Pogoda
nie sprzyjała nostalgii. Była wręcz niepodobna do aury, która
panuje w Anglii. Słońce każdego ranka wspinało się na horyzont,
a według prognostyków zbliżało się naprawdę ciepłe lato.
Obawiano się nawet suszy, bo deszczowe chmury wydawały się na
dobre wynieść z kraju. Nawet noce były ciepłe. Na granatowym
nieboskłonie można było obserwować bladą tarczę księżyca i
tysiące mieniących się gwiazd.
Ginevra
Weasley nadal nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Beznamiętnie
wpatrywała się przed siebie, niemal nie widząc tego, co działo
się wokół. Szpital. Korytarz nie wyróżniał się niczym
szczególnym. Biała podsadzka, kremowe ściany... gdzieniegdzie
wisiały obrazy zasłużonych magomedyków lub stare zdjęcia,
przedstawiające barwną historię szpitala. Pod ścianami ustawiono
tuzin krzeseł, aby zmniejszyć cierpienie oczekujących na swoją
kolej.
Od
czasu bitwy w Hogwarcie było tutaj ciągle mnóstwo rannych i
poszkodowanych. Choć po śmierci Voldemorta większość
śmierciożerców udało się złapać, to jednak niektórzy
zwolennicy Czarnego Pana zapadli się pod ziemię, co zwiastowało
kłopoty w niedalekiej przyszłości i fakt, że Zakon i aurorzy
nadal będą mieć ręce pełne roboty.
Ginny
niecierpliwie stukała niskim obcasem swojego buta w posadzkę.
Marszczyła przy tym groźnie brwi, zwracając na siebie uwagę
oczekujących. Kobieta o poparzonej twarzy już chciała zwrócić
jej uwagę, jednak Ginny zagłuszyła ją, podnosząc głos.
– To
jest n i e m o ż l i w e! – krzyknęła, zrywając się ze swojego
miejsca. Jednym susem doskoczyła do siedzącego naprzeciw ojca i
oparła dłonie na biodrach. – Niemożliwe!
Artur
Weasley otworzył szerzej oczy, nie spodziewając się takiej reakcji
ze strony córki. Pogładził siwiejące przy skroniach włosy i
pokręcił delikatnie głową. Chciał ująć jej dłoń, jednak
Ginny cofnęła się energicznie, omal nie wpadając na młodą
uzdrowicielkę.
– Uspokój
się – powiedział krótko, czując na sobie spojrzenie pozostałych
pacjentów. – Mówię ci to, co powiedzieli uzdrowiciele.
Ginny
prychnęła głośno, po czym zaczęła nerwowo maszerować
korytarzem. Zataczała tak niewielkie kółka, że po chwili musiała
przystanąć, bo zakręciło jej się w głowie.
– Ale
to jest niemożliwe! – powtórzyła po raz setny. – Tato,
przecież sam dobrze o tym wiesz.
Artur
nie miał pojęcia, co odpowiedzieć córce. Był zmęczony. Od czasu
bitwy minęło kilkanaście godzin. Ani on, ani Ginny nie zdążyli
wrócić do domu, przebrać się, odpocząć. Mężczyzna z
zatroskaniem patrzył na jej twarz. Liczne siniaki i zadrapania były
dowodem, że nie była bierna w trakcie starcia. Niemal całą
koszulkę miała zachlapaną krwią, a włosy posklejały się w
brudne strączki. Artur podejrzewał, że sam nie wyglądał lepiej.
Po
chwili Ginny spojrzała na niego posępnie. Podeszła i sama chwyciła
jego dłonie. Spojrzeli sobie prosto w oczy. Dziewczyna siliła się
na uśmiech, ale przypominało to bardziej grymas niezadowolenia.
– Wszystko
się jakoś ułoży – powiedział Artur, dotykając jej policzka. –
Zobaczysz. Hermiona na pewno wie, co się stało. Widziałaś, w
jakim była kiepskim stanie, jak słaniała się na nogach.
– Mam
nadzieję...
Dziewczyna
opadła na krzesło i oparła głowę na dłoniach. Nie spała i nie
jadła od ponad doby. Czuła, że kręci jej się w głowie, ale nie
mogła sobie pozwolić na słabości. Czekała, wpatrzona w drzwi, za
którymi kilkanaście minut temu zniknął jej najmłodszy brat ze
swoją dziewczyną. Miała wrażenie, że każda chwila ciągnie się
w nieskończoność.
W
dodatku nerwowe nastroje udzielały się również pozostałym
pacjentom. Większość głośno narzekała, że w szpitalu jest
stanowczo zbyt mało uzdrowicieli, a w takich chwilach powinni
wszyscy być w pracy.
Po
kolejnej, długiej minucie drzwi się otworzyły. Ginny znów zerwała
się na równe nogi i doskoczyła do swojego brata. Ron wyglądał
okropnie. Jego włosy pokryte były sadzą, a na policzku miał
głębokie zadrapanie. Jego ubranie było całe podarte i w wielu
miejscach nadpalone. Ginny chwyciła go za ramiona i potrząsnęła
delikatnie, zmuszając, aby spojrzał jej w oczy.
– I
co? – ponagliła.
Artur
również wstał z krzesła i podszedł do syna.
Ronald
pokręcił delikatnie głową, a w jego oczach pojawił się tak
wielki smutek, że Ginny miała wrażenie, że grunt zaczyna jej się
pomału walić spod stóp. Przełknęła ślinę, czując
nieprzyjemną gulę w gardle. Miała wrażenie, że stało się
najgorsze.
– Gdzie
jest Hermiona? – spytała drżącym z emocji głosem.
– Musi
zostać na parę dni – odpowiedział cicho Ron, a Ginny poczuła,
że kamień spada jej z serca.
– Musiałeś
mnie tak nastraszyć? – spytała, kątem oka dostrzegając, że
ojciec również mocno się zdenerwował. – Ale rozmawiałeś z
nią? Wiesz coś?
Ronald
chciał coś powiedzieć, ale jego głos się załamał. Wyminął
siostrę i zajął jedno z wolnych krzeseł na korytarzu. Ukrył
twarz w dłoniach, a z jego piersi wyrwał się cichy szloch.
Dziewczyna pierwszy raz była świadkiem jego załamania. Wymieniła
spojrzenia z Arturem i pozwoliła ojcu podejść do syna.
– Ron,
co się dzieje? – zapytał ojciec, kładąc mu dłoń na ramieniu.
– Uzdrowiciele
na razie nie wiedzą, co to za klątwa – powiedział, drżącym
głosem. – Ale udało im się poprawić jej kondycję fizyczną.
Ocknęła się, ale...
Ginny
wstrzymała oddech.
– Ale
nic nie pamięta – dokończył Ron. – Kompletnie nic.
Pod
dziewczyną ugięły się kolana. Poczuła, że robi jej się ciemno
przed oczami, ale w ostatniej chwili udało jej się podtrzymać
ściany i złapać równowagę. Nie chciała teraz martwić Artura.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem przed siebie.
– Ginny.
– Usłyszała głos ojca. – Dokąd idziesz?
– Do
domu – powiedziała. – Wracajmy już do domu.
– Ale
na pewno uzdrowiciele nie powinni cię zbadać? – zapytał Artur, a
w jego głosie słychać było wielkie zmęczenie.
– Nic
mi nie jest – szepnęła bezgłośnie, chcąc jak najszybciej się
oddalić z tego miejsca.
– Przykro
mi, ale nie możemy obudzić pana Pottera – rozbrzmiewał w jej
głowie głos uzdrowiciela. – Nie wiem, jak to wytłumaczyć,
ale w jego piersi nie ma serca. Wydaje mi się, że został go
pozbawiony już kilka miesięcy temu...
* *
*
Remus
Lupin siedział w kuchni niewielkiego domostwa, które jeszcze do
niedawna dzielił z Tonks i ich małym synkiem – Teddym. Wpatrywał
się beznamiętnie w dwa brudne kubki, stojące na blacie. Herbata
była niedopita. Nie zdążyli jej dokończyć, gdyż dostali
wezwanie do Hogwartu, a teraz ciężko mu było tak po prosu ją
wylać.
Nie
tak to miało wyglądać.
Wzeszło
słońce, przyszedł nowy dzień, a Remus nie mógł pojąć, jak to
możliwe, że czas się nie zatrzymał. Jak to możliwe...? Nie
potrafił zebrać myśli, nie miał już siły płakać. Pociągnął
kolejny, długi łyk ognistej whisky. Jak jeszcze długo będzie
trwać koszmar, w którym przyszło mu żyć?
Czuł,
jak całe szczęście przelatuje mu przez palce. Tyle lat był sam,
pochował najlepszych przyjaciół, a kiedy wydawało mu się, że
los się do niego uśmiechnął, okazało się, że był to uśmiech
ironiczny.
Jego
Dora leżała martwa i zimna. Pamiętał jej oczy, wpatrzone w niebo
– puste i bez wyrazu. Jej twarz, na której nie poruszał się
żaden mięsień. Jedna chwila, tyle wystarczyło, aby młoda,
energiczna kobieta odeszła już na zawsze.
Remus
nie mógł przestać myśleć o Teddym. Obecnie maluch przebywał u
swojej babci – Andromedy, ale przecież przyjdzie taki czas, że
syn wróci do domu. Będzie marudny, bo zabraknie mu kontaktu z mamą,
będzie na nią czekał i płakał długimi godzinami. A potem
nadejdzie pełnia...
Z
zamyślenia wyrwało go głośne pukanie do drzwi. Mężczyzna
przeklął pod nosem, choć absolutnie nie było to w jego stylu, a
potem wypił resztkę ognistej. Poczuł nieprzyjemne palenie w
żołądku, które nawet w najmniejszym stopniu nie dawało mu
ukojenia. Nie ruszył się z miejsca, a nawet gdyby wstał, to
najpewniej przewróciłby się po kilku krokach.
Pukanie
się powtórzyło. Tym razem głośniejsze i bardziej nachalne.
– Nie
ma mnie... – burknął Remus, bo od zbyt dużej ilości alkoholu
nie był nawet w stanie podnieć głosu.
Osobie,
stojącej na wycieraczce, najwyraźniej nie spodobało się tak
długie oczekiwanie na gospodarza. Lupin usłyszał brzdęk
otwieranych drzwi i ciężkie kroki na korytarzu. Nie pofatygował
się nawet wyjąć różdżki. Wszystko było mu obojętne.
– Cholera,
nie mów mi, że siedzisz tak od powrotu z Hogwartu.
Remus
niechętnie odwrócił głowę. W progu stał ktoś, kogo najmniej
się spodziewał. Zaśmiał się ironicznie, chwytając pustą
butelkę po alkoholu. Zaczął żałować, że nie ma w domu więcej,
kto wie, kto jeszcze by go odwiedził?
– A
na co liczyłeś? – wybełkotał Remus. – Świętuję upadek
Voldemorta.
– Nie
bądź głupi, to kompletnie nie w twoim stylu. Nawet się nie
przebrałeś – zauważył gość, wskazując jego ubranie.
Lupin
musiał przyznać mu rację. Jego szata wyglądała fatalnie. Była
podarta i brudna od ziemi. W dodatku gdzieniegdzie można było
dostrzec plamy krwi. Czerwona posoka przyjaciół i Tonks zmieszała
się, tworząc abstrakcyjny kształt na jego lewej piersi.
– Przyszedłeś
po mnie? – zapytał, lekceważąc wcześniejszą uwagę.
Gość
pokręcił energicznie głową, a potem odsunął krzesło i usiadł
naprzeciwko Remusa. Postukał palcem o blat stołu i rozejrzał się
po kuchni. Jego wzrok zatrzymał się na aromatycznych ziołach,
suszących się przy oknie.
– Ładnie
tutaj – powiedział. – Szybko się urządziliście.
– To
Dora – sprecyzował mężczyzna. – Kiedy była w ciąży, uparła
się, że dom musi być schludny. Powiesiła nawet firanki. Mówiła,
że dziecko musi wychowywać się w porządku.
– Cha!
To do niej niepodobne...
Remus
spojrzał na niego z dezaprobatą, a potem schował twarz w dłoniach.
Zaszlochał, nie mogąc dłużej opanować emocji, które zawładnęły
jego sercem. Miał ochotę wyć tak głośno, aby usłyszał go ten,
kto zabrał jego żonę.
– Powiedz
mi, co ja mam teraz zrobić? – wychrypiał, nie panując nad swoim
głosem.
Gość
westchnął głośno. Splótł palce i oparł na nich podbródek.
– Nie
wiem – przyznał szczerze. – Choć na pewno powinieneś zacząć
od kąpieli, potem się wyśpij, zjedz coś i zabierz syna do domu.
Pomyśl też o Andromedzie. Ona też ma prawo do żałoby, straciła
męża i córkę.
– Nie
dam rady, nie będę umiał sam się nim zająć – mówił dalej
Remus, szlochając głośno.
– Ale
jesteś jego ojcem!
– Co
TY możesz o tym wiedzieć?! Nie masz pojęcia o dzieciach!
Przez
twarz gościa przebiegł cień niezadowolenia, ale po chwili ustąpił
on miejsce głębokiemu współczuciu. Wyciągnął rękę, aby
dotknąć Remusa, ale po chwili cofnął ją zrezygnowany.
– Masz
rację – przyznał. – Nie mam o nich pojęcia. Ale zrozum. Nie
jesteś sam! Masz syna i wielu życzliwych przyjaciół. Andromeda
może zająć się Teddym przy każdej pełni, abyś nie musiał się
niepotrzebnie denerwować. Wszystko można jakoś rozwiązać.
Lupin
uniósł głowę i popatrzył prosto w oczy przybysza. Zastanowił
się przez chwilę.
– Mówi
się, że czas goi rany – dodał cicho. – Kiedy patrzę na
ciebie, jakoś nie umiem w to uwierzyć. Od twojej śmierci minęły
dwa lata, a jego siedemnaście... A nie ma dnia, w którym bym o was
nie myślał, Syriuszu.
– Przykro
mi, nie chciałem cię zostawiać – przyznał z głębokim
westchnieniem.
– To
zabierz mnie ze sobą.
– Nie
mogę, masz jeszcze wiele spraw do załatwienia.
Remus
prychnął głośno i pokręcił delikatnie głową.
– Niby
jakich? – zapytał z ironią.
– Musisz
pomóc Harry'emu – oznajmił twardo Syriusz, a potem wstał z
krzesła. – Nie zasłużył na to, co teraz się z nim dzieje.
Lupin
zmarszczył brwi. Też chciał się podnieść i zatrzymać powoli
wycofującego się Syriusza, ale ból głowy mu to uniemożliwiał.
Bezsilność zaczęła go irytować.
– Zaczekaj
– rzekł, kiedy Syriusz się odwrócił. – Jak mam to zrobić? To
przecież nie ja wyciąłem jego serce. Nie mam pojęcia, gdzie ono
jest.
Syriusz
zatrzymał się w progu i odwrócił przez ramię, a na jego twarzy
zagościł delikatny, łobuzerski uśmiech. Jak za czasów szkoły
– pomyślał Remus. – Nic się nie zmienił.
– Odszukacie
je...
– Nie
wygłupiaj się, daj mi jakąś wskazówkę! – oburzył się.
Gość
zaczął się oddalać, a Remus czuł dziwny paraliż, nie umiał go
w żaden sposób powstrzymać. Po chwili kroki na korytarzu ucichły
i wszystko było tak, jak wcześniej.
* *
*
Najpierw
długo nie mogła zasnąć. Cały czas czuła nieprzyjemny zapach
krwi, a co jakiś czas z jej piersi wydobywał si suchy, męczący
kaszel, jakby pył nadal zalegał w jej płucach. Było jej duszno,
kiedy leżała przykryta kocem i drżała z zimna, kiedy się
odkrywała. Każda pozycja wydawała się być bolesna i niewygodna.
Liczne zadrapania i drobne ranki nie chciały zakrzepnąć. Ginny
miała wszystkiego dość.
Czuła,
że jest zmęczona, ale jej umysł nie chciał dać jej wytchnienia.
Korowody obrazów i momentów tworzyły dziwne panoramy. Podświadomie
łączyła rzeczy, miejsca i osoby, które nie miały żadnych
wspólnych cech.
W
końcu dała za wygraną i wypiła kilka łyków eliksiru nasennego,
który uszykowała sobie w razie czego. Niestety, nawet on nie
potrafił oczyścić jej umysłu. Zasnęła, ale sny okazały się
być jeszcze dziwniejsze.
Ciągle
widziała tego młodego uzdrowiciela, który jak w mantrze powtarzał,
że jej ukochany nie ma serca. Najwyraźniej musiał mówić to tyle
razy, bo sam nie mógł w to uwierzyć. A ona stała i się śmiała,
bo inna reakcja nie wchodziła w grę.
– To
jest niemożliwe. – Ona też zaczęła się powtarzać jak
katarynka. – Niemożliwe.
A
obok nich stało łóżko zasłane białą pościelą. Leżał na nim
Harry. Na jego twarzy błądził delikatny uśmiech, jakby zdawał
sobie sprawę, że udało mu się ocalić cały świat czarodziejów.
Wyglądał jak śpiące dziecko, bo nim właśnie był. Dzieckiem,
które może nigdy nie pozna dorosłego życia, nie zatraci się w
kobiecie, nie podejmie pracy, nie będzie miał potomka. Dzieckiem,
od którego wszyscy tak wiele wymagali.
I
tak spędzili siedem godzin snu.
A
kiedy się obudziła, czuła, że zbliżyła się do granicy
szaleństwa.
Wystarczył
jeden, mały krok...
* *
*
Ja
nadal nie mogę wyjść z głębokiego szoku. Wiecie, że w dniu, w
którym pojawił się prolog miałam około siedmiuset wejść? Nie
wiem, czy aż tak Wam się nudziło, ale byłam naprawdę
przytłoczona tym wszystkim. Pomijam komentarze i szeroki odzew z
każdej strony. Czuję takiego kopa, że hej! Dzięki.
Jestem pierwsza? O matko! Nie sądzę by komuś się nudziło, ludzie lubią jak piszesz, a zazwyczaj masz naprawdę dobre pomysły - A z tym blogiem to dopiero wystrzeliłaś w kosmos. Pomysł jest świetny! Prologu wcześniej nie skomentowałam bo mi się komputer zaciął ustrojstwo cholerne, ale był bezbłędny i bardzo mroczny, bardzo dobrze opisałaś całą sytuacje i szczerze powiedziawszy na koniec nie miałam żadnych pytań, lubię jak wszystko jest wyjaśnione w rozdziale. Jeśli chodzi o rozdział 1 to wciągnął mnie okropnie, nie zauważyłam błędów, raczej się im nie przyglądałam jak były, nie zawracajmy sobie nimi głowy - Jestem ciekawa gdzie Hermiona ukryła serce Harrego i pojawił się Syriusz! Moja ukochana postać. Rozdział podobał mi się bardzo, schludny i wciągający, oby tak dalej. Pisz szybko następny rozdział, chce wiedzieć w jaki sposób Ginny i Remus się spotkają i jak zaczną się poszukiwania serca Harrego. DUŻO WENY i naprawionego komputera ci życzę. (A tak nawiasem mówiąc to chyba mój pierwszy komentarz na jakimkolwiek z twoich blogów, w końcu się zdecydowałam ;) )
OdpowiedzUsuń[my--scarecrow] - na razie jest tylko prolog i leży tam od 3 miesięcy samotnie, brak weny, jak coś będzie to poinformuje. Nie ma co teraz zaglądać.
dziękuję bardzo :)
Usuńz tymi komputerami to same problemy -.- ale cieszę sie, że prolog Ci się podobał. kolejny rozdział mam już napisany, ale cały czas się waham, jak często powinnam dodawać nowe posty. boję się, że jak zacznę Was rozpieszczać, to szybko skończy mi się zapas, ale z drugiej strony posty będą raczej krótkie...
Spotkanie Ginny i Remusa? raczej nie będzie zbyt odkrywcze i przepełnione chemią :)
niestety, mojego komputera nic już nie uratuje. porządna naprawa będzie kosztować tyle co nowy laptop z dolnej półki.
Pozdrawiam!
Świetny rozdział choć przyznać muszę, że najlepszym fragmentem dla mnie był ten, w którym Syriusz przyszedł do Remusa. Strasznie mi go szkoda - nie ma tak naprawdę nikogo bliskiego, a samotność jest okropna. Mam nadzieję, że mały Teddy będzie dla niego w pewnym sensie motywacją.
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawy motyw z wyciętym sercem. Opowiadanie nabiera tajemniczości. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
POZDRAWIAM!
dziękuję :)
Usuńtak, Syriusz przyszedł do Remusa bez mojej zgody. A tak poważnie, to było dość spontaniczne. na początku miał być jakiś normalny gość. Oprócz małego Teda Lupin będzie miał też pewą dziewczynę jako motywację, ale cicho :P
Strasznie biedny ten Remus. Niewystarczająco się w książkach nacierpiał, teraz jeszcze musi żyć, kiedy mu żona umarła. Miło, że wpadł do niego Syriusz i miło, że był sobą i kazał przyjacielowi pomóc Harry'emu. Szkoda, że nie żyje, bo na pewno świetnie by sobie z tym poradził sam...
OdpowiedzUsuńBiedy Teddy, bo żałoba żałobą, ale jest jedynym, co pozostało i babci i ojcu, a wydaje się, jakby dla obojga był ciężarem. Całe szczęście, że jest za mały, żeby to zrozumieć.
Zastanawiam się, dlaczego Ginny założyła od razu, że to Hermiona miała coś wspólnego z zaginięciem serca Harry'ego. A nawet, że sama za tym stała. Skąd ten wniosek?
Biedy też Ron, skoro jego ukochana nie pamięta zupełnie nic. Ja w ogóle w tym widzę materiał na oddzielny fik, o jego oddaniu i miłości, próbującego przywrócić Hermionie wspomnienia, mam nadzieję, że będziesz jeszcze ten wątek poruszać.
Szkoda, że przeskoczyłaś czas od prologu do rozdziału pierwszego, bo naprawdę bardzo byłam ciekawa tego, jak Potter funkcjonował bez serca i jak Hermiona funkcjonowała ze świadomością tego, że mu to serce wycięła. (Liczę jeszcze po cichu na jakieś retrospekcje, bo to też fajny temat).
"Ciągle widziała tego młodego uzdrowiciela, który jak w mantrze powtarzał, że jej ukochany nie ma serca. Najwyraźniej musiał mówić to tyle razy, bo sam nie mógł w to uwierzyć. A ona stała i się śmiała, bo inna reakcja nie wchodziła w grę.
– To jest niemożliwe. – Ona też zaczęła się powtarzać jak katarynka. – Niemożliwe." Ten fragment szalenie mi się podoba i bardzo pasuje na senne koszmarne majaki. A jeszcze to zdanie: "A kiedy się obudziła, czuła, że zbliżyła się do granicy szaleństwa."
Brakuje mi tylko trochę takiego zastanowienia ze strony Ginny jak to możliwe, że tyle czasu funkcjonował bez serca i jak to możliwe, że nic nie zauważyła, ale przypuszczam, że to się pojawi w kolejnych rozdziałach.
"Dzieckiem, które może nigdy nie pozna dorosłego życia, nie zatraci się w kobiecie, nie podejmie pracy, nie będzie miał potomka." miało (to dziecko)
Ale jakiś króciutki strasznie mi się wydał ten rozdział, przeczytałam go tak szybciutko, że nawet nie zdążyłam się wciągnąć do reszty. Podobał mi się, jasne, ale bardzo chętnie czytałabym więcej i więcej, bo niezwykle mnie Twój pomysł fabularny intryguje i chciałabym się już przekonać, jak to rozegrasz. No nic, pozostaje mi czekać dalej, być może za dwa tygodnie dowiem się czegoś więcej.
Pozdrawiam ciepło
Naele
[uvivu]
Ale jakby Syriusz żył, to pewnie on był główną postacią męską ^^
Usuńtak, Teddy ma ciężki żywot, ale jest jeszcze malutki i odczuwa wszystko w inny sposób.
grrr... z tą Ginny głupio wyszło. bo dziewczyna nie miała być świadoma tego, ze Hermiona wycięła serce. źle dobrałam słowa. chodziło o to, że Miona jest najlepszą przyjaciółką Harry'ego i była z nim caly czas i moze coś wiedzieć. później jakoś to wytłumaczę..
pozdrawiam i dziękuję :)
Zupełnie nie wiem, od czego zacząć. Wyszłam z wprawy, jeżeli chodzi o komentowanie czegoś dłuższego niż dwie strony w Wordzie... Uznałam jednak, że najwyższy czas wyjść z roli anonimowego czytelnika i dać jakiś ślad po swojej obecności tutaj.
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że znów posuniesz się do motywu podróży w czasie, jak to było z "Pokaż Twarz", ale wszystko się szybko wyjaśniło i pozbawiło mnie złudzeń. Tak, przyznaję się, stalkowałam tamto opowiadanie, ale wyszłam z przekonania, że wycofuję się z tradycyjnej blogosfery i przenoszę się na grupowce, co mi na dobre wyszło. Przepraszam jeszcze raz, że nabijałam wejścia, nie popierając ich komentarzami. Podoba mi się, jak przedstawiłaś Ginny, ale chyba masz już w tym wprawę :) Poza tym, Syriusz! Zdaniem o szkolnych czasach podbiłaś moje serce, era Huncwotów jest bezsprzecznie moją ulubioną z przedstawionych przez Rowling w świecie HP. Żal mi Remusa, realistycznie oddałaś to, co mógł on czuć, gdyby postawiono go w takiej sytuacji. No i żal mi też Tonks, która kocham :c
"Czekała, wpatrzona w drzwi, za którymi kilkanaście minut temu zniknął jej najmłodszy brat ze swoją dziewczyną." Z tego zdania wynika, że Ginny jest starsza od Rona, ale to może tylko ja ma takie wrażenie. Poprawność i logiczność zdań nigdy nie była moją najmocniejszą stroną.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział :)
onomatopeja
spokojnie, moje rozdziały też długością nie grzeszą :)
Usuńale za komentarz dziękuję, nawet krótki motywuje do dalszego pisania. Fajnie wiedzieć, że mam dla kogo to robić.
nie myślałam na razie o kolejnych podróżach w czasie. może jak coś wpadnie mi do głowy?
moja Ginny zawsze jest taka sama i nigdy nie jest książkowa. Czasem jak czytam Pottera to zapominam, że to ta sama osoba :P trochę ją sobie przywłaszczyłam przez te cztery lata.
zawsze byłam zła na Rowling, bo praktycznie nie dała Remusowi szczęścia. na końcu myślałam, że jako jedyny z huncwotów przeżyje, a tu buch. klapa.
szczerze, to ja nie lubię Tonks. Chyba jestem w dużej mniejszości, bo wszyscy na około ją uwielbiają...
a z tym bratem, to chodzi o to, że jest on najmłodszy ze wszystkich jej braci. wiem, że to może brzmieć dwojako i sama nie wiem czy jest poprawne -,-
pozdrawiam!
Ach, ja na przykład zupełnie nie trawię książkowego i filmowego Harry'ego, zachowuje się czasami jak taka... No, ciota, za przeproszeniem. Za to uwielbiam jego kreację w musicalu! <3 Zobaczymy, jak u Ciebie z nim będzie, o ile się w ogóle obudzi :D
Usuńmówisz o tym musicalu z Darrenem Crissem w roli Harry'ego?
Usuńu mnie za dużo go nie będzie :/ ale na chwilę obecną sądzę, że się obudzi.
Tak, o niego mi chodzi :)
UsuńRemus i Syriusz byli chyba moimi ulubionymi Huncwotami podczas całego cyklu o Harrym. Z przewagą na korzyść Remusa. Dlatego kiedy czytałam fragment o stracie Tonks, o tym, jak czuł się po Bitwie o Hogwart, współczułam mu jak chyba jeszcze żadnemu bohaterowi książkowemu.
OdpowiedzUsuńCo do kreacji Ginny, chciałam tylko dodać, że odniosłam wrażenie, jakbyś opisywała zupełnie inną postać, niż tę, którą przedstawiła Rowling w swoich powieściach. Ale to działa jak najbardziej na plus, bo nie potrafiłam ścierpieć tamtej Ginewry. (Właśnie, po polsku to będzie Ginewra czy Ginevra?)
Mam zamiar czytać Twoje opowiadanie, ze względu na ciekawy pomysł, jak i niecodzienny parring (dobrze wywnioskowałam po szablonie i tym tekście, że to Remus i Ginny będą sparowani?), więc pozdrawiam i czekam na kontynuację :)
M.
moimi też! sama nie wiem, kogo lubię bardziej, jakoś nie umiem się zdecydować.
Usuńja też zawsze współczułam Remusowi, nie rozumiałam czemu Rowling go tak skrzywdziła.
bo to jest moja Ginny, niezmienna od 4 lat :) a po polsku jest Ginewra, oczywiście, ale ja lubię wersje angielską przez co często obrywa mi się od hejterów :P
na chwilę obecną będą ze sobą bardzo blisko, co z tego wyniknie? zobaczymy ^^
och, czekałam na ten rozdział! codziennie odświeżałam Twojego bloga. Naprawdę nie wiedziałam, ze można aż tak zwariować na punkcie bloga.
OdpowiedzUsuńale mam jedno wielkie ale: za krótko. stanowczo za krótko.
Jestem ciekawa, czemu Ginny pomyślała o Hermionie, ale z drugiej strony tonący łapie się brzytwy więc pewnie jakoś to wyjaśnisz i w ogóle. ogolnie podoba mi się to, ze nie skupiasz się tylko na wątku Ginny ale rownież innych. strasznie mi żal Remusa, naprawdę stracił wiele i dlatego mam nadzieję, że zakończysz to happy endem, a Harry znajdzie sobie inną dziewczynę :P
pozdrawiam!
teraz już wiem, kto mi nabił tyle wejsć :P
Usuńups, faktycznie rozdział jest dość krótki, ale nie lubię przedłużania na siłę.
tak, wyjaśnię reakcję Ginny, bo jesteś drugą osobą, ktora zwróciła na to uwagę.
fajna perspektywa zakończenia, ale zobaczymy czy się spełni ^^
Aj doczekałam się rozdziału!
OdpowiedzUsuńJak wspaniale wszystko wyszło.
Najbardziej poruszająca scena z Ginny.
Skąd przyszedł jej do głowy pomysł Hermiony?
I czy ona wie coś o Ronie?
Aż czuje ciarki na plecach, że coś sie wydarzy a tak przynajmniej myślę.
No i Remus.
sprawiłaś że popłakałam się na końcówce a rzadko komu się to udaje.
No i jeszcze sam Harry.
Dodatkowo też podoba mi się szablon.
W sumie Remus i Ginny to całiiem fajna para.
Nigdy o tym nie pomyślałam że można by ich połączyć.
U Ciebie czuje że wyjdzie jak zawsze coś wspaniałego!
Wiem że słodzę ale już tak mam ze mną;p
pozdrawiam mocno i czekam na ciąg dalszy!
Jak zwykle wierna fanka!
poprawione. to było głupie, że pomyślała od razu o Hermionie. powinnam była to przemyśleć i od razu napisać porządnie.
Usuńno wiadomo, że coś się wydarzy :P inaczej nie byłoby opowiadania, nie ^^
osobiście chyba bardziej widzę Ginny i Syriusza, ale zobaczymy co wyjdzie mi tutaj :D
Rozdział bardzo ciekawy... Już nie mogę się doczekać kolejnego... Twoje opowiadanie jest bardzo oryginalne XD Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję, cieszę się, że się spodobało :)
UsuńWejść było tyle, bo jesteś genialną pisarką, czyż to nie oczywiste?
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu nie dodałam Cię do obserwowanych zaraz po prologu, ale dzięki Bogu znowu trafiłam na Twojego bloga - to musiało być przeznaczenie. A jeszcze jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział, to już w ogóle.
Uwielbiam długie rozdziały, nie takie co to się ciągną przez 40 stron, ale takie na piętnaście, takie w sam raz. Bo akurat coś się może w nich ciekawego wydarzyć. Twój jak na moje standardy jest dosyć krótki, że tak powiem przerwany w połowie, ale to nic, a wiesz czemu? Bo i tak jest świetny.
Ginny jest prawdziwa, a Remus żyje! Syriusz się objawia, Hermiona jest w śpiączce... Właśnie, nie mogę zrozumieć motywu jej postępowania, ale to dopiero początek, więc na razie nic nie powiem.
Kurcze, no super. Czekam na kolejny i to niecierpliwie!
Pozdrawiam cieplutko, Atelier {stop-dreaming-hp.blogspot.pl a u nas również nowy rozdział!}
"nawet suszy, bo deszczowe chmury wydawały się na dobre wynieść z kraju. Nawet noce były ciepłe. Na granatowym nieboskłonie można był" - nawet x 2, być x 2
OdpowiedzUsuńNadużywasz zaimków, zazwyczaj nie musisz, a wciskasz "swój", "swoje" itp. xd
"Jego włosy pokryte były sadzą, a na policzku miał głębokie zadrapanie. Jego ubranie było" - być x 2 i jego x 2
" Była podarta i brudna od ziemi. W dodatku gdzieniegdzie można było" - być x 2
"To zupełnie nie w twoim stylu" - ok, widzę, że bardzo wyrozumiały ten gość xD "Stary, żonę mi zabili jakieś kilka godzin temu" "Ale jesteś brudny! No, jak tam można?"
" Czerwona posoka" posoka jest czerwona tak jak masło jest maślane, a słone są łzy :x
" wydobywał si suchy," - się
Nie wierzę, że po kilku godzinach, a nawet już wydaje się kilkunastu ranki i zadrapania nie chciały zakrzepnąć, albo Ginny choruje na skazę krwotoczną... Mam rozumieć, że ranki były wciąż mokre i leciała z nich krew?
Podobał mi się motyw z serduchem Harry'ego, ciekawe co się z nim stało i jak to wyjaśnisz i dlaczego on jeszcze żyje, ma dziurę w klatce piersiowej? A może magicznie je z niego wyciągnięto? Całkiem zdatny motyw. Cóż, nie wiem jak przetrawię Remusa i Ginny, ale zobaczę, jak to rozwiniesz, czy potoczy się to w realistyczną stronę, czy jakąś dziwną telenowelę...
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
A ze mnie mały potwór, nie przeczytałam prologu, właśnie go nadrobiłam, Hermi wycięła serce Harry'ego? :O O, to jest dopiero ciekawy motyw! :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, od czego zacząć, więc zacznę od tego, że nowy szablon jest bardzo ładny, choć na tamtym bardziej podobał mi się nagłówek - jakiś taki bardziej tajemniczy był. xD No nic. Dodam jeszcze, że tyle wejść pierwszego dnia mnie zdecydowanie nie dziwi przy Twoim talencie. I cudownie, że masz powera od tego. I piszesz już szósty rozdział. <3
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - Ginny jest zdecydowanie biedna. Nie rozumie, jak to mogło się stać, skoro to niemożliwe i trudno się jej dziwić. To musi być strasznie gorzkie - wygrać wojnę, przeżyć bitwę, a potem nie tylko stracić brata, ale też poznać taką dziwną diagnozę odnośnie swojego ukochanego. Remus jest jeszcze biedniejszy: jego żona nie żyje, a on, wilkołak, został ze swoim małym synkiem... Oboje są w tragicznej sytuacji i naprawdę chcę, żeby poczuli się lepiej.
Wieść, że Hermiona nic nie pamięta mnie zabiła. To już jak wyrok dla Harry'ego, w końcu to ona wie, gdzie schowała to nieszczęsne serce! Tak sądziłam, że byłoby za prosto, gdyby im powiedziała. A gościnny występ Blacka to dla mnie taka wisienka na torcie, radość wielka i w ogóle.
Chyba żałuję, że odkryłam tego bloga tak na świeżo... Bo chętnie przeczytałabym sobie kilka rozdziałów pod rząd. :<
Pozdrawiam ;)
Cześć! :) Muszę się przyznać, że nigdy dotąd nie czytałam żadnego Twojego opowiadania, jakoś tak dziwnie wyszło, ale tym razem postanowiłam w końcu się ogarnąć, wejść i rzucić okiem, zwłaszcza że zobaczyłam Lupina w nagłówku, a nie ukrywam, że mam do niego ogromną słabość, uwielbiam gościa. :) Pochłonęłam więc prolog i pierwszy rozdział praktycznie jednym tchem. Zapowiada się bardzo interesująca historia (nie tylko dlatego, że jest o Lupinie), ten motyw pozbawienia Harry'ego serca... wow, to jest wybitnie nowa jakość. Szkoda, że uśmierciłaś Dorę w tym opowiadaniu, aczkolwiek pairing Lupin/Ginny to chyba też coś nowego, bardzo intryguje. Wprowadzasz powiew świeżości, bardzo fajnie, ostatecznie nie samym Dramione człowiek żyje, no nie? Bez zastanowienia dodaję do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten komentarz był dość składny. :)
Pozdrawiam,
[konFEDORAcja] & [Zlatan-Petrović]
niestety, będzie krotko: rozdział bardzo mi się podobał. coraz bardziej wciągam się w tę historię. okropnie mi żal Remusa. na początku zdziwiłam się, że to Syriusz go odwiedził. pomyślałam nawet, że Black żyje, ale szybko rozwiałaś moje wątpliwości.
OdpowiedzUsuńGinny też nie ma łatwo. ciężko jej pojąc, co tak właściwie stało się Harry'emu. No i jeszcze Hermiona straciła pamięć.... jak teraz dowiedzą się gdzie jest serce?
Pozdrawiam i czekam na news :)
Oryginalna historia i z całą mocą będę czytać dalej! ;)
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie scena z Syriuszem - jak narodziła się we mnie nadzieja, że w opowiadaniu Black żyje, to szybko legła w gruzach. No cóż, kocham tę postać, ale wszystkiego nie można mieć. Ale zdecydowanie cieszę się ze śpiączki Harry'ego, więc już się uspokajam ;)
Ciekawi mnie parring - w zasadzie to jestem nieco sceptyczna, ale to może dlatego, że nie czytałam jakiegoś ciekawego opowiadania z tą parą - liczę, że u Ciebie się nie zawiodę. :D
Czekam na ciąg dalszy i życzę dużo weny, z pewnością jej zapas nie zaszkodzi ;p
Pozdrawiam,
spragniona krwi bohaterów
Komitet przyjaciół i fanów Tonks, w skład którego wchodzą:
OdpowiedzUsuń- ja
- Eduardzio
- Korek
- Kleszczyk
- Kłaczek
- Tora-Tora
- Faluś "Ogoniasty"
- Różowy Kucyk Pony
- Kotlet
protestują przeciwko uśmierceniu swojej ulubienicy i żądają przywrócenia jej do życia (sposób dowolny, mogą być smocze kule).
PS. Co z tego, że na Nastce (jakiej Nastce?) też zostanie zepchnięta w kąt.
Ginny i Lupin są w okropnej sytuacji. Dziewczyna straciła brata, przeżyła wojnę i jeszcze do tego dowiedziała się o dziwnej diagnozie ukochanego, która nie daje mu dużo szans. Natomiast Remus stracił żonę, jest wilkołakiem i boi się, że nie poradzi sobie w opiece nad małym synkiem. Jestem ciekawa, jak ich połączysz, bo paring jest bardzo oryginalny.
OdpowiedzUsuńCiekawe, gdzie Hermiona ukryła serce Harry`ego. Teraz, kiedy nic nie pamięta ciężko będzie je znaleźć. Po za tym, chyba nie mówiła nikomu, że sama je ukryła.
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :D
Pierwsze dni po bitwie to ciężki temat do ukazania. Nasi bohaterowie niby wygrali, ale zamiast świętować opłakują swoich bliskich. Myślę, że dobrze to ukazałaś.
OdpowiedzUsuńSzczególnie uczuciowy był fragment z Remusem - jego ból i zagubienie były autentyczne. Rozumiem, że bał się sprostać zadaniu bycia ojcem, kiedy co pełnię miał swoją przypadłość... Wielkim zaskoczeniem była dla mnie Syriusz. Domyślałam się, że to on i tak się dziwiłam dlaczego piszesz o nim jako ,,gość''... No ale teraz już wiem i jestem zaintrygowana. Naprawdę świetny, tajemniczy fragment. Lubię sposób, w jaki opisujesz Remusa :D
Ginny też oczywiście nie ma łatwo. Cieszę się, że pokazujesz nam jej ognisty temperament, jej przywiązanie do Harry'ego... Biedny Harry, przy końcówce zrobiło mi się naprawdę przykro. Faktycznie, był jeszcze dzieckiem, który niósł na barkach wielkie brzemię :(
Początek historii pozostawia po sobie zaciekawienie. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego :)
Witam ;) tak jak obiecałam, jestem ;) dopiero skończyłam czytać i nadal jestem w głębokim szoku. Harry nie ma serca, a nikt nie wie, co się z nim stało. Historia niebywała, fantazja ogromna. Tylko pozazdrościć takiej wyobraźni.
OdpowiedzUsuńJednak najbardziej podoba mi się, jak piszesz. Genialnie, tak lekko. Masz dosyć nietypowy styl, ale idealnie pasujesz mi na pisarkę, serio ;) Nie chodzi mi tu teraz o samą historię, opowiadanie, które piszesz, a sposób, w jaki wszystko przedstawiasz. Nie ma się nawet do czego przyczepić ;)
pozdrawiam i czekam na więcej
http://syriusz--black.blogspot.com/
Nie mam zielonego pojęcia, jak zareagowałabym na miejscu Ginny. Zapewne chodziłabym w kółko, rwąc włosy z głowy, powtarzając w kółko ,,to tylko głupi sen". I w końcu zaczęłabym się śmiać w histeryczny sposób, dzięki czemu zostałabym umieszczona na oddziale psychiatrycznym w Mungu ;)
OdpowiedzUsuńTak na poważnie, rozdział bardzo przypadł mi do gustu. Uwielbiam Twój styl pisania, ponieważ jest lekki i przystępny dla każdego. Jeśli chodzi o sytuację Harry'ego, cóż... Ma chłopak przerypane, delikatnie mówiąc. Nie dość, że wycięto mu serce, to na dodatek Hermiona straciła pamięć, w konsekwencji czego wyżej wymieniony narząd przepadł. I teraz róbta, co chceta oraz szukajta go, gdzie chceta (tak w skrócie).
Z kolei wątek dotyczący Syriusza oraz Remusa - jestem jak najbardziej za! Prosiłabym nawet o więcej tego typu wstawek.
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam :)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w Twoim opowiadaniu Remus żyję, gdyż muszę przyznać, że z całej sagi, to jedna z moich ulubionych postaci, jeśli nawet nie ta najbardziej ulubiona. Za Syriuszem nie przepadam aż tak bardzo, ale muszę się przyznać, że aż pisnęłam, gdy moje przypuszczenia, że to on jest gościem Remusa się potwierdziły.
OdpowiedzUsuńBiedny Lupin, tak strasznie mi go szkoda, choć nigdy nie byłam wielką fanką jego związku z Tonks. Wydaje mi się, że był on jedyną z postaci, dla których śmierć była prawdziwym wybawieniem, w szczególności po stracie wszystkich przyjaciół.
Widzę, że mój kwik był jednak nieuzasadniony. Teraz po prostu mi smutno, że to wszystko jedynie alkoholowe majaki.
Czytałam i spotykałam się już z różnymi parringami, ale z Ginny/Remus jeszcze nigdy. Oczywiście poza Twoim poprzednim opowiadaniem, gdzie było mi niezmiernie smutno i źle, że Ginny jednak postanowiła wybrać Syriusza. Mam nadzieję, że cała ta historia będzie równie ciekawa i innowacyjna, jak poprzednie.
Pozdrawiam gorąco,
maximilienne
Szczerze mówiąc, to moje pierwsze, czy tam drugie opowiadanie, którego główną bohaterką jest Ginny. Nie wiem czemu, bo w książce była świetną postacią (brr o filmie nie wspominam ;x) ale jakoś tak... czasami nachodzi mnie faza na dużo Drarry'ego i pochłaniam wtedy masę opowiadań, a w większości z nich Ginny jest mega jędzą, więc jakoś tak nie lubię o niej czytywać.
OdpowiedzUsuńU ciebie za to jest całkowicie inaczej. Przedstawiasz Ginny jakoś tak fajnie książkowo, jest energiczna, trochę roztrzepana i naprawdę ją lubię.
Remus za to... podczas jego fragmentu jakoś tak było mi strasznie smutno, cała ta świadomość tego, że stracił żonę, potem wspomnienia o przyjaciołach i ogólnie, jeśli tak pomyśleć, jak ułożyło mu się życie... no i oczywiście sposób, w jaki to opisujesz. Mega emocjonalnie.
Podczas wizyty gościa, najpierw miałam takie dziwne wrażenie, że to Severus, ale był zbyt miły. Jak się okazało, że jest nim Syriusz, to przez krótki moment, cieszyłam się, że go ożywiłaś, a tu potem taki smuteczek ;c (uwielbiam tę postać!) Zastanawiam się, czy był jakimś duchem/zjawą, czy wyobraźnią pijanego Remusa?
Ten ostatni akapit, porównujący Harry'ego do dziecka był piękny, złamał mi serce.
Szybko lecę do następnego rozdziału!
Pierwszy rozdział czytało się naprawdę szybko. Masz schludny i poprawny styl. Widzę, że akcja kręci się wokół Ginny i Remusa. Nie wiem czemu, ale nie miałam większego kłopotu, by zaakceptować Twoje ustępstwa od kanonu. Kreujesz intrygującą historię i to jest najważniejsze.
OdpowiedzUsuńTa amnezja Hermiony, wydaję mi się jakaś podejrzana. Biedny Remus został sam z dzieckiem. Mam tylko nadzieję, że stanie na wysokości zadania i nie porzuci syna.
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń