, co wyczuwało się między nimi u Rowling. ^^ No i urzekająco perfekcyjny opis Spinner's End.
    Czekam na Piątkę! (To tylko tydzień, wytrzymam. Chyba...)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No naprawdę kobieto jak Ty to robisz, że tyle piszesz?
    Ja sama próbuje nadrobić stracone rozdziały a ty ciągle tworzysz nowe!
    Normalnie Cię podziwiam.
    Zwłaszcza że nie są one wcale krótkie a wręcz przeciwnie gdyż długością całkowicie m odpowiadają.
    Wciąż chodzi mi po głowie historia Harry'ego.
    I zacieśnaijąca się więź między Remusem i Ginny.
    Mam tylko nadzieję że sobie czegoś nie dodaje ale jakoś tak sobie myślę po prostu.
    Wspaniale też oddałaś rozmowę z Snapem i podejście Ginn.
    Coraz bardziej ją lubię i kibicuje.
    I wydaje mi się być u Ciebie taka inna niż w poprzednich opowiadaniach.
    Dojrzała i otwarta sama właściwie nie wiem jak mogłabym ją określić.
    I ten list od Tonks na początku.
    Muszę przyznać że mnie poruszył.
    W ogóle Remusa też lubię.
    Wydaje mi się taki jakiś dojrzalszy i bardziej odpowiedzialny.
    Osobiście będę czekać na ciąg dalszy ciekawa co pokażesz jeszcze.
    pozdrawiam mocno;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze - miałam beznadziejny dzień. Okrutnie beznadziejny i błagający o dobicie. Na szczęście rozdział uratował mi przynajmniej wieczór, na spółkę z herbatą i jajecznicą. To ten, przechodzę do rzeczy.
    Jak zwykle - treść świetna, choć serce mnie boli, że rozdziały się czyta tak szybko, bo wiecznie mi mało. xD Andromeda ma mnóstwo racji w swoim liście do Remusa, co więcej - widać po niej pewne rozżalenie, któremu się wcale nie dziwię. Jestem ciekawa, jaka będzie ostateczna decyzja Remusa - zatrzyma Teda czy przekaże jego wychowanie głównie babci.
    Ginny i Lupin stanowią dla siebie pełen kontrast - ona może i zlękła się na Spinner's End, ale wciąż dąży do działania, upiera się przy swoich racjach, próbuje znaleźć rozwiązania. Remus przeciwnie - unika konfrontacji, nawet w czasie rozmowy ze Snape'em, który oskarża Hermionę, w której winę Lupin nie wierzy. Swoją drogą, to interesująca sprawa - Hermiona udaje czy też naprawdę nic nie pamięta...? Opcja z udawaniem pozornie nie pasuje do jej gryfońskiej natury i honoru, jednak ludzie robią różne rzeczy, aby ustrzec się przed Azkabanem,
    Snape, Snape, Snape! Jeśli chodzi o mnie - ukradł ten rozdział dla siebie. Absolutnie. Kanoniczny, złośliwy, nie liczący się z cudzymi uczuciami. Stary, dobry Sev <3 Choć go kocham to dobrze, że w kanonie umarł, bo czekałby go pewnie taki los, jak tu. Brak zaufania, niepewna przyszłość... Biedak. ;<
    Swoją drogą, jak Ty to robisz, że każdy kolejny szablon jest cudowniejszy od poprzedniego? xD
    Btw. w ankiecie zagłosowałam na Drinny, przyznaję bez bicia. ^^ Nie tylko z powodu największej ilości przewidzianych rozdziałów, ale też dlatego, że... No cóż, wszystkie pary zapowiadają się obiecująco, jednak Severusa i Syriusza z Ginny już znam w Twoim wykonaniu, a jestem ogromnie ciekawa, jak wyszłaby Ci Ginevra z Draco. ;3 A tajemniczy ktoś bardzo niepewny... Nawet nad tym myślałam i doszłam do wniosków: Tom Riddle, Dean Thomas, Neville Longbottom... Nic sensownego nie wymyśliłam. xD

    Pozdrawiam i życzę weny! <3
    Rosalia

    OdpowiedzUsuń
  7. Severus niezdecydowany nawet z zapraszaniem oun domu. Widac, ze jest zgorzknialy,mysle,ze chcąc nie chcąc,czuje bol,ze dobra strona nie za bardzo mu wierzy w dobre intencje. To,ze Hermiona wycięła serce Harryemu,to wiemy z prologu, ale nie wydawało sie,zeby chłopak był tego świadomy... Aczkolwiek snape ma chyba i tak najwiećej racji, niestety. Jestem bardzo ciekawa,czy hermiona naprawde nie pamieta,czy to moze efekt hakiejs klątwy itd... To na pewno jest bardzo czarna magia,o czym świadczy ten cytat. Jak dla mnie notki sa nieco za krótkie, a ta to w gole miała tylko jeden watek i troche mniej uczuć niz poprźednie, jednak generalnie sytuacja sie rozkręca i ciekawi mnie,co z tego bedzie, szczegolnie ze widzę, ze rowniez kwestii smierciozercow nie pozostawisz samej sobie, a wiec dobrze! Jesli chodzi o ankietę,zaznaczyłam czwórkę,bo lubie niespodzianki.ale wszystko byłoby w miare procz draco, bo nie cierpię Malfoya. Zapraszam na nowosc na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. ach, Sev :* uwielbiam go.
    ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i współczuję Severusowi sytuacji w ktorej się znalazl. Nikt z Zakonu nie darzy go zaufaniem, a przecież mężczyzna tak wiele poświęcił. mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni.
    no z racji, że Snape niemal zawsze ma rację, zastanawiam się, czy aby faktycznie Hermiona tylko nie udaje że straciła pamięć, ale z drugiej strony to trochę nie w jej stylu...
    pozdrawiam i czekam na next!
    PS: masz mój głos na niespodziankę! jestem strasznie ciekawa, co wymyśliłaś,

    OdpowiedzUsuń
  9. Oddałam głos w sondzie, a po przeczytaniu ostatniej propozycji miałam ochotę zapytać: "Chodzi o Harry'ego?" ;p Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak! daj nam Hinny. prawdziwe, piękne Hinny

      Usuń
    2. o ludzie... wykończycie mnie :P

      Usuń
  10. W sumie, to Andromeda ma po części rację i Remus nie radzi sobie z tą całą sytuacją. Jednak nie wyobrażam sobie, że mógłby jej oddać pod opiekę Teda. Ale jednak przeszło mu to przez myśl.
    Od początku było wiadomo, że ich wizyta u Snape`a nie będzie należała do przyjemnych i Mistrz Eliksirów nie będzie zadowolony widząc ich w progu. Podoba mi się to, jakiego go kreujesz. Bardzo przypomina mi kanonicznego.
    świetny szablon ! :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaaj, ale nastrojowy szablon *_*

    Ten list od babci Teda zrobił na mnie wrażenie. Zawsze uważałam Remusa za dobrego człowieka, ale ta sprawa z dzieckiem uświadomiła mi, że nikt nie jest idealny :D Zresztą, ta sprawa jest ciężka i ciężko mi też osądzać którąś ze stron. Rozumiem rozgoryczenie Andromedy, rozumiem obawy Lupina. W każdym razie Remus jest prawdziwy, ze swoimi wadami i zaletami, z nadziejami i cieniami :)


    O kurde. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale wytwarzasz chemię wokół Ginny. Nie mogę się zdecydować, czy shipować ją z Harry'm, Syriuszem, Remusem, czy może nawet ze Snape'm... Moja sympatia co do tych dwóch ostatnich skakała w tym rozdziale jak szalona :D Ten dał jej koc, ten obejmuje... <3
    Anyway, cieszę się, że wreszcie doszło do rozmowy z... kontrowersyjnym członkiem Zakonu. Snape mnie nie zawiódł, jego bystry umysł nieco rozjaśnił sprawę serca Harry'ego. Jestem głupia, wiedziałam, że to Hermiona za tym stoi, a jednak nie powiązałam z tym jej zaniku pamięci ;) Biedna Ginny, to musi być dla niej szok.
    Jeśli zaś chodzi o pannę Weasley to w dalszym ciągu imponuje mi tym, że tak walczy dla Harry'ego, jednakże wzbudza też we mnie irytację, że tak ciągle wybiega z pomieszczenia, jak jej coś nie pasuje xD

    No i super, że tak szybko Ci idzie pisanie, trzeba z tego korzystać! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początku chciałabym Ci pogratulować bardzo oryginalnego, choć nieco kontorwersyjnego pomysłu na opowiadanie. Oczywiście, zaraz po tym, jak ujrzałam pięknie wykonany nagłówek z Remusem i Ginny od razu domyśliłam się, że między nimi coś będzie. Pytanie tylko co, bo jakoś nie wyobrażam sobie łączącego ich uczucia, ale to pewnie tylko przejściowe, nie wiem. W każdym bądź razie jak na razie koncepcja tej opowieści bardzo mi się podoba i z całą pewnością wpadnę siedemnastego na rozdział piąty, ponieważ jestem ciekawa, co planujesz dalej. Muszę się również przyznać do tego, że cię podziwiam ze względu na to, że niemal każde opowiadanie, które zaczynasz pisać, prędzej czy później je kończysz. I to podoba mi się w twojej twórczości najbardziej. Szczerze mówiąc zdziwiło mnie to, że po bitwie o Hogwart Severus żyje, ale bardzo, ale to bardzo go lubię, także cieszę się z tego powodu ;3 W szczególności uwielbiam w nim ten bystry umysł i chłodny sposób bycia. Jest w nim coś pociągającego, a zarazem przerażającego. Cieszy mnie również fakt, że nie idealizujesz swoich postaci, tylko dajesz im również wady. Co prawda momentami zachowanie Ginny było irytujące, niemniej jednak bardzo mi się podobało. Fajnie, że pisanie idzie ci tak szybko. Być może dzięki temu częściej będziesz dodawać nowe rozdziały. Modlę się o to ;)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwa weny:*
    Flynn
    {www.corka-syriusza.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział. Czekałam niecierpliwie na niego i się doczekałam. Podoba mi się postawa Snape'a, bo go nawet nie zmieniłaś. Zgadzam się z Remusem - mógłby być trochę... milszy i wyrozumialszy, o. Remus niech wbija po syna i nie marudzi ani nie zastanawia się nad innymi możliwościami!
    Ginny? Kocham przez ciebie kreowaną Ginny. Nie lubię książkowej i filmowej, ale w twoim opowiadaniu jest wojowniczką. Podoba mi się. I w sumie Snape podał dobry przykład, że Hermiona może udawać czy coś... Nie wiem, mam mieszane uczucia.

    Well, czekam na 5! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny pomysł i ogl historia. Bardzo mi się podoba, chcoaż jestem tu pierwszy raz ;)
    Zapraszam do mnie ;)
    http://harrymione-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. http://fc06.deviantart.net/fs71/i/2010/357/d/d/dao_x_mas_by_zinoodle-d35hu20.jpg

    OdpowiedzUsuń
  16. Po pierwsze - prześliczna Ginny w nagłówku :)
    Severus to chyba pierwsza postać, która nie zmizerniała z rozpaczy, po zakończeniu wojny. Przeciwnie - nawet odmłodniał! Chociaż jest tak samo cięty i szorstki jak zawsze, cieszę się, że pewne rzeczy pozostają bez zmian, zwłaszcza, że czytałam kiedyś potworka, w którym Severus po wojnie zmienił się w takiego radosnego, uwolnionego od ciężaru skowronka.
    Pomimo tej severusowej oschłości bardzo podoba mi się moment, gdy okrywa Ginny kocem. Chociaż to całe ich marznięcie i przemoczenie jest trochę niepotrzebne, biorąc pod uwagę, że są przecież czarodziejami. Jedno zaklęcie i byliby susi i rozgrzani, albo nawet deszcz by ich omijał.
    List od Andromedy bardzo gorzki i ostry, i choć rozumiem uczucia Remusa, ona też ma dużo racji.
    Poza tym w tym rozdziale szalenie podoba mi się zachowanie Ginny. Bardzo dokładnie opisałaś wszystkie te ludzkie szczególiki - jak nachodziły ją wątpliwości, była zestresowana, nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, albo martwiła się nachodzeniem w domu profesora i moczeniem mu kanapy.

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu dotarłam. Z ogromnym opóźnieniem, ale jakoś ciężko mi było ostatnio się zebrać.
    Przede wszystkim szablon przepiękny, ale jeszcze trochę i braknie ci miejsca na rozdziały, także pewnie już niedługo czeka nas nowy ;)

    Co do samego rozdziału. Wciąż próbuję się przekonać do Ginny. Jej... Rowling zrobiła z niej taką szarą mysz, że do tej pory nie mogę się jakoś wyzbyć takiego wrażenia. Kurde jak mogła schrzanić przyszłą żonę głównego bohatera? masakra..
    no, ale ja nie o tym chciałam. Rozdział ciekawy, zwłaszcza rozmowa z Severusem. Chciałabym go znacznie więcej w tym opowiadaniu, w sumie to mogłabym czytać nawet tylko o nim ;p

    Nie spamuje więcej tylko lecę dalej ;)
    http://syriusz--black.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale jesteś szybka w pisaniu rozdziałów. Gratuluję też weny. Nawet na początku mojej "kariery pisarskiej" nie zdołałam napisać dwóch rozdziałów na dzień, a teraz z ledwością wyrabiam się w miesiącu.
    Nie wiedziałam, że Lupina aż tak to wszystko dobije. Jest o wiele słabszy od Andromedy, która przeżywała jak nie gorszą stratę. Najsmutniejsze jest to, że w takich momentach powinien być dla swojego synka.
    Snape został moim faworytem w tym rozdziale. Dobrze zrobiłaś wskrzeszając tę postać dla potrzeby opowiadania. Swoją drogą mam takie wrażenie, jakby Rowlingowy Severus przeskoczył do Twojego opowiadania :) Spodobała mi się końcowa scena. Zaczynam mieć słabość do Twojej dwójki głównych bohaterów, choć również spodobała mi się zaangażowanie Ginny w sprawie ukochanego.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze, co się stało z szablonem. Czy ja coś popsułam? :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy